Strona 1 z 4

Mała kicia odeszła [']

PostNapisane: Sob gru 06, 2008 21:33
przez Aleksandra59
W ubiegłym tygodniu dowiedziałam się o małej kici spod Magnuszewa - chyba to dziewczynka - która najprawdopodobniej została postrzelona. Uszkodzone jest podudzie tylnej łapki. Jeżeli to rzeczywiście był to śrut to przeleciał przez łapkę :cry: .

Mały kicio doczołgał się pod bramę domu miłej pani. Był wet z Kozienic - obejrzał, coś tam zrobił i dał antybiotyk. Niestety koszty ewentualnej operacji kica przerastają mozliwości finansowe pani, która zaopiekowała się kiciem :(

Pani ma w domu trzy koty i dokarmia wszystkie wiejskie bidy w okolicy.

Łańcuszek dobrych ludzi spowodował, że jutro kicio ląduje w warszawskiej lecznicy. Ma zapewnioną opiekę, ale to kosztuje i jeżeli będzie konieczna operacja koszty mogą być bardzo duże.

Potrzebne jest wsparcie finansowe i DT, zeby zmniejszyć koszty.

Jutro bede znała szczegóły jak kicio trafi do lecznicy ok. godz. 17.

Kicio ma biały brzusio, a reszta jest szara pręgowana - podobno całość przepiękna.

PostNapisane: Sob gru 06, 2008 21:57
przez dorcia44
biedny kicio :cry:
wiek malucha ?

ja tylko tak pytam :oops:

kciukasy trzymam.

PostNapisane: Sob gru 06, 2008 21:59
przez Korciaczki
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: Za maluszka!

PostNapisane: Sob gru 06, 2008 22:07
przez Satoru
i ja tez, i doskonale wiecie gdzie ja bym władowala śrut takim zwyrodnialcom i wcale nie w dupę, bo tam za duża amortyzacja.

PostNapisane: Sob gru 06, 2008 22:31
przez Aleksandra59
dorcia44 pisze:biedny kicio :cry:
wiek malucha ?

ja tylko tak pytam :oops:

kciukasy trzymam.


Nie wiem - chyba ma ok 6 - 7 miesięcy.

Jutro jak kicio trafi do weta będę wiedziała więcej.

I płeć na 100% i pi razy oko wiek - i co najważniejsze w jakim stanie jest ta nóżka.

Podobno kicia się nie rusza z posłanka, podnosi się i znowu kładzie :( Mam nadzieję, że to tylko nóżka, a nie gorsze obrażenia :cry:

Wsparcie finansowe bardzo potrzebne :!: :!: :!: :!: :!:

PostNapisane: Sob gru 06, 2008 23:45
przez Aleksandra59
Podniosę przed nocą - bo bardzo ważne :!: :!: :!: :!:

PostNapisane: Nie gru 07, 2008 1:26
przez Amanda_0net
Aleksandra59 pisze:Podniosę przed nocą - bo bardzo ważne :!: :!: :!: :!:



:!: :!:

PostNapisane: Nie gru 07, 2008 20:43
przez Aleksandra59
Wieloodłamowe złamanie kości udowej. Krwiak podudzia, rozerwane mięśnie pośladkowe :cry: :cry: :cry: Wet sugeruje amputację - nie wiem co robić, jaką decyzję podjąć :cry: :cry: :cry: :cry:

PostNapisane: Nie gru 07, 2008 21:13
przez mziel52
Jeśli są szanse, że ta łapka będzie potem choć trochę sprawna, to warto walczyć. Czy te rozerwane mięśnie mają szansę na regenerację? Na jakiej wysokości są te urazy? Wycięcie całego uda razem z mięśniem to duży zabieg, nie to, co przy przednich łapach. Kot może po tym długo być niestabilny.
Ja bym raczej optowała za ratowaniem łapy. Sama mam kota, który powinien mieć przednią łapkę amputowaną (uraz nerwu i brak skóry w dolnej części). Nie zdecydowałam się, kot chodzi w skarpecie z gąbką przedłużającą podgiętą łapkę, myje się tą skarpetą i zasypuje nią w kuwecie. Myślę że z tym Twoim kotkiem sytuacja po zdjęciu gipsu będzie prostsza, najwyżej będzie trochę utykał.

PostNapisane: Nie gru 07, 2008 21:20
przez czarno-czarni
też tak myślę. tylna łapka to taki "odbijacz" przy skokach i chodzeniu, jesli można ją uratować i jesli będzie stabilizowała kota - to byłoby super.
ja mam kota z amputowaną przednią w całości. ale wg mnie brak tylnej to trudniejsza sprawa w życiu kota. No i pytanie o inne stawy, kregosłup.
nie mam wiedzy lekarskiej, dzielę się tym co widzę u mojego kota.
może ktoś na forum ma doświadczenia z amputacją / rehabilitacją kończyny tylnej?

PostNapisane: Nie gru 07, 2008 21:25
przez Ewik
Aleksandra59 pisze:Wieloodłamowe złamanie kości udowej. Krwiak podudzia, rozerwane mięśnie pośladkowe :cry: :cry: :cry: Wet sugeruje amputację - nie wiem co robić, jaką decyzję podjąć :cry: :cry: :cry: :cry:

Czy Patrolek przypadkiem nie miał tak strzaskanych kosteczek? I tam jakos o amputacji nie było mowy...Koniecznie konsultuj z innym chirurgiem i walcz!!! Łapka żywa...po co tak od razu z grubej rury... :(

PostNapisane: Nie gru 07, 2008 21:29
przez Marcelibu
I ja bym powalczyła.

PostNapisane: Nie gru 07, 2008 21:31
przez czarno-czarni
właśnie - łapka żywa. u mnie nie było wyjścia, bo była po prostu zgniła i martwa. a tu - jest szansa.

PostNapisane: Nie gru 07, 2008 21:49
przez ulvhedinn
Spróbować. Amputacja to wyjście ostateczne....
Na pociech ę powiem, że miałam krolika (nie żadna miniaturka, olbrzym belgijski) który potrzaskał sobie łape skacząc ze stołu na ziemię.. Złamanie na rtg wygladało tak, ze nie wiedziłam czy śmiac sie czy płakać. Miazga. Wet pokiwał głową poustawiał, zagipsował.... i królik po zdjęciu gipsu śmigał :wink: A Króliki tylne łapy uzywaja w większym stopniu niz koty....

PostNapisane: Nie gru 07, 2008 22:04
przez Aleksandra59
Jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale zawalczę. Zawalczenie oznacza chyba znalezienie innej lecznicy. Wszystko zależy od tego jak wielozłamaniowa jest ta kość.

Ale z drugiej strony znam dwa koty po amputacji tylnej łapki, które doskonale dają sobie radę - jednemu to nawet na miau jakiś czas temu wątek zakładałam