smarti pisze:jest kilka nieścisłości na poprzednich stronach.
nigdy nie zrozumien czemu wciąz są osoby które wypowiadają się bez uprzedniego przeczytania tekstu ze zrozumieniem.
otóż:
jak decydowałam się na wzięcie Carlita poprosiłam o zrobienie mu badania krwi.Powiedziano że zostanie zrobione.przyjechał-pojechałam prosto do weta-badanie zostawiłam do wczytania się wetce-Carlito dostał od razu kroplówkę.
dostał u mnie nie 2 a 4 kroplówki-po kilku dniach moich pytań dziewczyny ustaliły ze w schronie miał dwie kroplówki dożylne i dwie podskórne-(czyli razemi miał 2 dożylne i 6 podskórnych.)a więc wetka uznała że wystarczy.
po kroplówkach zalecono mu dietę nerkową i badania po diecie.
Carlito czuł się świetnie,jadł ładnie tyle że nerkowe dość krótko-potem zdecydował że będzie jadł tylko normalne dlatego wetka dodała mu ipakitine.
Kot czuł się świetnie był wesoły,raz jadł mniej raz więcej-jak wszystkie koty. Dlatego napisałam że"jak tak dalej pójdzie to będziemy szukać Carlitkowi domku" co ,jak może niektórym uda się zauważyć,nie jest równoznaczne z "szukamy Carlitkowi domu"..
Kot czuł się świetnie,jadł,pił,siusiał,miział się,gadał i wszystko co kot robić powinien-nie miałam powodu podejrzewac że został popełniony jakiś bład w leczeniu.
we czwartek lub srodę(dokł nie pamiętam) kot nic przy mnie nie zjadł(ale u mnie koty maja kilka różnych misek z suchym na stałe)to był jedyny taki dzień-natychmiast pojechałam z kotem do weta-wet zbadał kota,stwierdził kał w jelitkach,czyli kot je i to niemało ale może ma zatwardzenie i dlatego nie chce jesć a w zw z tym podał parafinę.
nie chciał zrobić badań krwi ponieważ chciał aby kot był jeszcze na ipakitine.
Po przyjeżdzie do domu w ciągu ok dwóch godz była kupa i kot jadł znowu normalnie.
Powtarzam-wioząc go do weta nie miałam pewności że kot nic nie jadł-miałam tylko takie podejrzenie(jak się okazało błędne) a mimo to nie czekajac na nic udałam się do weta.
W ostatnią sobote kot miał b.duży apetyt az trochę się zaniepokoiłam czy go nie przekarmię,
Natomiast w niedzielę zjadł troche suchego (ok 2 łyzeczek) ale apetyt miał wyrażnie mniejszy w porównaniu z sobotą. wydawał mi sie równiaz troche smutniejszy-podkreślam-trochę.-co nie znaczy wcale że był smutny czy apatyczny.
Ponieważ w poniedz. moim zdaniem się nie poprawiło bo miał jeszcze mniejszy apetyt i zauważyłam że kiciowi nie wraca skóra tak szybko jak w poprzednich dniach(choć pił i siusiał tak samo dużo) to znowu zawiozłam go do weta-
jest objawem bujnej fantazji, Satyrze nazywanie tego zapaścią!
Będac u weta stwierdziłam że nie chcę dłużej czekac i chcę zrobić badanie krwi i ja chce kroplówki bo moim zdaniem kotek jest odwodniony.(w zasadzie pojechałam tam prawie z awanturą choć bardzo ich lubię-więc była to raczej "twarda rozmowa")
po kroplówce kić był jak zwykle.
Po wynikach krwi następnego dnia postanowiono zmienić kroplówke i po niej kić zaczął mieć szalony apetyt(choć dalej nie na nerkowe)
pojechałam do tej lecznicy na kroplówkę tylko po to aby "wydobyć" z lecznicy wyniki badan krwi(nie mogłam pojechac i po prostu wziąc badań nie przywożac kota bo zorientowali by się że przenosze kota gdzie indziej a ja nie jest moim zamiarem obrażanie ich.)
