Gosiaa, oby! czekam na jakikolwiek kontakt... ale cisza aż brzęczy, więc trzeba chłopców promować.
Jako że moim marzeniem jest wspólny dom dla chłopców, łączę wątki obu tymczasików i przypominamy się

Franio wcale nie był takim maleństwem, kiedy go poznałam. Wcześniej jakiś "człowiek" rzucił nim o ścianę, malutki musiał dostawać dużo leków i może dlatego nie rósł tak jak powinien. Potem, już u nas, mało go nie straciliśmy, ale udało się - jak zwykle dzięki nieocenionym Aniom z Seidla, które przyjmowały nas o dziwnych porach i nigdy się nawet nie skrzywiły

Teraz wygląda na to, że Franek jest starszy od Lorenza

Przynajmniej ma większe drugie kiełki. Pomału przestaje być napodłogowy - potrafi wskoczyć (wskoczyć, nie wpełznąć po narzucie!) na kanapę i łózko. Dobrze mu też idzie przeskakiwanie z kanapy na stół i moczenie śnupy w maśle

Trochę się jeszcze "trzącha" ale wszyscy mówią, że jest dużo, dużo lepiej.
Franio dzisiaj, na drapaku, na który też wchodzi sam

zdjęcia to miniaturki, można powiększyć, chociaż są mało wyraźne niestety, mój aparat nie
nadanża za lampą błyskową
"Starszy" kolega Lorenzo przybył z Fundacji Azyl. Od początku zdrów jak rybka, nie wiadomo po co i skąd dostał grzyba

Zresztą Franio też, no ale on dostał baterię antybiotyków, sterydów i w ogóle cudów-wianków. Lorek jest bossski, trafił do nas jako dzikusek, a teraz to plasterek kochaniutki.
Dziś nie chciał pozować, o! Śpioch.
więc dla przypomnienia jedna fotka Lorenza nie śpiącego


Chłopaki bardzo się kochają. Oczywiście gryzą się i gonią też, a jakże. No ale co mają robić, mają dopiero jakieś 5 m-cy przecież. Szukają domku, najchętniej wspólnego
