Tomek - kotek z Palucha jest już u nas od niedzieli.

Bardzo szybko oswoił się z nowym domkiem i przyzwyczaił się do niego, na tyle, że chodzi swobodnie i odważnie po całym mieszkaniu (na początku był niczym wypłosz - 10cm nad ziemią, z szeroko otwartymi oczami), a teraz leży na środku pokoju niczym lew salonowy
Jest niesamowicie gadatliwym, mruczącym i ocierającym się o wszystko kotem-łącznie z łyżką po jedzeniu, daną mu do wylizania. Efektem tego był pyszczek wypaprany w mokrej karmie
Tomek został jednak Tomkiem, ale potocznie i przekornie nazywany jest przez mojego męża Wróblem

A dla mnie to on rzeczywiście, taki drobny, dobry, łagodny jak wróbelek, a i futerko ma takie wróbelkowe
Tomek jest straszną przylepą, chodzi za mną niczym pies, krok w krok

Juz zdarzyło mi się wylać wodę nim ją zdążyłam postawić, a najlepiej mu się je kiedy ktoś jest w kuchni

Chyba stwierdził, że spożywanie posiłku w samotności, nie jest niczym przyjemnym...
Oto kilka zdjęć, na którym prezentuje się, jakby mieszkał z nami od dawna:




Zdjęcia chyba mówią same za siebie

Przypominam, że zostały zrobione wczoraj czyli 1 dzień po adopcji:)