Latała w kuchni po meblach, ale to chyba dlatego,ze złapałam ja na spaniu w kartonie i kocem zapchałam wejście. Wniosłam do domu i w kuchni puściłam..a ona myk...nie wiedziała co się dzieje
Ale miałam adrenalinę, serce mi waliło jak głupie jak ją niosłam do domu
Teraz siedzi za meblami i sie czai...nie ucieka jak do niej mówię
Postawiłam kontenerek z kocykiem w zaciemnionym kącie, przykryłam kocykiem. Postawiłam miseczki z jedzeniem i z wodą. Nasypałam do kuwetki żwirku. Niech ochłonie bidulka
Na pewno ma kk...pokichuje. Ale chyba jeszcze nie bardzo zaawansowany. Myślę, że złapałam ją w samą porę.
Jest malutka i wychudzona, ma drobniutkie pysio. Na moje oko młodziutka.
Jutro jak się uda to z nią do weta..jak nie to sama podjadę po jakieś leki i na odrobaczenie coś. Tylko jak ja jej to dam sama
Wolała bym jechać z nią i niech wet się męczy
