Pchli problem, bez DT nie damy rady :)

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto sie 17, 2010 11:37 Pchli problem, bez DT nie damy rady :)

Dwa tygodnie temu karmicielka z innego rejonu Bytomia dała mi znać, że w centrum w przejściowym podwórku są w piwnicy kociaki. Zaczęłam tam chodzić i je dokarmiać, a w szczególności przyzwyczaić kotkę do stałej pory karmienia, żeby ją złapać na sterylkę. Początkowo zostawiałam jedzenie tylko pod schodami. Była tam szpara do piwnicy, w której były kociaki. Jednak od kilku dni kocica wraz z drugim kotem zazwyczaj była na podwórku i tam je karmiłam. Pod schody dawałam tylko kociakom. Od tego czasu jedzenie pod schodami zostawało, a kociaki darły się w niebo głosy jak tylko przychodziłam. Wyglądało na to, że są głodne, ale nie pasowało mi to z jedzeniem, które praktycznie w całości wywalałam następnego dnia. Zaopatrzyłam się w długi kij i zbadałam nim trasę dojścia kociaków do miseczek. Okazało się, ze na gzymsie jest przeszkoda w postaci jakiegoś filara, której koty nie potrafiły pokonać.
Poszłyśmy do sąsiadów po klucze od piwnicy. Okazało się, że piwnica jest nie używana, że tylko jedna pani ma klucze, a ona nie za bardzo chciała z nami gadać. Po negocjacjach i małym przekupstwie dała nam klucze. Ponieważ przez szparę do piwnicy widziałam zazwyczaj kota, który wydawał mi się na tyle duży, że można by go wysterylizować chciałyśmy wyłapać koty na sterylkę i wypuścić je na tym podwórku, robiąc jednocześnie możliwość zejścia do piwnicy.
Niestety wczoraj, okazało się, że tylko to jedno kocie jest większe. Pozostałe są za małe na sterylkę na już. Kociaki nie wychodziły w ogóle z tej piwnicy. Póki były mniejsze pewnie jadły to co im kotka przyniosła. Prawdopodobnie też nigdy nie piły wody. Chyba ostatnim ich płynnym pokarmem było mleko kotki. Jak można się domyślać, nie są w dobrej formie. Trzeba je odkarmić, nie mówiąc już o innych zbiegach typu odpchlenie, odrobaczenie. Na szybko tego wszystkiego zrobić się nie da przy takim stanie kotów. Po czasie kiedy to zrobimy nie wiem, czy będą się nadawać jeszcze na życie kota podwórkowego w centrum miasta, przy ruchliwej ulicy z dwóch stron budynku /brama przejściowa/.
Nie mamy dla nich domu tymczasowego, tym bardziej domu stałego. Tam, gdzie obecnie są mogą zostać przez najwyżej tydzień. Jesteśmy na maxa przekoceni i nie damy rady w najbliższym czasie je u siebie upchać.
Kociaki szukają na cito domu stałego, lub tymczasowgo, Pokryjemy koszty leczenia i szczepienia.
Jeżeli domu nie znajdą będziemy musiały je wypuścić w tym miejscu z którego je wzięłyśmy. Nie mamy innego wyjścia, bo przy obecnym stanie adopcji szybko nam się miejsce nie zwolni.

Obrazek Piwnica na maxa zaśmiecona, bez światła, mocno wilgotna.
Obrazek murek, który skutecznie przeszkadzał kociakom w dostaniu się do jedzenia
Obrazek miejsce karmienia widoczne od wewnątrz piwnicy.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek najmniejszy z kotów i chyba najbardziej wystraszony
Obrazek tio też nie za duże
Obrazeki największe kocisko, wcześniej myślałam, że to mamuśka, jednak aż tak duże nie jest :wink:
Na zdjęciach tego nie widać, ale fureka są wyleniałe, pozlepiane, bardzo rzadkie. Oczka malutkie, jak zobaczyły światło to oczy zamykały. W tej piwnicy nie było żadnego źródła światła oprócz szpary pod schodami .
Na bieżąco będę informować o stanie kociąt, ale jak nie znajdziemy domu to cały nasz wysiłek pójdzie na marne, bo w piwnicy i na tym podwórku maja małe możliwości przeżycia :(
Ostatnio edytowano Czw sie 19, 2010 11:49 przez MiauKot, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

