Wściekulka takie imię usłyszałam...hmmm to ma być kić tymczasowa, do tego na tzw. doswojenie... chwila przemyśleń za i przeciw

z TŻ decyzja TAK, jako mało doświadczony DT przygotowuję się na przybysza, czytam jak doswajać dziki, jak podchodzić do takich kić, wiem, że kotka ma około czterech miesięcy a wizualnie ma dwa, pojawił się grzybek, kić ma apetyt, ale jest wycofana czasem prycha

i Artur odbiera "wściekulkę"

i co widzę: maleńkiego i przestraszonego stworka. Biorę na ręce wtula się i zastyga

chowa łepek jakby chciała nie widzieć nas, zniknąć. I tak mam na ręku "wściekulkę" małe ciałko skulone ze strachu z pyszczkiem wbitym we mnie, taki stworek zastygnięty w bezruchu. Teraz przed nami pokazanie małej tej lepszej strony ludzkiego świata i wbrew pozorom nie będzie to trudne.
Maleńka nie bardzo z jedzonkiem, ale na wołowinkę się skusiła po lekkich oporach, Natalka siedzi z małą na rękach zawiniętą w kocyku tak by słyszała co się w domu dzieje nie bała się hałasów tego domu. Na widok zwierzaków się ożywia

zobaczyła Rudą, która oczywiście merdała ogonkiem na wszystkie strony.
Figa z zainteresowaniem wyciągnęła łepek i się przyglądała, na widok Milki zaczęła miauczeć straszliwie, Mila najpierw syki i warki ale jak usłyszała miauczenie, to przestała warczeć i zaczęła się lekko niepokoić ale już bez objaw agresji, ale nie bardzo wiedziała jak się zachować więc się wycofała

smoczyca agresorka
Póki co się poznajemy, ale to też inna istotka niż te dotychczas wystraszone, ale otwarte i ciekawskie.
Figa jest wystraszona i wycofana, ale przez chwilunie zaczęła cichutko mruczeć w tym kocyku, obecnie śpi wtulona w kocyku i w pięciolatkę Natalkę, która "ochrzciła" Wściekulkę vel Figę "Dzwoneczkiem" i stwierdziła, że wygląda jak dziecko Milki

w sumie dwie burasie
Zdjątka zakradnięte dwa by Figi nie stresować


