Milenka, bo tak dostała na imię, trafiła wczoraj z powrotem na ulicę. Nie może przecież całego życia spędzić w klatce w ciemnym garażu.
Milenka nie była zachwycona powrotem na dwór - wypuszczona o świcie cały dzień siedziała na dachu garażu. Moja koleżanka trafiła wczoraj w południe do szpitala i spędzi tam przeszło tydzień (ma operację). Kotkę będzie dokarmiał jej mąż. Mam nadzieję, że
Milenka doczeka się domu, że jak się znajdzie, to będzie jeszcze żyła
Jej przyjaciel, czarny Mruczek zmarł niedawno, w swojej budce pod garażem. Miał swój wątek na miau, ogłaszałam go parę miesięcy na portalach. Do bani to wszystko.