MiauKot

Avatar użytkownika
 
Posty: 163
Od: Nie lut 14, 2010 15:31
Lokalizacja: Górny Śląsk-Kraków

Post » Wto sie 17, 2010 15:20 Re: Dom, albo powrót do piwnicy - totalny brak miejsca :(

Wybolduję:

Nie mamy dla nich domu tymczasowego, tym bardziej domu stałego. Tam, gdzie obecnie są mogą zostać przez najwyżej tydzień. Jesteśmy na maxa przekoceni i nie damy rady w najbliższym czasie je u siebie upchać.
Kociaki szukają na cito domu stałego, lub tymczasowgo, Pokryjemy koszty leczenia i szczepienia.
Jeżeli domu nie znajdą będziemy musiały je wypuścić w tym miejscu z którego je wzięłyśmy. Nie mamy innego wyjścia, bo przy obecnym stanie adopcji szybko nam się miejsce nie zwolni.


Więcej informacji o tym podwórku i kociakach w wątku Ciach!-a (link w podpisie) oraz w wątku fundacyjnym mniej więcej od tego miejsca.

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Wto sie 17, 2010 22:23 Re: Dom, albo powrót do piwnicy - totalny brak miejsca :(

Kociaki dziś zostały dokładnie pooglądane. No i mamy tak : największa biało czarna to dziewczynka, czarne z białym noskiem także. Pozostałe dwa to kocurki. Wszystkie maja ząbki w trakcie wymiany. Są wystraszone, ale nie gryzące :wink:
Na tym samym podwórku w budynku obok w piwnicy są kolejne małe kociaki :( Nie mamy pojęcia jak się tam wchodzi, bo z piwnicy z której mamy klucze nie ma przejścia, a na klatce schodowej nie ma wejścia do piwnicy. Nie mam pojęcia jakiej wielkości są te kociaki, bo słyszałam tylko miaukolenie :( Nawet jak się do nich dostaniemy, to i tak nie mamy gdzie je zabrać :( To podwórko się nigdy nie skończy :(

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Śro sie 18, 2010 7:58 Re: Dom, albo powrót do piwnicy - totalny brak miejsca :(

Myśmy w takim wieku już cięli kociaki.
Tylko, że jak te nie mają gdzie wrócić, to i tak niewiele zmienia :(
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Śro sie 18, 2010 8:59 Re: Dom, albo powrót do piwnicy - totalny brak miejsca :(

Rozważam wszelkie za i przeciw.
Za:
- piwnicę można przystosować do wchodzenia i wychodzenia kociaków na zasadzie przymocowanie jakieś deski po której będą chodzić do jedzenia;
- mieszkam blisko, więc dopóki nie naprawią domofonu, albo nie wymyślą czegoś innego np. kraty między klatką, a korytarzem schody zostaną wtedy za kratą, mogę koty dokarmiać;
- kociaki na razie nie są proludzkie i raczej w takim stanie domów nie znajdą;
- rozwiąże się problem, gdzie ulokować kociaki :( ;


Przeciw:
- wyjście z bramy jest na ruchliwą ulicę;
- większa część ludzi jest tam nieprzychylna zarówno kotom, jak i ich karmicielom;
- mimo iż kotka i kocurek, które są na tym podwórku od co najmniej trzech lat, nie ma tam widocznego przychówku. Kociaki, które jak ten sezon dowodzi na pewno się rodzą nigdy nie pojawiają się jako koty dorosłe, młodzież na tym podwórku :? , Czyli albo po odchowaniu przez kotkę ginęły w piwnicy nie potrafiąc wyjść, albo ktoś jednak skutecznie je likwiduje;
- takie stado kotów (na razie dwa dorosłe + cztery kociaki + nie wiadomo ile w kolejnej piwnicy) będzie z pewnością niemile widziane na tym podwórku nie wspomnę już o tym że ich dokarmianie znowu obciąży mój budżet :evil:

