» Wto sty 14, 2014 12:07
Re: Adopcja kota w Niemczech
dzien dobry ,jestem wlasnie na etapie adopcji kotka w Niemczech, szczerze mowiac najchetniej adoptowałabym jakiegos biedaka z Polski, ale mieszkam w Niemczech i postanowilam poszukac tutaj kociaka, to bedzie moja pierwsza adopcja, do tej pory przygarnialam pieski i kotki z ulicy , ostatni ktory do mnie sie przybłakal (doslownie siedzial pod moimi drzwiami caly dzien ) byl Pers , wygladal katastrofalnie , siersc tak skoltuniona byla ze trzeba bylo calego ogolic, oczka zaropiale i zabki w strasznym stanie . u weterynarza dowiedzialam sie ze kotek moze miec 4 ,5 lat, zostawilam ogloszenie ze zdjeciem (nie chetnie bo wolalam zeby zostal u mnie ) ale wiedzialam ze czasmi kotki potrafia zajsc za daleko ,gubia sie a wlasciciele szukają . nikt sie nie zglosil ,po miesiacu wyrobilam mu wszystkie papiery wlacznie z paszportem ,przeszedl wszystkie badania, zostal ze mną i byl przez 12 lat, miesiac temu odszedl, juz chyba byl czas na niego ,w domu widzialam ze przesypia cale dni i co rusz w innym miejscu, w jakims kaciku ,w miejscach gdzie do tej pory nie sypial, ostatniego dnia gdy wstalam lezal obok mojej glowy wtulony w poduszke ,bez reakcji gdy powiedzialam mu dzien dobry, pojechalam natychmiast do weterynarza ,byl bardzo slaby,na stole wydal ostatnie miau i zasnął na zawsze ... nie pamietam jak stamtad wyszlam ,weterynarz pobral jeszcze krew i niby wszystko w porzadku bylo ale to juz byl jego czas. nie ma dnia zebym nie tesknilam za nim, mam jeszcze pieska i drugiego kociaka ale czuje ze w domu czegos brakuje ,brakuje persa ,kota ktory ma w sobie niesamowita delikatnosc i czulosc i dlatego postanowilam poszukac w schroniskach,. traf chcial ze znalazlam jednego w pierwszym schronie do ktorego pojechałam ,biedaka znalezionego tez na ulicy w tragicznym stanie ,pokochalam go z miejsca . i teraz o tym jak z adopcją tutaj. Okazalo sie ze kot przebywa juz miesiac w schronisku ,zamkniety w klatce ,moze 1metr na 1 metr,a opiekunka ze za duzo o nim nie moze powiedziec ze nie jest jeszcze do adopcji ,ze weterynarz musi zbadac itp. bylam w szoku, kot miesiac w schronisku a weterynarz go jeszcze nie zbadal? spytano mnie skad jestem co tu robie i takie tam, jakie mam mieszkanie czy wynajmuje itp, poinformowano mnie ze gdy kot bedzie gotowy do adopcji zadzwonia do mnie, umowic sie na kontrol w jakich warunkach bedzie kot mieszkal a potem ewentualnie po adopcji kolejna kontrol nie zapowiedziana czy warunki nie ulegly zmianie, i podpisac trzeba papiery ze w razie nie spelnienia wymaganych warunkow zgadzam sie na oddanie kota, koszt 130 euro .Czekam od kilku dni na telefon i jak do tej pory nic . moze ktos z was byl w podobnej sytuacji? moze w innych schroniskach jest inaczej szybciej i jak dlugo kot musi byc w schronisku zeby mozna bylo juz go adoptowac ?