Bezpośrednio z tej lecznicy mając już w reku aktualne wyniki,poprzednie wyniki i kota pojechałam do Sfory.
Wtedy też zobaczyłam że biorąc kota ze schroniska zostałam wprowadzona w bład w istotnej kwestii (zresztą już po raz trzeci przy braniu kota z tego schroniska)-wyniki które jakoby zostały zrobione na moją prosbę przy wydawaniu kota 16-go,tak naprawde były wynikami z 11-go-czyli z dnia kastracji Carlita a więc sprzed tygodnia.
Czyli pogorszenie się wyników kota to nie jest pogorszenie sie ich w porównianiu z dniem kiedy ja wzięłam kota tylko w porównaniu z sytuacja sprzed tygodnia przedtem kiedy ja wzięłam kota.
Kot miał zrobione USG u dr.Marcińskiego i badanie moczu i dopiero te wszystkie wyniki badań zdecydują o dalszym leczeniu kota.Tak więc nie wiemy na pewno czy np.rzeczywiste pogorszenie nie nastąpiło podczas tygodnia w schronie między 11-tym a 16-tym a u mnie np nie nastapiła poprawa wyników-tego nie możemy w tej chwili stwierdzić na pewno ale nie możemy tez stwierdzić na pewno że tak nie było.
Jednak dr.Marciński wyrażnie stwierdził ze juz 11-go w dniu kastracji nerki Carlita były bardzo zniszczone bowiem proces zniszczenia nerek który on zobaczył na USG "musiał trwać kilka miesięcy"-nie stało się to podczas pobytu Carlita u mnie i być może pobyt u mnie spowodował że Carlito w ogóle jeszcze zyje i obecnie ma się świetnie.
Tak naprawde ,patrząc na Carlita u mnie jedynym dniem kiedy miałam podstawy aby być zaniepokojona jego zachowaniem był poniedziałek.
Nie znam się na kotach nerkowych i być może w ogóle nie powinnam była go brać-rozwazałam to...być może znalazł by się ktoś bardziej doswiadczony i wtedy byłoby super..choc nie zauważyłam tłumu chetnych na Carlitka...a więc jest również możliwe że nie znalazł by sie nikt i wtedy już mogłoby nie byc różowo.
I leczę tego kota najlepiej jak potrafię-nie mam dośw z kotami nerkowymi i wszystkie konstruktywne i mądre sugestie sprawdzam,konsultuje i staram się wprowadzić w życie.
Natomiast nie zwracam uwagi na wymądrzanie sie,pouczanie mnie i innych w przekonaniu o swojej nieomylności i rady niewiele wnoszące (bo dawane nawet bez porządnego uzasadnienia i bez uprzedniego przeczytania wątku ze zrozumieniem.)
poza tym ,z szacunku do piszących tu, chetnie odpowiadałabym konkretnie na każdy post, zarzut,pytanie itd. ale najpierw chciałabym aby mój czas i piszących tu w dobrej wierze i objaśniających całą syt. dziewczyn uszanowano przynajmniej na tyle, aby zadać sobie trud przeczytania tego co zostało napisane,zrozumienia tego a nie pisania bez sensu aby tylko pisac (co niestety często zauważam..)
(...)
Tinka obiecałaś wszystko zinterpretowac-co Ty sądzisz o tych wynikach moczu?
bo mnie tel.powiedziano ze nie są wcale takie złe ale to powiedział facet w laboratorium nie znający kota.
a wet Carlita (nowa) będzie dopiero jutro od 11-tej,a ja jestem ciekawa a nie mam kogo zapytać
Irlandzka Myszka pisze:smarti pisze:a'propos-czy słyszał ktoś aby u nas robiono już kotom przeszczepy nerek?(pytam poważnie)
wiem na pewno że w Stanach już robią..
Przeszczepy robią już w Polsce - podobno we Wrocławiu i Warszawie. Myślę, że konkretniejszych informacji może udzielić dr Neska.
Nie chcę się wymądrzać ale pomyśl nad zastąpieniem Ipakitine Alusalem (tym do łykania, bo są dwa rodzaje). Po pierwsze jest tańszy a po drugie dużo skuteczniejszy. Ipakitine zawiera w sobie składnik, który jest w środkach na chudnięcie. Dopytaj o Ipakitine Tinkę bo wałkowałyśmy to przy okazji choroby Kicusia - u niego Ipakitina nie zadziałała wcale jeżeli chodzi o wiązanie fosforu za to świetnie się sprawdziła w odchudzaniu mojego biednego szkielecika.
Trzymam kciuki

Tinka07 pisze:Na razie zrobione do tej pory badania nie wniosły nic nowego do zmiany terapii. Kroplówki są teraz najważniejsze. To podstawa terapii. Obecnie nie można nic więcej zrobić.
Wiemy z badań, że Carlito miał 14.02. mocznik 293 mg/dl, kreatyninę 4,2 mg/dl. Wiemy też, że wyniki potasu i sodu są w porządku. Jeśli chodzi o chlorki, to te wyniki 124,7 mmol/l też są ok. Polskie normy wg Winnickiej są do kitu. U nas zakres referencyjny dla chlorków wynosi 110-130 mmol/l. A dlaczego: wyniki chlorków idą w parze z wynikami sodu. Jeśli jeden z tych parametrów się podwyższa, to podwyższa się też drugi. Sód jest w normie, także wg niemieckich źródeł. Tak więc chlorki też muszą być w normie.
Najbardziej niepokoją mnie wyniki leukocytów. Wskazują one na silny stan zapalny w organizmie. Wyniki moczu, jak podejrzewałam, nie wniosły nic do rozjaśnienia sytuacji. Mocz jest bardzo rozcieńczony (ciężar właściwy). Sądzę, że to ze względu na kroplówki. W moczu silnie skoncentrowanym ilość poszczególnych składników może być stosunkowo większa. Nie wiem też, czy białko w moczu oznaczone zostało jedynie metodą paskową. Na to jednak wygląda, bo w przeciwnym razie podane byłyby wartości referencyjne. W taki sposób oznaczenie stosunku białka do kreatyniny jest niemożliwe.
Podawany obecnie antybiotyk nie pozwala wykluczyć stanów zapalnych dróg moczowych, ale o tym wiedziałyśmy już wcześniej. Nie wiadomo więc w dalszym ciągu, dlaczego leukocyty 14.02. były tak wysokie.
Smarti, w najbliższym tygodniu, gdy będzie badany ponownie mocz, poprosiłabym na Twoim miejscu też o zrobienie pełnej morfologii wraz z leukogramem. Zleciłabym oznaczenie nie tylko leukocytów, lecz również ich populacji (granulocytów pałeczkowatych i segmentowanych, kwasochłonnych, zasadochłonnych limfocytów i monocytów). Poprosiłabym oprócz tego o ponowne zrobienie kreatyniny i mocznika, tym razem wraz z fosforem (bardzo ważne), wapniem, potasem, sodem i chlorkami. Istotny jest również obraz krwinek czerwonych ze względu na poprzednie wyniki wskazujące na anemię. W Łodzi było jednak o wiele gorzej, więc jakoś wierzę w to, że to anemia regeneratywna.
Pozdrawiam ciepło
Tinka
PS: Jeśli coś pominęłam, a ktoś z udzielających się w tym wątku ma jeszcze jakieś dobre pomysły, to proszę o pomoc.
Smarti, czy podajesz w dalszym ciągu furosemid?
smarti pisze:Dziewczyny-mam pyt-czy jest na forum ktoś z Poznania-czy znacie kogoś?
czy ktoś zna klinikę dr. Wąsiatycza w Poznaniu lub dr. Pucza?
ZN,dziękuję serdecznie.
niestety Carlito nie chce integry,nie chce też bephara-łososiowy-myślałam że się skusi-niestety nie.
sanabelle nerkowej nie próbowałam i zaraz mu kupię-dziękuje serdecznie

Szalony Kot pisze:Tinka, PcimOlki - jestem pod wrażeniem Waszej wiedzy i kompetencji. Wielkie dzięki, że nam pomagacie
Co do karm, warto zajrzeć tutaj:
http://lew.wsinf.edu.pl/~klimek/rokcafe/karmy_polecane/To zbiór karm polecanych na miau.
W nerkowym dziale jest:
suche
RC Waltham Veterinary Support (Renal)
Hills K/D
Eukanuba Renal
mokre (puszki, pasztety)
Hill's K/D
Animonda sensitive
Trovet leczniczy
I nie mięsko, Carlito będzie smutny

smarti pisze:furosemidu już nie ma-był podany tylko w pon.
a co stoi na przeszkodzie aby pobrać nerkę np.od zwierzęcia z wypadku,które nie ma szans na przezycie?
ja akurat z przyjemnościa oddałabym swoje narządy w takiej syt komuś potrzebującemu i jesli zostana uznane za przydatne to na pewno tak zrobię, a wiec nie widzę nic niestosownego aby kot oddał kotu.
Tinka07 pisze:Smarti, z tego, co na ten temat przeczytałam, dawcami muszą być zdrowe młode koty. W literaturze nie wspomina się o zwierzętach-dawcach, które nie mają szansy na przeżycie.
PS: Jeśli chodzi o karmę nerkową, wybrałabym tylko i wyłącznie mokrą. Sucha karma nerkowa jest dla moich wetów tematem tabu. Są też przepisy BARF dla kotów nerkowych z ograniczoną ilością fosforu i obciętą ilością białka. Gdy się porówna zawartość poszczególnych składników, dorównują one z powodzeniem karmom leczniczym.
PcimOlki pisze:Wynik badania moczu nie jest najgorszy, pomimo, że nie oznaczono poziomu białka sensownie. Jednak gdyby go było dużo, zostało by wykryte przez paska.
Co do przeszczepu, robiłem onegdaj mały risercz. Mogę powiedzieć, ze nie zdecydował bym się przeszczepiać nerkę kocurowi z innych powodów niż problem dawcy czy finanse - choć one są również istotne.
smarti pisze:moja wet się wściekła!
rozmyślała na temat Carlita i mówi że po tym leczeniu które Carlito miał u niej a które było kontynuacją tego co Carlito ma zapisane w książeczce a co jakoby działo się w schronie w sprawie jego leczenia Carlito NIE MA PRAWA mieć takich wyników jakie ma....
chyba że zostałyśmy okłamane co do tego co Carlito miał zrobione w schronie.
I niech mi tu któraś z dziewczyn nie pisze że schron to schron a leczyć ma DT bo ja doskonale wiem co ma robić DT.
ale jeśli schron nic nie robi to niech też nic nie pisze !
Niech nie kłamie i niech nie wprowadza w błąd tych którzy chca pomóc zwierzętom i ich lekarzy
.
Po co schron w osobie podpisanych w książeczce zdrowia kota, kłamie że wykonał to i to podczas gdy nie wykonał nic,bo to nie sa żarty a jest to (i poświadczenie nieprawdy ale to mam gdzieś) ale przede wszystkim wprowadzanie w błąd lekarza który przejmuje kota od chwili gdy kot przyjeżdza do DT.
Jest to też podważanie kompetencji lekarza w tym wypadku mojej wet.
i odwołuje wszelkie swoje przeprosiny-nie popełniłam błędu ufając swojej wet.
przeprosić powinien wet podpisany w książeczce Carlita który jakoby podawał mu kroplówki i jakoby podawał mu antybiotyki!
dziewczyny z miau-kilka z nich było u mnie i wszystkie zachwycały się Carlitem jak również robiłyście mu zdjęcia.
czy któraś z Was zauważyła wygoloną łapkę Carlita?
przecież Carlito miał w schronie ponoć podane dwie kroplówki dożylne-gdzie był ślad po wkłuciu wenflona?gdzie wygolone futerko??
doprawdy ten wet łódzki to istny geniusz-w takim natłoku pracy i kotów potrafi wbić kotu wenflon bez wygalania futerka!! cudotwórca! przez duże tfu!
otóż śladu po wbiciu wenflona nie było,wygolonego futerka nie było- na co są świadkowie i są zdjęcia!
a dlaczego nie było??
bo to prawdopodobnie kłamstwo że Carlito miał kroplówki w schronie.
