
Kotka ( bo to chyba kotka, tak myślę po podglądaniu ) siedziała na przystanku autobusowym koło szpitala w Legnicy. Spała na siedzeniu, ludzi w ogóle się nie bała. Słyszałam komentarze, że jest tam od tygodnia


Jest śliczna. Nie umiem nazwać koloru jej sierści. Jest czarno-szara z miodowymi akcentami, ale pod włos jest jasna. Na żywo jest na prawdę urokliwa. Ma bardzo gładką sierść i domyślam się, że była kotem domowym.
Była zmarznięta, ale nie głodna. Miskę obwąchała i olała. Zwinęła się w kłębek na parapecie i śpi. Uszy ma w strasznym stanie, próbowałam tam zaglądnąć, ale nie daje sobie dotknąć. Jutro pójdę z nią do weta i pewnie będą kropelki i przymusowe czyszczenie- ja nie umiem jej na siłę tego zrobić.
Nie wiem czy komuś uciekła czy ktoś ją wyrzucił czy jest kotem wychodzącym.. Zna ludzi, zna koty. Wątpię, żeby kot wychodzący spędzał czas na przystanku autobusowym w otoczeniu mnóstwa ludzi.
Macie rady? Co o tym sądzicie?


