No owszem, po AlKaidzie -Pomponie było mi smutno kilka dni, ale już mi przeszło
Poza tym akurat NIE ZA WYCIEM tęskniłam.
Po trzecie - jeśli się nie odezwę jutro wieczorem, ewentualnie pojutrze, znaczy, że TŻ mnie zamordował i musicie odzyskać kota. Jeny, niech sika do kuwety i to mieści się w małej, bo inaczej TŻ na pewno mnie zabije - chyba że wcześniej zrobię to sama.
Już sobie umówiłam wizytę u weta - co prawda jeszcze nie z wetem tylko nieocenionym jokotem, z którego kredytu w lecznicy będę przez kilka dni korzystała. Tak, że od razu z dworca jadę do lecznicy.
Molly, cieszę się, że się udało i że napisałaś do mnie akurat w tej chwili, w której napisałaś.
Też bym chciała ruską (i tajską), ale to nierealne, póki jest milion kotów, które cieszą się mniejszym wzięciem.