Nie miał też kroplówek podskórnych ani nie miał podanych antybiotyków-prawdopodobnie leżał tam i dogorywał a jak się trafiła chętna która go weżmie to zapakowano kota,wpisano byle co w książeczkę.Dano stare badania krwi mówiąc że to aktualne.
kto to sprawdzi..
pamiętam jak dziś zdziwienie moje wetki kiedy po podaniu pierwszej kroplówki u niej zauważyła ze zdziwieniem jak przestał capic i jak ładnie położyło mu się futerko-dziwiła sie wtedy ze taka gwałtowna-skokowa wręcz poprawa nastąpiła po 5-tej dopiero kroplówce!
wtedy żadna z nas nie podejrzewała ze jest to dopiero pierwsza kroplówka i pierwszy antybiotyk.
Zadna z nas nie podejrzewała wtedy że można tak postępować.niestety teraz już mamy tę pewność.
Mam żal i jestem wściekła a jeszcze bardziej moja lecznica-bo ona będąc pewna że kontynuuje terapię zapisaną w książeczce tak naprawdę tylko ja rozpoczęła.
Carlito nie miał razem 8 kroplówek a miał 4.
Carlito nie miał 8 podań antybiotyków a miał 4-połowe kuracji.
Rozpoczęto mu leczenie i pozostawiono go samemu sobie-stąd jego gwałtowne pogorszenie wyników krwi.
Moja wet nie mogła podać mu więcej kroplówek ani antybiotyków,bo w jej świadomości i w książeczce zdrowia jest że podano mu razem całą kurację płuczącą i cała antybiotykowa a w rzeczywistości dostał tylko pół a co jest najbardziej grożne kurację antybiotykową nieświadomie przerwałyśmy.
Jestem pewna ze dziewczyny od których brałam Carlita czyli Ruru i Duszek nic o tym nie wiedzą i nie mają pojęcia o tym co odbywa się w tym schronie.
Trzeba być wyprutym z wszelkich uczuć wyższych aby będąc weterynarzem uprawiać taki proceder.
casica pisze:smarti pisze:Szalony Kot pisze:Fakt, to głupie. Nie widziałam u Carlita wygolonej łapki.
U Promyka czasem jeszcze widać wygolenie, u Carlita nie.
Co jest o tyle dziwne, że on serio puchaty dość mocno.
nie widziałaś Kocie bo nie miał,niestety.
moją wet szlag trafił i wyobrażam sobie że czuje się jeszcze o wiele gorzej niż ja.
A musiał mieć?

Satyr77 pisze:Naprawdę zmień weta, wyobraź sobie żę dobry wet nie musi golić łapki, u nas wystarczy powiedzieć że chce się bez golenia, a w schronie to nawet szybciej jest nasmarować łapkę spirytusem i założyć wenflon. To naprawdę nic dziwnego i niezwykłego.
casica pisze:smarti pisze:moja wet się wściekła!
rozmyślała na temat Carlita i mówi że po tym leczeniu które Carlito miał u niej a które było kontynuacją tego co Carlito ma zapisane w książeczce a co jakoby działo się w schronie w sprawie jego leczenia Carlito NIE MA PRAWA mieć takich wyników jakie ma....
.
Twoja wet się miota, bo sama zleciła zupełnie idiotyczne prowadzenie kota. Czyli – 4 kroplówki, później wyłącznie karma nerkowa i dwutygodniowe oczekiwanie na wyniki. I nic dziwnego, że kotu wzrosły i mocznik, i kreatynina. Pomijając kwestie schronu, to Twoja wetka prowadziła kota z podejrzeniem pnn źle. Więc powinna się złościć głównie na siebie.
smarti pisze: chyba że zostałyśmy okłamane co do tego co Carlito miał zrobione w schronie.
A kto i po co miałby Cię świadomie wprowadzać w błąd???
smarti pisze: Trzeba być wyprutym z wszelkich uczuć wyższych aby będąc weterynarzem uprawiać taki proceder.
Dość łatwo przychodzi Ci rzucanie ciężkich oskarżeń bez żadnych dowodów poza własnym widzimisię. Oraz pretensjami wetki, która nerkowcowi zleca 4 kroplówki, kończy kurację i czeka na wyniki, czyli w efekcie na wzrost parametrów nerkowych.
No jestem pod wrażeniem.
To w ogóle jest dość kuriozalny wątek pod względem informacyjnym, ale tym, razem przeszłaś samą siebie.
smarti pisze:ok Satyr ,może tak jest .
a co w takim razie z reakcją na pierwszą kroplówkę u nas?
skąd tak nagła poprawa?
i co z tym że gdyby było przeprowadzone całe leczenie to nie miałyby prawa być takie wyniki?
casica-znów nie zrozumiałaś..
ok ja idę podac kotu kroplówkę-nie mam czasu na powtarzanie tego co napisałam.
napisałam jakie są wnioski mojej wet i uważam je za bardzo prawdopodobne.
casica pisze:smarti pisze:ok ,może tak jest .
a co w takim razie z reakcją na pierwszą kroplówkę u nas?
skąd tak nagła poprawa?
i co z tym że gdyby było przeprowadzone całe leczenie to nie miałyby prawa być takie wyniki?
Kot wyszedł ze schronu i odżył, tak mi się wydaje. Wydaje mi się to też dość normalne.
Często bardzo zdrowe koty opuszczając schron po pierwszych dniach euforii zaczynają chorować. Można teo w zasadzie odnieść do zachowań ludzkich - często jest tak, że gdy mija silny stres, człowiek się "sypie", bo trzymała go adrenalina. Podobnie z kotem.
Gdyby Carlito miał systematycznie podawane kroplówki po wyjściu ze schronu, systematycznie i nieprzerwanie (o czym Ci napisałam wówczas gdzy kroplówki się skończyły), jego wyniki powinny być lepsze niż są. Nigdy nie ma gwarancji, zdarzają się przypadki, że koci organizm nie reaguje na kurację i parametry zwyżkują, zamiast się obniżać; jednak w większości przypadków pomagają kotu.
Mnie zdziwiło bardzo to, co napisałaś. Bo mnie kazano robić badania w trakcie kroplówek, bez ich przerywania, po to, żeby sprawdzić jak organizm reaguje na kurację.
smarti pisze:co to znaczy systematycznie?
czy uważasz że 8 dni kroplówek to mało i niesystematycznie? czy moja wet miała dawać mu kroplówki aż do zalania mu płuc?
mokkunia pisze:smarti pisze:napisałam jakie są wnioski mojej wet i uważam je za bardzo prawdopodobne.
mnie te wnioski rozłożyły na łopatki, nie chce mi się komentować aż
smarti, zmień weta nim będzie za późno bo z tego co piszesz Twoja wetka pojęcia nie ma o prowadzeniu nerkowca i zrzucanie teraz winy na schronisko i wymyślanie teorii spiskowej co najmniej nieprofesjonalne
i znajdź chwilę na lekturę wątku nerkowców, dużo Ci się rozjaśni, bo my tu ciągle wałkujemy to samo
Szalony Kot pisze:Satyr77 pisze:smarti miej litość u Ciebie dostał przez trzy dni potem wetka przerwała, bo obawiała się. Teraz dopiero zaczął dostawać.
W schronie miał 4 dni. U Smarti 4 dni.
Marzenia11 pisze:Dr wet Ada Uznańska, z lecznicy Białobrzeska w warszawie - goli łapkę do pobrania krwi, podobnie wet z gabinetu na ul. Czechowa, dr Komorowski z lecznicy w Żyrardowie, chirurdzy na ul. Podleśnej w Warszwie i lekarze w lecznicy na Bemowie, na Powstańców Śląskich - jedynie szef tej ostatniej, dr Paweł kowalczyk nie goli łapy - gdy byłam u niego po raz pierwszy z kotkami na badaniu krwi i to zobaczyłam to usłyszałam, że on n ie goli, bo tego nie lubią właściciele, ale generalnie to jest błąd w sztuce lekarskiej - powinno się golić, gdyż minimalizuje się w ten sposób ryzyko zakażenia, zabrudzenia.
