Szłam sobie spokojnie drogą, a tu hop i jestem w górze. Człowiek! Jak cudownie! Będzie można się poprzytulać... Ej! Eeej! Co on robi?! Durne dzieciaki! Puszczać mnie! Eeeej! Nawet moje pazurki nie działają... Ktos coś krzyczy, ale jakby z daleka "zostawcie ją...." Jestem w niebie? Nie, za szybko. Przejmują mnie czyjeść ręcę i już jest ok. Poszłyśmy z Dużą do jakieś dziewczyny. Ona dała mi jeść, pogłaskała i zaniosła do jakiejść piwnicy do klatki. Aaa powiedziała też, żebym się nie bała... Zaufać jej czy nie? Już parę razy się zawiodłam... Dobra niech to będzie ostatni raz. Jak ma być dobrze to będzie. Tak mówi Duża 2. Więc siedzę grzecznie w klateczce, brzuszek mam pełny, ale ja chcę do domku!
Kto zechce dać domek dla ślicznej biało-czarnej damulki o imieniu Daisy? Jutro zdjęcia! Potrzebny DT!