Boruta

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 29, 2003 14:11

:ok: :ok: trzymam za udana akcje :D

Izabela

 
Posty: 6922
Od: Nie cze 08, 2003 20:33
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon wrz 29, 2003 14:14

No Maroko normalnie... przetrącić faceta i do rowu...

Życzę owocnych łowów!!!!
...

Padme

 
Posty: 28589
Od: Pon lut 04, 2002 15:32

Post » Pon wrz 29, 2003 14:28

ciesze sie, ze jednak cos mozna zrobic :ok: oby tylko tych zwierzat nie bylo wiecej :( a z tymi ludzmi tez by trzeba cos zrobic :evil:

a wy wszystkie to jestescie po prostu wielkie :1luvu:

Aggatt

 
Posty: 1958
Od: Sob sie 09, 2003 13:36
Lokalizacja: Caerphilly (kiedys Bydgoszcz)

Post » Pon wrz 29, 2003 14:35

Aggatt pisze:ciesze sie, ze jednak cos mozna zrobic :ok: oby tylko tych zwierzat nie bylo wiecej :( a z tymi ludzmi tez by trzeba cos zrobic :evil:

a wy wszystkie to jestescie po prostu wielkie :1luvu:

Nie wiem jak wygląda set, ale my z Katy to raczej nieduże jesteśmy :lol:

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Pon wrz 29, 2003 14:42

Żadne zwierzę nie jest takie okrutne jak człowiek. Szkoda gadać, aż łzy się cisną :cry:

Oczywiście mocno trzymam kciuki za powodzenie akcji :ok: :ok:
<img src="http://chelmslaski.com/kasikz.jpg" border="0" alt="Lucek" align="left">
http://koty.rokcafe.pl/kasik/
Dom bez zwierząt jest<BR> jak ogród bez kwiatów...

KasiKz

 
Posty: 1385
Od: Pon kwi 21, 2003 9:54

Post » Pon wrz 29, 2003 16:09

trzymam kciuki za pomyslny przebieg. Dziewczyny, jestescie naprawde cudowne. Az mi slow brakuje..... :roll:

ara

 
Posty: 3709
Od: Czw sie 14, 2003 14:58
Lokalizacja: Londyn

Post » Śro paź 01, 2003 22:48

Wróciłam jakąś godzine temu... Opiszę wszystko od poczatku, ale muszę przyznać, że dylemat jest straszny...
Pojechałysmy we cztery: ja, Ania, set i Mysza. Dojazd zajał nam godzinę, dom znalazłyśmy z trudem, pomimo narysowanej mapki. Wysiadłam ja i Mysza, idziemy pod dom, a tam dzieciak - młodsze dziecko tych ludzi, chłopak, podobno chodzi do 6 klasy. Wg słów tej mojej koleżanki z pracy to dobre i wrażliwe dziecko. Pisze o tym, bo będzie miało to ogromne znaczenie później. Powiedziałyśmy chłopakowi, ż wiemy o kocie od sąsiadów, że chciałybysmy go zobaczyć i może ew. zabrać na operację. Chłopczyk powiedział, że jest sam i nie może wejść do domu, bo mama w pracy, a tata gdzieś we wsi. Chłopak w samym dresie, na dworze zimno :( Mineła minuta, podjechał samochód. Wysiadł ojciec, wiec powiedziałysmy mu że jesteśmy z TOZu i dalej to samo co chłopczykowi. Zdecydowali nam się go dać, powiedziałyśmy, że go odwieziemy. Chłopcu było smutno. Nie widziałam dobrze kociaka w domu, bo zrobił tylko pare kroków. Okazało się że to kocurek. Wzięłyśmy kociaka na ręce i wróciłysmy do samochodu. Spodziewałam się zastać tam coś gorszego, wg słów mojej koleżanki to powinna być to jakaś spelunka, a to był normalny, wiejski dom.
Kociak całą godzine przespał w samochodzie u mnie na kolanach. Po drodze zatrzymała nas policja za przekroczenie prędkości - set tak pędziła. Na szczęście set ma tyle wdzięku i uroku osobistego oraz inteligencji, że okręciła sobie policjantów wokół paluszka i pusili nas wolno :wink:
Dojechałysmy do weta w Konstancinie. U weterynarza okazało się, że z kociakiem az tak źle jak to opisywała moja koleżanka nie jest. Miał złamaną miednicę i jeśli ona go widziała właśnie po tym wypadku to rzeczywiście mogło strasznie wyglądać. Teraz natomiast miednica się zrosła, ma zwichnięty staw biodrowy, świerzb, chodzi dziwnie bo nie może rozstawić tylnich łapek, jest węższy w pupie i ma przepuchlinę. Poza tym wet powiedział, że jest w miarę zadbany, w kązdym razie na zabiedzonego nie wygląda więc jakoś sobie radził. Do Konstancina nie mogłyśmy go zabrać bo kociak nie ma kociego kataru, a w Konstancinie pewnie by go złapał. Na razie więc siedzi u mnie w łazience, ale nie może u mnie zostac :( Jest cudowny, bardzo ładny, cały czarny, puchaty, ma śliczną mordkę. Na pierwszy rzut oka nie widać że mu cokolwiek jest, ale po bliższym przyjrzeniu mozna zauważyć, że nie rozstawia tylnich łapek, prawie nie stawia tej zwichnietej. Ta zwichnieta go boli, jak dotknełam to miauczał. Poza tym ma jakies strupy na karku, albo po ugryzieniu, albo może brud się w tym miejscu zebrał, bo z tego co zauważyłam nie może sie tam podrapać. Ma po prostu zaburzona motorykę, chwieje się czasmi... Jest gadułą, cały czas coś do siebie mówi.
Dylemat jest taki. Z jednej strony nie miał tam źle, skoro nie jest zabiedzony. Był w domu, w cieple. Z drugiej strony przejechali go traktorem i zostawili, nie poszli do weta. No i jest jeszcze ten dzieciak... Był taki smutny jak mu go zabieraliśmy... :( TŻ powiedział: może to był jeego jedyny przyjaciel? Z drugiej strony wg. mojej koleżanki jak ojciec wraca pijany do domu to potrafi rzucić kociakiem o ścianę, jeden już w ten sposób podobno zginął. Ja mam metlik w głowie, nie wiem komu wierzyć, mam przed oczami tego chłopca, nie wiem czy szukac temu kotu domu, nie wiem kto go weźmie, nie wiem nic.
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Śro paź 01, 2003 23:38

