Wienio jest twardą zawodniczką. Urodziła się w grudniu i udało jej się dożyć marca, kiedy została złapana przez Jokot. Jak jej się to udało w miejscu, w którym koty nie są mile widziane i właściwie nie mają schronienia - nie wiadomo. Kiedy zdecydowałam się wziąć na tymczas "coś małe i bure" spodziewałam się czegoś młodszego, zwłaszcza, że nie była duża, ale po zębach oceniona została na około 4 miesiące.
Niestety nie udało się nam do końca przełamać w niej nieufności, choć zrobiła naprawdę duże postępy - na początku siedziała struchlała ze strachu, z wielkimi wytrzeszczonymi oczami, i w ogóle nie wychodziła spod sedesu w naszej obecności. Teraz dość śmiało sobie poczyna, ale zwykle trzyma się, jak stwierdził TŻ, "na odległość wyciągniętej ręki plus dziesięć centymetrów". Nie jest to jednak kot dziki i niewidzialny. Sypia na kanapie lub fotelu, a jak czuje się bezpiecznie i jest zrelaksowana, to można ją pomiziać. Bardzo lubi zabawę wędką, oczywiście szaleje też z myszkami i piłeczkami. Ostatnio odkryliśmy też, że najfajniejszą zabawą jest gonienie cienia po podłodze. Teraz zimą okazji ku temu jest aż nadto
Jest zdrowa, kuwetkowa, korzysta z drapaka, nie ma z nią żadnych kłopotów. Kocha inne koty. Reaguje na swoje imię - przychodzi i odpowiada miauczeniem, ale pogłaskać się raczej nie da. Jest bardzo śmieszną kotką, taką specyficzną, ale w pozytywnym sensie. Ale kto zechce zwykłego burasa, co w dodatku na kolana nie przychodzi? Ehh... Wierzę jednak, że znajdzie się ktoś, kto będzie szukał kota bardziej na towarzystwo dla swojego kota, niż dla siebie
Aha, i jeszcze info zdrowotne: testy FIV/FeLV z wynikiem negatywnym. Przeszła katar i grzybicę, ale już jest zdrowa. Jest wysterylizowana i zaszczepiona.
A tu mówi Wienio o sobie:
Duża mówi, że trzeba mi szukać nowego domu, bo już jestem zdrowa i miałam już operancję i mogę się przeprowadzać. Wcale mi się nie chce przeprowadzać, ale podobno duże kotki wyprowadzają się na swoje. Może jakby był jakiś fajny dom, to bym się namyśliła. Taki dom, gdzie bym miała koleżankę albo kolegę jakiegoś miłego. I dużo zabawek. Bo jak mi smutno i nudno to mówię o tym głośno a wtedy Duży mówi Wieniu Wieniu zamknij się bo ci urwę główkę. Ale ja wiem, że on tego nie mówi poważnie.
Duzi też by mogli tam być, w tym nowym domu. Ale z Dużymi to trzeba uważać, bo nigdy nie wiadomo, co im do głowy przyjdzie. Na wszelki wypadek trzeba być czujnym. Bo gdyby tak złapali i zabrali w kontenerku na zastrzyk... Trzeba uważać! Ja zawsze patrzę, co Menaszka robi. Jak śpi spokojnie, to wiem, że nie trzeba się bać i wtedy wystawiam się do miziania i jest mi miło. Ale jak jej nie widzę, to raczej mam się na baczności. Czasem przychodzę do Dużej jak mnie bardzo prosi i trochę się ocieram jej o rękę. Ale niech sobie nie myśli, że się będę podlizywać. Co to, to nie.
Jeszcze by było fajnie przez okienko wyglądać. Albo balkonik jeszcze lepiej. Tylko że by musiała być taka siatka specjalna, bo czasem jak zobaczę hrabonszcza to biegnę bardzo szybko żeby go złapać i mogłabym wypaść i okropnie się potłuc.
Lubię jeść chrupki i puszki i obgryzać roślinki.
To chyba tyle.
Z poważaniem,
Wienio





Kciuki trzymamy za domek jakiś fajny, co ma dużo zabawek, jedzonka i kolegę lub koleżankę dla Wienia





