Nie to kota, około dwumiesięczna z olbrzymimi uszami i trójkątnym łepkiem. Gapiło sie, ale bez nadziei, telepało się ze strachu.
Pękłam, chociaż obiecałam sobie.
Ona nie przezyłaby długo, była już słabiutka - poddawała się. Myślałam, że nie dowiozę jej do domu, ale dowiozłam, zyje i jest coraz silniejsza.
Jest długonogą, długoogoniastą z piekną buzią i olbrzymimi migdałowatymi oczami koteczką, jest chudziutka, ale i tak jest po prostu przepiękna.
Okazało się, że to niezwykła kotka, proludzka, łagodna, delikatna, nawet w zabawie, słodycz, miłość w oczach. Inteligentna bardzo, jak na takie maleństwo i w dodatku grzeczniutka. Chociaż ciekawska - za każda osobą wodzi wzrokiem i wykręca główkę prawie dookoła, żeby zobaczyć co to gra, albo co to tak stuka.
Załatwia sie do kuwetki i pieknie zakopuje:) swoimi chudziutkimi, długimi, nóżkami.
Musze ją odchuchać, wykarmić, i znaleźć jej dom, super dom.
Miałam już trochę maleństw na tymczasie, ale takiej damy, królewny nie. No może jedną

Uwaga, oto Dzidzia Orient (jeszcze słaba, ale już zjawiskowa:))