Jak by na to nie patrzeć, wyadoptowanie kociaków i sterylizacja kotki rozwiązała by problem. Niemniej przy całej masie kociaków i totalnym braku chociażby DT szansa na to jest niewielka :(

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Śro sie 18, 2010 9:28 Re: Dom, albo powrót do piwnicy - totalny brak miejsca :(

Cześć!

A czy nie możesz w tajemnicy dorobić sobie kluczy do tej piwnicy? Wymyśl jakiś pretekst by pożyczyć klucze od tej babki i dorób sobie swoje, na wypadek gdyby trzeba było oddać tam kociaki. I hmm nie wiem lampkę albo latarkę jakąś im tam zostawić by trzeba było ... I deseczkę do wychodzenia koniecznie!!
Obrazek

BinaDina85

 
Posty: 217
Od: Śro kwi 14, 2010 21:38
Lokalizacja: Gdynia - Obłuże

Post » Śro sie 18, 2010 9:42 Re: Dom, albo powrót do piwnicy - totalny brak miejsca :(

Klucze dziś chcemy dorobić o ile się da. To stare zamki i nie wiem, czy takie dorobią. Natomiast nie rozwiązuje to sytuacji. Jeżeli kociaki zaczną wychodzić po desce na podwórko nic dobrego je tam nie czeka oprócz światła, którego w piwnicy nie mają. To młode koty i o ile starsze są na tyle cwane, że przeżyły tam co najmniej trzy lata o tyle kociaki maja szansę na zasadzie, które cwańsze to przeżyje. Zupełnie normalna kolej rzeczy w warunkach kotów wolnożyjących. Jednak tak jak piszę, chyba po prostu nie będę miała innego wyjścia :(

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Śro sie 18, 2010 23:13 Re: Dom, albo powrót do piwnicy - totalny brak miejsca :(

Sytuacja się rozwiązała o tyle, że wiem, że kociaki nie mogą wrócić do tej piwnicy. Szersza relacja TUTAJ

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Czw sie 19, 2010 11:41 Re: Dom, albo powrót do piwnicy - totalny brak miejsca :(

Bez pomocy jakiegoś cudownego kociego anioła nie jestem w stanie pomóc kociakom z kolejnej piwnicy :( Bez zabrania tych kociaków nie mogę złapać kotkę na sterylkę. Jak lokatorzy kamienic z zapchlonymi piwnicami dowiedzą się o pchłach ucierpia na tym oczywiście koty, nawet te starsze. Obawiam się, że jak wkroczy tam ekipa do odpchlenia z administracji skończy to się zamurowaniem reszty okienek. Z piwnicy z której zabrałyśmy kociaki ludzie nie korzystają, chyba, że na składowanie śmieci. Natomiast nie wiem jak wygląda sprawa piwnicy obok, gdzie jeszcze kociaki są. Jednak pchły prędzej czy później dadzą komuś o sobie znać i sprawa się rypnie :(
Poszukuję na cito DT dla kociąt :( Bez tego nie mogę podjąć żadnych działań :(

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Pt sie 20, 2010 15:44 Re: Pchli problem, bez DT nie damy rady :)

Niechby się znalazł dt...
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pt sie 20, 2010 22:07 Re: Pchli problem, bez DT nie damy rady :)

Kupiłyśmy środek na pchły do piwnicy. Maluchów od tamtej pory już nie słyszałam. Kotka z kocurkiem dziennie wieczorem brykają po podwórku. Może jutro uda nam się dostać do tej piwnicy, ale dalej nie mam co zrobić z kociętami :(

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Nie sie 22, 2010 15:37 Re: Pchli problem, bez DT nie damy rady :)

