Jestem cały czas w kontakcie z magyrato
Pierwsze dni nie były łatwe - moje dziewczyny były mocno niezadowolone z przyjazdu "obcego" , Gucio z kolei czuł się zagrożony, przez co warczał i prychał nawet na nas... Na dzień dzisiejszy jest już zupełnie inaczej... Reaguje już na mój głos, przychodzi do głaskania, apetyt ma za 3 koty i wygląda jak baryłka na 4 nóżkach. Mamba go raczej lekceważy, choć czasem ma ochotę powąchać, natomiast Samba udaje, że go nie widzi, a jak przypadkiem go powącha, szybko odchodzi niezadowolona. Z psem relacje są najlepsze

Generalnie takiemu kotu jest trudno się zaklimatyzować, kosztuje go to wiele stresu i przykro mi na samą myśl o tym, że czeka go to ponownie w DS

Mam wrażenie, że traktuje mnie jak swojego przewodnika, na mój głos przychodzi i mruczy.ł Widzę, że mój mąż również nie potrafi być obojętny na jego wdzięki i już nawet nie mówi, że trudno mu jeść w obecności Gucia hihi...
Mały dziś po raz pierwszy wskoczył na narożnik, potem zeskoczył i znów to powtórzył. Na firankach buja się jak Tarzan, więc niestety straciły fason... Bawi się piłeczką, w taki sposób, że strzela nią do nas, a my do niego i tak w kółko... Najwięcej czasu spędza w dużym pokoju, ale chętnie przychodzi też do pokoi dzieci czy łazienki gdzie stoi drapak.
Generalnie jest cudowny, wzbudza wręcz odruchy macierzyńskie i potrzebę czułości swoją ufnością i nieporadnością... Uwielbiam go i podziwiam jednocześnie... Zrozumiałam, że nie nadaję się na dom tymczasowy, bo za dużo zdrowia kosztuje mnie rozstanie...
Niestety jedno oczko nie do końca jest sklejone, ropieje nieco i chyba będzie potrzebny kolejny zabieg doszycia. Drugie goi się bez zarzutu. Nie jestem pewna, czy świerzb mu nie wraca, bo trochę drapie się w uszy. Test na FIF i FeLV wyszedł ujemnie, także to dobra wiadomość.
Wracając z Łodzi, zatrzymaliśmy się na parkingu z WC przy autostradzie (na którym wcale nie mieliśmy stawać) i....w męskiej toalecie znaleźliśmy odwodnioną, chudą kotkę w zaawansowanej ciąży...

Biedna strasznie, całą drogę spała mi na kolanach. Była zmarźnięta, zmeczona i kichająca. Obecnie przebywa w lecznicy na Stegnach. My to mamy szczęście.....