To jeśli chodzi o pobranie krwi do badania.
Gdy Franek (*) dostawał kroplówki dozylne zawsze miał wygolone łapy - w różnych klinikach, łącznie z tą na Pradze w której miał robione dializy. Jesli faktycznie znacie wetów którzy nie golą łapy do wenflonu i długo trwającej kroplowki to ja poproszę o ich nazwiska - chętnie to sprawdzę.
I proszę też o konkretne przykłady kotów z pnn (wyniki badań przed i po), ktore po dostaniu 5 kroplówek podskornych i 2 dożylnych miały zmiany w poziomie kreatyniny z 2,2 na 4,2.
Proszę o konkrety.
smarti pisze:i jeszcze jedno
moja wet nie dostała kota nerkowego-dostała kota niejedzącego,którego wykastrowano z zapaleniem w pyszczku co pogorszyło mu parametry nerkowe.
Że kot jest nerkowy wiemy dopiero od badania u dr. Marcinskiego -nie zapominajcie o tym dajac "dobre rady" i wyśmiewając lekarkę
Jus87 pisze:Jak moja kocia miała problemy z nerkami miała zakladany welflon nie raz. I za każdym razem miała goloną łapkę. Nie wiem czy to wynialo z tego, że byla długowłosa czy taką praktykę stosuje się zawsze.
Jak sie bierze kota ze schroniska to chyba trzeba spodziewać się wszystkiego... w zależności od miejsca różne rzeczy się dzieją... nie zawsze takie jak byśmy sobie tego życzyły...
Smarti zakupiłam worek żarełka indoor27 więc mogę już Ci odsypać ile będziesz chciala

W sobotę wieczorem będę już w Wawie to daj znać ile Ci tego zważyć póki Gucior tego nie zje ;P
Głaski dla kociastych a szczególnie dla Carlitka. I mam nadzieję, że będę mogła wprosić się w odwiedziny do kociastych

Marzenia11 pisze:casica pisze:smarti pisze:co to znaczy systematycznie?
czy uważasz że 8 dni kroplówek to mało i niesystematycznie? czy moja wet miała dawać mu kroplówki aż do zalania mu płuc?
To znaczy do momentu gdy parametry się obniżą. I czemu niby miały się zalać płuca?
Trzeba było robic kroplówki i skontrolować parametry w trakcie.
Oj mogą, mogą - weci prowadzący kacpra też na to zwracali baczna uwagę tym bardziej, ze po duzych kroplowkach miał lekkie problemy z oddychaniem. Stąd trzeba było skorygować ilości.
casica pisze:Tinka07 pisze:Jak zakładany jest wenflon, to jest to potem widoczne gołym okiem. Żeby wkłuć się precyzyjnie w żyłę, goli się futro. Nie znam normalnego weta w Niemczech, który robiłby to inaczej. No ale polskie zwyczaje są może inne. Jednak byłoby widać przynajmniej dziurę w łapce po wenflonie.
Carlito wg informacji dostał w schronisku 2 dożylne kroplówki, co musi być widoczne gołym okiem?
A poza tym niemiecki standard to niby jakiś światowy standard?
U nas wielu wetów nie goli łapki, tylko moczy futerko i rozgarnia je. To znacznie lepsza metoda i znacznie mniej stresująca dla kota.
Marzenia11 pisze:I proszę też o konkretne przykłady kotów z pnn (wyniki badań przed i po), ktore po dostaniu 5 kroplówek podskornych i 2 dożylnych miały zmiany w poziomie kreatyniny z 2,2 na 4,2.
Proszę o konkrety.
Poszukaj w wątku dla nerkowców. I nie zapominaj, że Carlito dostał (prawdopodobnie) 8 kroplówek, w tym część podskórnie a te działają mniej radykalnie, po czym nastąpiła przerwa. Jedynym środkiem terapeutycznym była karma dla nerkowców. Skąd zdziwienie, że parametry wzrosły. Kot był pozostawiony sam sobie, bez żadnej terapii, skąd zdziwienie, że jego stan się pogorszył?