Chciałam poprosić o dopisanie naszych dwóch Białaczkowców, może dzięki temu ktoś wybierze któregoś z nich? Ich zbiorczy wątek jest tu:
viewtopic.php?p=9117753#p91177531. Felvik (ur. ok. 2009), Felv (+)Felvik to czar, urok, elegancja i słodycz, zamknięte w lśniąco-czarnym futrze przecudnego kota. Absolutny pieszczoch, łagodny, pozwalający na wszelkie zabiegi nawet przy bolącej łapie. Najprawdopodobniej kiedyś miał dom - trudno uwierzyć, by kot urodzony na wolności był AŻ TAK miły. Poza tym - znam stado, z którym żył ostatnie pół roku, nie pochodzi z niego. Felvik miał niestety podwójnego pecha.
Po pierwsze - spotkał się chyba z agresywnym psem. Tak się przynajmniej zdaje po obrażeniach - ma uszkodzone dwa stawy, wygląda to na efekt silnego szarpnięcia. Niestety trafił do nas przynajmniej miesiąc po urazie, gdy pewne zmiany były już trudne do naprawienia. Ale stan łapy jest już dobry, tylko z rzadka widać, że odrobinę kuleje. Nie to jest jego największym problemem...
Problemem jest drugi pech: stado, do którego trafił Felvik to nosiciele wirusa kociej białaczki. Wirus ten jest groźny tylko dla kotów, nie przenosi się na człowieka ani inne zwierzęta. Może nie dawać żadnych objawów - często dożywotnio kot jest tylko jego nosicielem. Ale może się też uaktywnić, uszkadzając układ odpornościowy. Kot łatwiej wówczas choruje, trudniej się leczy. Biorąc takiego kota pod opiekę trzeba się więc liczyć z możliwością, że ta przyjaźń może się przedwcześnie skończyć. Ale może też trwać 20 lat...
Felvik jest wykastrowany, odrobaczony, zaszczepiony. Szuka domu jako pojedynczy kot, razem z innym nosicielem wirusa białaczki albo ewentualnie w domu z kotami regularnie szczepionymi przeciw białaczce.
2. Pawie Oczko (ur. ok. 2007), Felv (+) i FIV (+)! -
Pawie Oczko to kilkuletni przemiły kocurek, chyba 3-5 letni. Mruczący, towarzyski, przyjacielski, bez protestu znoszący pobieranie krwi i dłubanie w uszach. Los był dla niego wyjątkowo okrutny - musiał być kiedyś kochanym i rozpieszczanym zwierzakiem, a trafił na ulicę, do bandy tłukących go kotów wolno żyjących. I - niestety - jest nosicielem dwóch wirusów kocich chorób.
Pawie Oczko ma pozytywne testy na Felv (kocią białaczkę) i FIV (koci hiv). Oznacza to, że jest zagrożeniem dla innych kotów, nie może dojść do żadnych bezpośrednich kontaktów między nimi (lizanie, gryzienie). Dlatego najlepiej byłoby znaleźć mu dom bez innych kotów (ale może być np. z psami!) albo towarzystwo drugiego kota z tym samym zestawem wirusów.
Obie choroby być może nigdy nie dadzą o sobie znać. Ale jest też możliwe, że w którymś momencie wirus się uaktywni. W przypadku obu chorób polega to mniej więcej na osłabieniu mechanizmów odpornościowych - kot zaczyna się coraz trudniej leczyć nawet z drobnych infekcji. Adopcja kota-nosiciela musi być więc ze świadomością, że nie wiemy czy pożyje on w zdrowiu rok czy 15 lat.
Pawie Oczko ma też początki choroby nerek. Obecnie jego parametry nerkowe tylko nieznacznie odbiegają od norm, trzeba jednak regularnie je monitorować, kot jest też przyzwyczajony do karmy dla kotów z chorymi nerkami.
Pawie Oczko jest więc kotem dla kogoś, kto zdaje sobie sprawę, że ta przyjaźń może potrwać lata, ale może się też stosunkowo niedługo skończyć.
Czy znajdzie Prawdziwego Przyjaciela, któremu będzie mógł wbijać pazurki w kolana i opowiadać mruczeniem niekończące się historie?
