


Siedzial bidny pod sklepem, probowal zaczepiac kazdego przechodzacego. Wystarczylo, ze ktos cos do niego zagadal to biegl, wspinal sie na tylne lapki, probowal mialczec.
Wypytalam w sklepie - kot siedzial pod sklepem od rana, "pewnie ktos wyrzucil". No to coz mialam robic, maz wzial na rece (kot caly uszczesliwiony wczepil mu sie w kurtke i za nic nie dalby juz sie zdjac

Kontynuujac komputerowa tradycje nadalismy mu imie Tabulator.
W czwartek odwiedzilismy weterynarza - ma prawdopodobnie okolo 8-miesiecy (bardzo dobrze jest rozwiniety, "pompony" ma chyba ze dwa razy wieksze niz mial moj Enter

W chwili przyniesienia oczy prawie calkiem zalepione ropa, w uszach straszliwy swierzb, zachrypniety, prawdopodobnie z zapaleniem krtani. Bardzo wychudzony, nie widac na pierwszy rzut oka, ale po poglaskaniu czuc wszystkie kosteczki, kregoslup mozna policzyc jak paciorki

Dostal antybiotyk, leki, kropelki i na szczescie juz mu troche lepiej.
Kocurek jest straszliwie spragniony milosci. Mieszka u mnie w lazience, wiec kazde posiedzenie w wc konczy sie kotem rozwalonym na kolanach. Pozwala zrobic z soba prawie wszystko - mizianie po brzuchu, podniesienie "koleczkami do gory" - ok, byle tylko byc blisko czlowieka. Doslownie na mnie krzyczy zeby go jak najszybciej podniesc


Jak tylko podleczy sie wystarczajaco, zostanie wykastrowany (bo wnioskujac po zapachu to juz bardzo by trza

Tab powolutku zaczyna szukac stalego domu, takiego naj, bo strasznie na to zasluguje
