Nie będę tego komentować, bo jedynie niecenzuralne słowa cisną mi się na usta

Myślę, że zrozumiecie mnie, jak sami przeczytacie maila, którego dostałam wczoraj w nocy:
Witam serdecznie,
Niestety zdecydowałam się oddać Mię.
Bardzo proszę po nią przyjechać jak najszybciej.
Robiłam naprawdę wszystko żeby miała kochający dom.
Znosiłam cierpliwie sikanie na fotel (musiałam go w końcu wyrzucić), sofę, podłogę... rozumiem znaczenie terenu, stres itp. Nigdy na nią nie krzyknęłam i nie ukarałam jej...
Ale dziś Mia podczas naszej nieobecności zasikała nam stół: kalendarz, dokumenty i co gorsze laptopa. Nie zrobiła siku obok, tylko dokładnie obsikała każdą rzecz z osobna... Ja nie jestem w stanie chować przed nią wszystkiego... zresztą nigdy nie przejawiała zainteresowania stołem (co najwyżej sikała na jego nogi).
To już nie jest znaczenie terenu (zresztą od 5 dni nie sikała poza 2 kuwetami).
Zasikanie rzeczy na stole to jest jej złośliwość i niczym innym takiego zachowania nie można tłumaczyć.
Wg mnie Mia nie rokuje że przestanie to robić.
Proszę o tym powiadomić przyszłego właściciela żeby zaoszczędzić jemy i Mii takich sytuacji...
To naprawdę jest dla mnie trudna decyzja, bo mam serce i byłam pewna, że damy radę, i że Mia będzie wreszcie szczęśliwa i bezpieczna...
Niestety przerosło to mnie i Mię chyba też.
I drugi mail godzinę później:
...oprócz pokoju obsikana była kuchnia i produkty które trzymamy na szafce- słoik miodu, deski do mięsa, jabłka...
mój mąż jest niewidomy, wyobraża Pani sobie co by było gdyby zjadł np. te jabłka?
może sobie Pani wyobrazić jak się czuję...
proszę nie zwlekać z przyjazdem po nią, inaczej będę musiała oddać ją do schroniska.
Nie chcę jej ani dnia dłużej
Doprawdy, bez komentarza to zostawię...