Kocisko zostało złapane na terenie pofabrycznych budynków, które niedługo będą wyburzane. Mieszkał tam od dawien dawna, podejrzewam, że gdy był mały ktoś pozbył się kłopotu, wymyślając jedną ze stu najpopularniejszych przyczyn: alergia, dziecko, wyjazd itd Niestety znacznie przyczynił się do zwiększenia populacji kotów w tamtej okolicy i zdążył zapomnieć, jak to jest mieć dom.
Reszta złapanych tam kotów to piękne, wypasione, zdrowe kociska. Tylko jeden Ważniak trafił do nas z zawalonymi górnymi drogami oddechowymi, sterczącą miednicą i skołtunioną sierścią, pod którą wyczuwało się wszystkie żebra. Nie mógł oddychać przez nos, a z oczu wypływała mu ropa.
Gdy już przełamał lęk i zaczął jeść, nie mógł przestać. Był zagłodzony i zarobaczony. W tej chwili jest już w dobrej kondycji fizycznej, przemycane w jedzeniu leki zrobiły swoje i górne drogi oddechowe są już czyste, kot przytył. Niestety jak na kota, który spędził większość swojego życia na dworze, nie jest już najmłodszy. Został oceniony na 8-10 lat.
Nie mogę wypuścić go na jego dawnym terenie, przesiedlamy stamtąd wszystkie koty. Gdy wjadą buldożery, nikt nie będzie zastanawiał się, czy w pustostanach są koty.
Ważniak nie jest agresywny, ale mocno wylękniony. Nie sądzę, aby kiedykolwiek nadawał się do normalnej adopcji. Na głaskanie reaguje syczeniem, potem uspokaja się,
po jakimś czasie miziania nawet wyciąga szyję, żeby drapać go po brodzie. Naturalnie, jeśli będziemy wobec niego zbyt gwałtowni, może próbować odstraszyć łapą.
Jednak nawet jeśli próbuje drapnąć, to robi to dość delikatnie, nie rzuca się na ludzi z zębami i pazurami, jak robią to dzikie dziki.
Moim zdaniem jest szansa na to, że za jakiś czas (dłuższy niż krótszy) Ważniak oswoi się. Na pewno nie będzie nigdy kotem nakolanowym, ale myślę, że gdy przyzwyczai się do ludzi, będzie zachowywał się przy nich dość spokojnie i rozluźni się na tyle, że przy głaskaniu będzie mruczał.
Ważniak został wykastrowany, zęby doprowadzono do porządku, wszystkie wyniki krwi ma w normie. Póki co Ważniak nie czuje się najlepiej w zamknięciu, zwłaszcza gdy jesteśmy w pobliżu. Początkowo mieszkał w klatce, teraz przeniosłam go do łazienki. Przy nas siedzi wciśnięty w kąt, ale w nocy wszędzie buszuje zadowolony, przeciąga się, gdy myśli, że go nie widzę, swobodnie sobie drepcze, myje się szczęśliwy.
Szukam mu miejsca, gdzie mógłby sobie żyć w pobliżu ludzi, którzy będą rozumieli jego strach. Ważniak potrzebuje domu cierpliwego, doświadczonego. Ważne, aby Ważniak miałby tyle swobody ile by chciał. Rokowania na oswojenie (ale nie nakolankowość) są raczej pomyślne, ale potrzeba na nie czasu. U nas niestety jest za dużo zwierząt i za mało czasu, żeby go oswajać. Kocur potrzebuje większej przestrzeni niż nasza łazienka, chociażby pokoju, u nas niestety wszystkie są już zajęte
przez inne zwierzęta i na pewno nie zwolnią się szybko. Jest przez to mocno zestresowany, ale póki trzymają mrozy, nie mogę go wypuścić. Dopiero przeszedł jedną chorobę, taki starszy kot zaraz złapałby zapalenie płuc. A wszyscy niestety wiemy, czym się to kończy. Ważniak wzorowo korzysta z kuwety. To mądry, dostojny i spokojny kot.
Nie potrzebuje wiele - jedynie ciepłego kąta i pełnej miski. Jeśli okażemy mu trochę cierpliwości i damy swobodę, jakiej potrzebuje, za kilka miesięcy odwdzięczy się nam mruczeniem i szczęśliwym błyskiem w pięknych zielonych oczach.
A oto sam Ważniak:


Zdjęcia (kiepskie, robione w nocy) pochodzą z samego początku jego pobytu u nas. postaram się zrobić jakieś nowe, choć to trudne zadanie.