Może więc ktoś mi wyjaśni gdzie nagle podziała się moja własna, najwłaśniejsza Duża?






Byłyśmy razem tak długo. Mówią, że 6 lat. Ja nie wiem co to znaczy, wiem tylko że to było całe moje życie. Gdy byłam jeszcze bardzo malutka i moja Duża zabrała mnie od Mamy, troszkę się bałam. Ale potem było po prostu wspaniale. Miałam swoją miseczkę, a w niej pyszne jedzonko. Spałam z Dużą w jej wielkim posłaniu i było mi tak rozkosznie ciepło i miło. Zawsze mogłam liczyć na pogłaskanie po grzbiecie, podrapanie po brzuszku... Mruczałam, kochałam i byłam bardzo szczęśliwa.
Lubiłam kiedy w naszym domu pojawiała się zielona choinka z kolorowymi kulkami, które tak zabawnie było pacać łapką. Duża mówiła, że to są Święta.
Jednak ostatnie Święta wcale nie były przyjemne. Przyjechała inna, młodsza Duża z czymś, co pachniało zupełnie jak Duzi, ale wcale duże nie było. I tak śmiesznie kichało. Ale mnie wcale nie było do śmiechu. Musiałam siedzieć sama, zamknięta w pokoju. I od tej pory moja Duża często patrzyła na mnie tak dziwnie, inaczej. Zaczęłam się bać.
No i stało się. W naszym domu pojawił się ktoś, kogo nigdy wcześniej nie widziałam. Pachniał psami i kotami. Po chwili moja Duża włożyła mnie do ciasnej klateczki, a ta druga po prostu mnie zabrała!

Teraz jestem w miejscu, gdzie jest dużo kotów. Duzi mówią na to lecznica. Wszyscy tu są raczej mili, miseczka jest pełna... Ale ja tak bardzo tęsknię! Tak bardzo się boję, wtulona w kocyk pachnący Domem i moją Dużą! Tak bardzo chciałabym wrócić do domu!