to naprawde powazny dylemat. moze naprawde, to byl przyjaciel tego chlopca i on bedzie za nim tesknil. na wsi wypadki sie zdarzaja. moich wujkow znajomy przejechal traktorem swojego syna :( a moze oni nie poszli z kociakiem do weta, bo nie mieli pieniedzy. przeciez na wsiach jest teraz bardzo ciezko. jesli nawet ten chlopiec w samym dresie na dworzu siedzial... a skoro kociak zyje i jest odzywiony, tzn. ze oni sie nim dobrze zajeli po wypadku. a mowicie, ze ten dom, to nie zadna melina, tylko normalne gospodarstwo, czyli sytuacja nie przedstawia sie tak czarno, jak przedstawila wasza kolezanka... ja bym go chyba temu chlopcu zawiozla z powrotem... moze po prostu ktos moglby do niego zagladac od czasu do czasu (ale to chyba daleko), albo moze bysmy zorganizowali jakas zbiorke pieniedzy, kupiloby sie za to jedzenie dla kociaka i im zawiozlo?

Aggatt

 
Posty: 1958
Od: Sob sie 09, 2003 13:36
Lokalizacja: Caerphilly (kiedys Bydgoszcz)

Post » Czw paź 02, 2003 5:20

Ten kot jest obłedny. Klei się do człowieka jak miód :love: Aż mi się nie chce do pracy iść, zostałabym z nim i bym go miziała. Problem jest taki, że kociaczek jest obolały, może ma stłuczone jakieś narządy wewnętrzne? No i ta przepuchlina? Czy to trzeba operować?
Kiciuś się przewraca kiedy chce wykonać jakieś bardziej skomplikowane kocie czynności np. podrapanie się tylnią łapką :(
Noc moich dylematów nie rozwiązała. Najgorsze jest to, że niewiadomo jak jest z tą rodziną naprawdę. Bo jeśli kociak ma do nich wrócić, dajmy na to wyleczony, a za tydzień ma zostać rzucony o ścianę przez pijanego faceta to ja dziękuję. Z drugiej strony domu szuka dużo kotów, a ten kot dom miał.
Ja nie wiem co wybrać, jestem za głupia na takie wybory.
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Czw paź 02, 2003 8:12

Problem jest ogrooooomny. :!:
Kocurek jest na prawdę bardzo ładny i fajny :love:. Nie ma przylegającej sierści tylko taką puchatą, bardzo gęstą i bardzo miękką. No i biedny jest z tymi nóżkami. Skakać to on pewnie nie będzie, ale żyć prawie normalnie może.

Co do domu z którego go wzięłyśmy, to gdyby nie zła opinia, to nie miałabym negatywnego zdania. Dom ubogi, ale chyba przyzwoity. Matka pracuje, więc jakieś dochody mają. Za sam wypadek nie oceniam ich bo to się zdaża. To że nie poszli do weta to są niestety realia naszej wsi. Ale kot ma czyste futerko i nie był głodzony. Ale z drugiej strony to tylko wrażenie 3 minut. Jeśli ten facet faktycznie pije i wtedy jest nieobliczalny? Bo pić to pije prawie każdy na wsi, ale żeby przy tym nie robił krzywdy innym!
I jeszcze jedna sprawa - kot z takimi nogami nie ucieknie przed goniącym go psem :? - a na wsi to się zdaży
A chłopczyk go na pewno kocha. I ten facet powiedział jak zabierałyśmy kota : "i kto teraz będzie sie bawił wieczorami?" więc go lubi.
:crying: :crying:

Problem w tej chwili jest taki, że kot NIE MOŻE zostać u Katy. Dziś musi stamtąd zniknąć.
:arrow: odwieźć go od razu? (to daleko i nie wiem kto pojedzie)
:arrow: zrobić mu Rtg i zabieg na przepuklinę (za czyje $?) i oddać tym ludziom
:arrow: wyleczyć i znależć dom (kto się tym zajmie?)
:arrow: powiesić sie :wink:
Proszę poradźcie coś!
Wg mnie trzeba by go wyleczyć i może oddać go z powrotem (jeśli w trakcie leczenia nie znajdzie się dom) z zapasem karmy.
Tylko kto go weźmie dziś od Katy!
Bo chyba największym problemem jest przechowanie go, bo pieniążki się znajdą (dołożę się ja, set się zaofiarowała i pewnie ktoś się jeszcze dorzuci)
Kto jest na tyle szalony i go przygarnie?!
No bo w sumie można oddać go do Azylu i tam wyleczyć, ale kot jest wybitnie domowy i tam pewnie się dodatkowo zestresuje i może zarazić kocim katarem.

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Czw paź 02, 2003 8:39

Sama bym mogła napisać o swoich takich problemach i wiem jak to łatwo radzić a trudniej pomóc, ale :
* ja bym go tam nie oddała
* takie koty wbrew pozorom znajdują domy i są strasznie kochane (sami wiecie, że oddaje się koty np bez oka)
* może rzeczywiście do tego azylu, ale odseparować go od innych , żeby się nie zaraził
* poczekać może ktoś go weźmie, zawsze w osteteczności można im zwrócić (nie daj Boże!)
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24787
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Czw paź 02, 2003 8:46

ktos tu kiedys pisal, ze poszukiwany jest kotek sprawny inaczej, dla osoby, ktora juz jednego takiego "kaleke" ma i chcialaby drugiego. nie chce kota, ktory by jej skakal, biegal itp. moze ona by sie nim zaopiekowala? niestety, nie pamietam, u kogo sie pojawil ten watek.

macie racje, ze taki kotek, nie ucieknie przed psem. no i niewiadomo jak z tym piciem. hmmm... to sa argumenty za tym, zeby tego kociaka im nie oddawac.

a oni pewnie wezma sobie drugiego. chlopak bedzie mial przyjaciela. a jak kot bedzie sprawny, to najprawdopodobniej uda mu sie uciec, przed pijanym gospodarzem, przeciez koty takie rzeczy wyczuwaja.

Aggatt

 
Posty: 1958
Od: Sob sie 09, 2003 13:36
Lokalizacja: Caerphilly (kiedys Bydgoszcz)

Post » Czw paź 02, 2003 9:06

Podnoszę. Może jednak ktoś coś jeszcze poradzi.
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Czw paź 02, 2003 9:50

JA bym nie oddała. :roll: Ale to tylko moje skromne zdanie.
Najgorsze jest to, że jestem pewna, że wezmą następnego - być może tym razem kotkę, która będzie non stop rodzić :?

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw paź 02, 2003 9:54

Katy, nie oddawaj go na wieś, on tam zginie wcześniej czy później. A chłopiec na pewno znajdzie sobie nowego kota (biedny kot).
Takie kotki z "felerem" zazwyczaj szybciej znajdują nowych opiekunów od tych zdrowych. Ostatnio np. Kajtuś od Blue.

Masha

 
Posty: 226
Od: Czw maja 23, 2002 11:33
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, dino&felek, kasiek1510, Zeeni i 276 gości