Do góry po domek !

alodona

 
Posty: 923
Od: Sob mar 15, 2008 17:52
Lokalizacja: okolice nowego sacza

Post » Pon sie 23, 2010 11:29 Re: Pchli problem, bez DT nie damy rady :)

Kocięta z pierwszej piwnicy Anton, Zizu, Zośka i Adela problem pcheł maja już za sobą :wink: Teraz walczymy z robalami i świerzbem w uszach. Po trzydniowym czyszczeniu uszek znacznie lepiej to wygląda, a tabletki na robale dostały wczoraj. Chcę je uwolnić z klatki, ale póki towarzystwa nie doczyszczę to muszą siedzieć. Obawiam się, że jak bedą miały do dyspozycji cały pokój to wygrzebywanie ich z zakamarków zajmie mi więcej czasu niż ich toaleta :wink:

Do drugiej piwnicy nie dałam rady się dobrać. Nikt tam nie otwiera, domofon jest, ale chyba nie działa i chyba przyjdzie mi kamieniami w okno rzucać, bo nie mogę na kogokolwiek z tej kamienicy natrafić :( Kotka Pomyłka i kocurek Zamiennik na podwórku są dziennie wieczorem. Drapią się niemiłosiernie :(

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Czw sie 26, 2010 9:57 Re: Pchli problem, bez DT nie damy rady :)

Czwórka strachulców została wypuszczona na pokój :wink: Efekt - siedzą w wersalce :evil: , ale same se ją wybrały :roll:
Niestety jeżeli nie znajdę im domków na cito to będę musiała je po wysterylizowaniu wypuścić, bo w grupie i przy moim braku czasu nie mają szans na oswojenie. Zastanawiam się tylko gdzie im zwrócić wolność, bo na tamtym podwórku to one nie będą miały lekkiego życia, a jeszcze ich część z ich piwnicą ma się znaleźć za kratami i nie będzie tam wejścia :(

Wczoraj dostałam się do piwnicy w której miauczały kociaki Pomyłki. Działałam impulsywnie, bo wiedziałam, że każde kolejne dostanie się do tej piwnicy będzie tak samo trudne jak to wczoraj. Jak zobaczyłam kociaki to je po prostu zgarnęłam. Niestety kociaki są małe, bardzo małe, ale za duże, żeby je uśpić :( Mają ok. 3 tyg. Miałam nadzieję, że to będą większe koty. Po tym jak zgarnęłam kociaki nie miałam już innego wyjścia i musiałam łapać kotkę. Nie mam zupełnie czasu, żeby maluchy odkarmić. Na szczęście Pomyłka mimo moich obaw, że drugi raz do klatki nie wejdzie złapała się. Nawet nie szalała, gdy klatka się zamknęła ona spokojnie dalej jadła wystawione tam jedzonko. Trafiła do klatki razem z maluszkami. Póki nie wymyślę, czegoś dla ich strzego rodzeństwa siedzącego obecnie w wersalce nie mogę ją ich wypuścić. Niestety nie udało mi się wczoraj złapać do kompletu Zamiennika. Muszę dziś kontynuować, bo nie chcę tej cudnej pary rozdzielać. Niech razem posiedzą, razem je ciachnę i wypuszczę na ich podwórko. Gdy go złapię spokojnie mogę odpchlić piwnice i przygotować im tam coś na zimę.
Jednak problem maluchów dalej pozostaje problemem nie do pokonania bez DT lub DS. Niestety też brakuje nam kasy na to wszystko :(

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Czw sie 26, 2010 16:07 Re: Pchli problem, bez DT nie damy rady :)

Ja tylko dodam, że proponowane imiona dla kociąt brzmią:
- O
- Żeż
- Kurka
- Wodna.

:twisted:

W zależności od płci kociąt pewnie ulegną lekkiemu retuszowi.
W zasadzie można ogłosić konkurs na wersje (dla obu płci) imienia pierwszego kociaka 8) .

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości