Kotka Kiwi vel Buraczka socjalizuje się teraz w DT u PrzemkaK

***************************************************
Pisze, bo moze zdarzy sie cud...
Te kotke dostarczylismy z kociakami do lecznicy talonowej 1,5 miesiaca temu z jednego z warszawskich podworek, z balkonu starszej pani. "Mielismy" z niej 2 mioty kotow - 5 6-tygodniowych i 2 2-tygodniowych... dlugo by tlumaczy, ale generalnie skwituje: NIGDY NIE WIERZCIE W NIEWINNOSC STARUSZKI! Skladajac puzzle matactw i oszustw jej historia jest taka: pani miala te kotke w domu, potem u syna lekarza i synowej lekarza powinelo sie dziecko, pani przyswoila jeszcze jednego malucha-dzikusa, bo byl chory, wyleczyla i dokarmiala go na balkonie. Syn stwierdzil, ze jak nie przestanie swirowac z tymi kotami, to oni nie beda przyjezdzac, bo to szkodzi dziecku. I pani wyprowadzila kotke na balkon... O sterylizacji oczywiscie nie pomyslala. Kotka rodzila nie wiem ile razy, wiem tylko o tym miocie (2 kociaki).
Druga porazka polega na tym, ze jak miesiac temu (kotka odkarmila male w lecznicy) zapytalam jak sie kotka zachowuje, to pan nie wiedzial, ale to pewnie poł-dziczka. Dzis pani doktor sie wygadala, ze kotka jest spokojna, pewnie oswojona,ale zestresowana klatka i czysta (robi do kuwety).
No i sie wscieklam, bo mielismy prawie 1,5 miesiaca na oglaszanie jej, a teraz kotka musi opuscic lecznice w czwartek lub w piatek, moze uda mi sie przeciagnac do konca tygodnia.
Niewielka we mnie jest wiara, ale zapytam... Moze moglaby u kogos znalezc spokojny kat?
Gwarantuje pomoc ogoszeniowo-finansowa.
Oto ona:
