Aniu, wykochaj ode mnie Bazia, bo wiesz, że on zapadł mi w serce... taki biedny schorowany kotek.
Jak on daje radę z jedzeniem?
Przejrzałam jeszcze raz jego historię
http://www.bazylek2007.republika.pl/index.html
Trzy lata temu w zimie jakiś człowiek wyładował swoją frustrację na kocie. Był śnieg i mróz. Kot żył w piwnicy i był dokarmiany przez ludzi, ale tego feralnego dnia stał się ofiarą ludzkiej nienawiści. Ktoś go uderzył kijem, (co najmniej wielkości kija bejsbolowego) albo bardzo mocno kopnął. Efekt: złamana szczęka, wybite zęby i utrata lewego oka.
Znalazła go kobieta, która zaniosła biedaka do weterynarza i podjęła decyzję o leczeniu. Oko, a raczej miejsce po nim zostało zaszyte. Ze względu na wielkość obrażeń pyszczka złożenie szczeki zostało odłożone w czasie.
Po miesiącu, gdy leczenie największych ran dobiegało końca Pani zmieniła zdanie i zapowiedziała, że wypuści go z powrotem do piwnicy, jeżeli nie znajdzie się dla niego dom. Nikt go nie chciał. Od znajomych dowiedziałam się o tej sierocie kociej. Przygarnęłam go.
Wiele, bardzo wiele czasu musiało upłynąć, aby Bazyl nabrał zaufania do nowych ludzi i wszystkich dwięków domu, w którym mieszkało już kilkoro kotów oraz trzy psy. Rekonwalescencje przechodził w odrębnym pokoju bez kontaktów z innymi, czworonożnymi mieszkańcami. Z czasem okazało się, że żuchwa nie jest prawidłowo umiejscowiona w stawie.
Okazał się najcierpliwszym pacjentem, najbardziej przytulnym i łagodnym kotem. A swoją pokiereszowaną mordką ujmował wszystkich za serce.
Niedawno, gdy z pyszczka zaczęło mu niezbyt pięknie pachnieć (ze względu na uszkodzenia pyszczka nie ma możliwości kontrolowania mu stanu uzębienia przez zaglądanie tam) pojechałam z nim do weterynarza i po uśpieniu okazało się, że ma zepsute zęby, stan zapalny w pyszczku z podbiegnięciem ropnym. Po bardzo dokładnych oględzinach na jaw wyszły kolejne zmiany: wysunięcie się z drugiego stawu żuchwy oraz pojawienie się narośli kostnych na owych stawach, które to powodują dalsze przekrzywianie się szczęki, a to z olei powoduje brak możliwości pobierania pokarmu. Każda najdrobniejsza infekcja górnych dróg oddechowych grozi zachłyśnięciem wydzieliną, a w najgorszym wypadku uduszeniem.
Część popsutych zębów zostało usuniętych rok temu, stan zapalny wyleczony przy pomocy antybiotyków. Ale najgorsza dla Bazyla i dla mnie jest droga, którą musimy razem pokonać, żeby komfort jego życia poprawić w stopniu umożliwiającym mu samodzielnie posilanie się bez stałego zagrożenia zachłystowym zapaleniem płuc, które już kilka razy przechodziliśmy.
Na początek trzeba wykonać kilka specjalistycznych zdjęć rentgenowskich pyszczka i na ich podstawie usunięcie reszty zębów (nawet zdrowych), choć nie zostało ich tam dużo. Potem trzeba znalezć specjalistę, który podejmie się usunięcia narośli kostnych, ponownie złamie szczękę, wstawi żuchwę do obu stawów i wtedy zestawi złamanie tak, aby nie wsunęła się ze stawów i zrosła w sposób możliwie jak najbardziej zbliżony do normalnego kształtu.
Całość będzie składała się z kilku zabiegów. W Krakowie jest prawdopodobnie tylko jeden lekarz weterynarii, który mógłby się tego podjąć, a jeśli nie to taki zabieg można przeprowadzić we Wrocławiu na Akademii.
Nie przeprowadzenie tych skomplikowanych operacji cały czas grozi zaburzeniami w odżywianiu prowadzącymi do tego, że Bazyl będzie musiał być karmiony pozaustrojowo, co będzie dla niego męczarnią lub zagrożeniem kolejnymi zachłystowymi zapaleniami płuc, z których każdy może się okazać śmiertelny.
Mając w domu 14 innych kotów, z których znakomita większość wymaga stałej opieki lekarskiej, a każdy z nich ma za sobą podobną do Bazyla historię i inne uszkodzenia wymagające ciągłego podawania leków oraz trzech psów (jeden z azylu ma już 15 lat ma sparaliżowane kończyny tylne oraz dwa znalezione na ulicy także z różnymi dolegliwościami) nie jestem w stanie finansowo podołać kosztom zaplanowanych dla Bazyla zabiegów.
Do pełni obrazu dodam, że sama nie pracuję, ponieważ muszę być w każdej chwili gotowa do niesienia pomocy mojemu niepełnosprawnemu synowi (astma, alergia i padaczka).
Chcąc dopełnić zobowiązań, jakich podjęłam się przyjmując Bazyla pod swój dach po raz pierwszy w życiu muszę poprosić Was o pomoc finansową, która zapewni mu powrót do minimalnego poziomu zdrowia i pozwoli cieszyć się jego obecnością i kochać go jeszcze przez długie lata. Za okazaną nam dobroć ja i Bazyl będziemy wam szczerze wdzięczni do końca życia.
Bazylek+Hienek.jpg
Bazyl 'ojcuje' Hienowi, a w tle siedzi Kropka.
Jednocześnie zapraszam do oglądnięcia zdjęć części pozostałych zwierząt. A Kilkoro z nich odeszło już za Tęczowy Most: Kasia i Amber. A przybyli i jeszcze nie mają zdjęć (z braku własnego aparatu):
1. Koty: Oskar, Gapek, Nuka, Igor, Hien, Kropka, Tosia,
2. Koszatniczka oraz świnka morska (także uratowane od uśpienia).
2007-11-28
i ten przepiękny wzruszający banerek w wykonaniu ruru
ruru pisze:Zaktualizowałam banerek Bazinkowy,
bo dopiero teraz zauważyłam, ze zaczął się nowy wątek
:
- Kod: Zaznacz cały
[URL=http://tiny.pl/6psz][IMG]http://images25.fotosik.pl/305/15dfe50afa1d5308.jpg[/IMG][/URL]