Historia tej kotki o imieniu Tola jest zapewne taka jakich wiele tu na forum.
Cała znajomość z tym pięknym kociakiem zaczęła się rok temu.Robiłem cos w garażu przy samochodzie i kontem oka zobaczyłem małego kotka.O takiego z majowego miotu.Gdy chciałem podejść do niej uciekła.Szkoda mi się jej zrobiło.Podszedłem do sklepu i kupiłem jej puszkę karmy i wyłożyłem na podstawce od kwiatka.Kicia zjadła to ochoczo i poszła sobie.następnego dnia znowu się pojawiła....i tak zostało do dzisiaj

Jako że miałem już w domu dwie kotki postanowiłem zając się i tą.Nie mogłem jej zabrać do domu bo kilka dni wcześniej zabrałem z podwórka malutka kicie,której matka znikła.Od tego momentu kupując jedzonko dla moich dwóch dziewczyn zawsze doliczałem Tole-bo tak na nią wołałem.jednak żeby nie zmarzła skonstruowałem jej domek z pudełka po TV.Obkleiłem je styropianem i folią.Wyścieliłem kocem i wstawiłem na palecie-żeby nie było zimno od ziemi .Całość stanęła za garażem.Od tej pory dwa razy dziennie kotka dostawała porcję jedzenia i głaskania.W jesienne słoty.zimowe zawieruchy.Wiosenne pluchy.Na zimę jednak kotka zamieniła pudełko na ciepłą piwnicę-tylko nie wiedziałem gdzie.Uznałem że to nie ważne.Byle jej się podobało i pasowało.Na wiosnę moja Tola została zaatakowana przez bandę kocurów i zaciążyła

Kotka zrobiła się jeszcze bardziej przytulańska.W ostatnie dni czerwca lub pierwsze lipca Tola się okociła.Poznałem po tym że schudła i zaraz po jedzeniu uciekała do siebie.Chciałem zlokalizować jej młode,ale nie udało mi się.Pod koniec lipca Tola przyszła jak zawsze na jedzonko ale nie chciała jeść-tylko miauczała i to żałośnie.Wiedziałem że coś nie tak.Miaucząc odchodziła od garażu i patrzyła na mnie jakby chciała powiedzieć:CHODŹ ZA MNĄ!!!Poszedłem powoli za nią i na miejscu zobaczyłem trzy małe,brudne i wystraszone nieszczęścia

Kotki wyglądały strasznie.Dwa biało-bure i tricolorka.Szybko pobiegłem do sklepu po śmietankę i jakieś saszetki dla maluchów.Mleczko wypiły w mig.Musiały być strasznie głodne.Przypuszczam że Tola nie miała dużo pokarmu.I tak do Toli dołączyły trzy kociaki.Teraz obowiązek 3 razy dziennie.Mleczko,saszetka,woda i sucha karma-wszystko dla juniorków.jednak jedna myśl nie dawała mi spokoju-co z nimi będzie

Pomyślałem że może schronisko?Stamtąd mam swoją pierwszą kotkę i uderzyłem tam.tam pani Dorota obiecała mi pomóc.Już dwa razy mi pomogła odbierając ode mnie dwie kotki bezdomne,które przyplątały się w czasie zimy i siedziały koło śmietnika lub pod w te mrozy.Kotki te szybko znalazły kochające domy.Problem polegał na tym że w schronisku był remont i były ograniczone możliwości.Gdy remont się skończył przyplątała się jakaś zaraza.bałem się o te maluchy.I tak się wszystko przeciągało.Żałuję że nie zajrzałem tutaj na forum wcześniej.Może dzisiaj już było by po sprawie.Trafiłem tu dopiero,gdy zaginęła moja młodsza kotka Mika.Tutaj dostałem namiary na Panią Gosię z Fundacji "Kocie Życie".Dzięki jej pomocy Tola z małymi trafiła do DT prowadzonego u pani Gosi.plan był taki że mamę sterylizujemy i wypuszczamy.Kociaki szczepimy i po odczekaniu kilku dni aż szczepionka zacznie działać Pani Gosia przekazuje je do schroniska i tam trafiają do adopcji.niestety wszystko wyszło nie tak

Tola,która miała zostać wypuszczona po sterylce na dwór okazała się kotkiem bardzo grzecznym,czystym(od razu wiedziała do czego jest kuweta-zresztą tak jak maluchy)i spokojnym.W przeciwieństwie do berbeci.te okazały się niezłymi dzikusami.pierwsze dni u domu spędziły w transporterze.Wychodziły z niego pod nieobecność Pani Gosi i szybko jadły,kuweta i do środka.Wizyta u weterynarza ukazała ich temperament.Szalały po całej lecznicy.Więc przekazanie ich do schroniska nie wchodziło w rachubę.koty zostały by zapewne uznane za dzikie i albo wypuszczone albo co gorsze może uspane.I teraz problem

Trikolorka po oddzieleniu od braci zaczęła sie zachowywać w miarę normalnie.Trochę fuczała,ale wychodziła z transportera i oglądała świat.Bracia nie.I tak jest do teraz.Może gdyby ich rozdzielić i dać im trochę miłości i czasu to znormalnieją.

Tola całą sytuacje przechodzi normalnie.jest grzeczna i nie stresuje się całym tym zamieszaniem.Jest już po sterylizacji.Tak jak i mała trikolorka.Bracia wykastrowani.Mała znajdzie dom szybciej bo jest pro ludzka.Bracia,jeżeli nie znajdziemy dla nich DT zostaną w przyszłym tygodniu wypuszczeni z Tolą na swoje miejsce.Szkoda ich.Idzie zima

Może im być ciężko.Gdyby się udało...było by cudnie.Tola jest mądrym kotem i nie zasługuje na to żeby być bezdomnym kotem z powodu swoich dzieci.jednak nie możemy maluchów wypuścić samych-bo marne szanse na to żeby sobie poradziły.Inne koty ich pogonią.Ja zabrałbym Tole do domu i poszukałbym jej domu.jak wyjdzie okaże się nie długo.Ja wiem że takich historii i apeli jest teraz mnóstwo.Liczę i wierzę w to że ktoś się znajdzie,komu nie będzie los tych berbeci obojętny.
