Cytuję z mojego wątku viewtopic.php?f=1&t=139740&start=1290
Anna61 pisze:Anna61 pisze:Dzisiaj kolega w pracy powiedział mi o kotku bezdomnym około półrocznym z wyłupiastymi oczkami, którego i inne dokarmia staruszka. Kotek podobno od listopada jest w takim stanie.![]()
Czekam na kontakt i zdjęcia, i jak tylko to będę miała to napiszę i mam nadzieję, że wspólnymi siłami jakoś pomożemy kotkowi.
Kotek lub kotka podobno nie widzi zupełnie bo z początku jak stracił wzrok to kręcił się w kółko.
Właśnie tam byłam bo mi to spokoju nie dawało.
I tak, stare budownictwo w centrum miasta, podwórko, stare komórki, jakiś stary rozlatujący się garaż.
Koło tego garażu wejście do mieszkania i okna a na nich 3 około 4 miesięczne koteczki. Jeden czarny i dwa białe w czarne łatki, ślicznusie.
Pomyślałam, o jak fajnie bo chociaż wiem gdzie mieszka ta staruszka co je dokarmia.![]()
Zapukałam i pani otworzyła, zapytałam o tego chorego kotka i niestety pani go gdzieś od tygodnia nie widzi ''pewnie zdechł w garażu''![]()
![]()
i nawet nie można tam wejść, bo tam jest pełno walących się rupieci.
Dla niego pomoc przyszła parę dni za późno.![]()
Zostało tam jeszcze jego rodzeństwo i bardzo proszę o pomoc dla nich, bo pani powiedziała, że teraz przez zimę jeszcze je będzie karmić ale z nadejściem wiosny mają sobie iść precz.![]()
Pani ma bodajże 84 lata, kotkom kupuje śledzionę do jedzenia a i tak narzeka, że tyle pieniędzy wydaje na nie.
Proszę, pomóżmy im, aby nie skończyły tak ich braciszek czy siostrzyczka, czyli umarło z głodu i w cierpieniu.
Anna61 pisze:mb pisze:Anna61 pisze:Zapukałam i pani otworzyła, zapytałam o tego chorego kotka i niestety pani go gdzieś od tygodnia nie widzi ''pewnie zdechł w garażu''![]()
![]()
i nawet nie można tam wejść, bo tam jest pełno walących się rupieci.
Piekło nie istnieje.
Ci co na nie zasłużą, po śmierci wrócą na ziemię jako bezdomne koty.
Najbardziej to dobija mnie fakt, że tyle ''ludzi'' tam mieszka i nikt nie zainteresował się tym chorym kociątkiem przez tyle czasu.
Siedzieli przy stole....łamali się opłatkiem..... a kociątko cierpiało
Anna61 pisze:Dzisiaj tam pojechałam z kontenerkiem i już mi było wszystko jedno co będzie potem....ale pojechałam już za późno o co najmniej tydzień.
Tamta staruszka powiedziała, że on zawsze po omacku przychodził do jedzenia, a na dodatek to tam była walka o każdy kęs i malutka bidulka była bez szans w walce o jedzenie.![]()
Ja chyba kiedyś wysiądę psychicznie z tego wszystkiego.
Anna61 pisze:mb pisze:Straszne, koszmarne.
Niestety.
Maluchy rosną a tam jest zaraz ulica...
Aktualizacja, koteczki od 26 stycznia na tymczasie u mnie.


