Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 02, 2011 13:04 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

PumaIM pisze:Witaj, Ninka. Współczuję przejść :( Nie jestem wetem, nie odpowiem na twoje pytania co do szans i leczenia - a nawet gdybym była, to raczej nikt ci nie odpowie nie widząc kota. Tym niemniej skoro weci coś robią, starają się poprawić jego stan, a nie cierpi - eutanazja to ostateczność. W tym wątku jest wiele kotów niepełnosprawnych, okaleczonych, ale to od woli opiekuna zależy, czy da kotu szansę. Inna sprawa, że z tego co piszesz, nie niepełnosprawność kończyn jest głównym problemem Mruka, tylko serce i płuca. Bo sama bezwładność kończyn to jeszcze taki sobie problem, dla kota przynajmniej. Koty żyją i w miarę sprawnie poruszają się na przednich (moja własna Cipiór, ten biały pyszczek w podpisie, już za Tęczowym Mostem, przeżyła u mnie dziewięć lat całkiem szczęśliwa i pogodna), tylko gorsze są związane z tym przypadłości. Ba, nawet całkiem bez tylnych nóg też potrafią żyć - jest taka kicia w Kocim Hospicjum w Toruniu (prowadzi je Agn). Najważniejsze jest - ile jesteście gotowi zrobić dla tego kota, jak wiele poświęcić. Bo łatwo na pewno nie będzie, będzie kosztownie i czasochłonnie. Może uda się pomału doprowadzić Mruka do umiarkowanej sprawności, a może nie. Jeśli go kochacie, to zrobicie wszystko...

Nie wiem, skąd jesteś - piszesz, że pojechałaś z kotem do Wrocławia, więc pewnie z okolic. Może, jeśli nie jesteś do końca pewna, czy Mruk jest prowadzony najlepiej jak się da, skonsultujesz z jeszcze jakimś wetem? Tu jest wątek Wrocławia i okolic z podforum "Weci polecani": viewtopic.php?f=22&t=126834 - przejrzyj, może wpadniesz na jakiś pomysł.

Życzę powodzenia, i forumowym zwyczajem trzymam kciuki za doprowadzenie kocurka do najlepszego możliwego stanu :ok: :ok: :ok: Pisz, jak wam idzie - może założysz własny wątek? To wtedy podaj tu, proszę, linka do niego,



PumaIM dziękuję za odpowiedź. Faktycznie to forum trochę podbudowało mnie w tym, że da się żyć z takim kotem i to nawet w miarę normalnie. Musimy najpierw podlaczyć serce i płuca jak tylko to możliwe. W opisach medycznych doczytałam się, że zostało nam od kilku tygodni do kilku miesięcy bycia razem:( Będziemy o Mruka walczyć jak długo się będzie dało. Póki co nasz dzielny bohater dość sprawnie korzysta z kuwety:) Niestety nie jest zbyt chętny do poruszania się... Jest chyba zbyt ciężki i szybko się męczy. Ale jak na Mruka przystało mruczy nieustannie. Tyle wieści z frontu.


Lidka pisze:A tych zatorów nie da sie jakoś rozpuścić?

No właśnie dostaje leki przeciwzakrzepowe, ale krążenia w kończynach nie da się przywrócić. To podobnie jak z uciętym palcem. Jeśli nie przyszyje się go w ciągu kilku godzin to potem cała operacja już nie ma sensu... Smutne, ale prawdziwe.
Zastanawiam się tylko, czy coś można było zrobić w trakcie tego obrzęku. Wet twierdzi, że nie mógł podać leków przeciwzakrzepowych właśnie ze względu na ten obrzęk płuc.

Ninka__2005

 
Posty: 2
Od: Wto lis 29, 2011 13:15

Post » Czw gru 08, 2011 9:14 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

A łapki są faktycznie martwe, czy tylko niefunkcjonalne? Bo brak krążenia powinien już doprowadzic do martwicy i to takiej kwalifikujacej łaki do amputacji. Jesli nie ma martwicy, to jakies krążenie musi być. Ja bym spróbowała popodawać jeszcze wyciąg z kasztanowca (Aescin)....



..na poprawę nastroju- filmik z Kraksicą:
http://www.youtube.com/watch?v=IG3zUb_g ... r_embedded
kontakt telefoniczny: 786 116 007 Obrazek

Jeśli komuś coś zalegam (bazarek itp) proszę o kontakt- skleroza ;)

ulvhedinn

 
Posty: 4214
Od: Śro wrz 13, 2006 19:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie kwi 07, 2013 22:54 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Zaznaczę
Obrazek

KITKA[*]28.03.2011 ŻUCZEK[*]17.04.2013 BUNIA[*]30.03.2015 BUBA [*] 12.10.2015 ZUZIA[*] 14.01.2018
RUDY MIŚ [*]1.08.2019 MAŁA[*] 11.04.2020

Do zobaczenia nasze kochane

ankacom

 
Posty: 3872
Od: Wto wrz 14, 2010 17:23
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto gru 09, 2014 8:35 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Witam wszystkich serdecznie.
Proszę o ewentualna poradę jak można jeszcze pomóc naszej kotce Muszce.
Zaczynając od początku. Mieszkamy w Elblągu. Kotka ma 1,5 roku, rasy Neva Masquerade, waga ok 3-3,5kg, sterylizowana. 3.11.2014r. kotka śpiąca na swojej poduszce na szafie (wysokość ok 1,6m) przestraszyła się dźwięku odkurzacza (mimo ,że wcześniej się nie bała), poderwała się i skoczyła na podłogę uderzając prawdopodobnie o kant szafki pod telewizor (kot nie doleciał w całości do podłogi, nikt nie widział dokładnie czy kot uderzył o szafkę ale na 99% tak). Słychać było tylko "łup". Kilka dni nic się nie działo, aż kot nagle zaczął być obolały, chował się do kontenera, nie chciał jeść. Żona poszła z nim do weta, który zrobił kotce zdjęcie RTG na którym niby nic nie wyszło (żona nie była przy zdjęciu, bo jest w 8 miesiącu ciąży i nie może) i dał kotce zastrzyk przeciwzapalny i przeciwbólowy. Kazał przyjść w sumie 3 razy. Po zastrzykach kot odzyskał na kilka dni energię, ale po paru dniach znowu wyglądał na chorego (nie chciał jeść, leżał itp.). Poszliśmy znowu do weta i zmierzył mu temperaturę. Miał podwyższoną i dostał przez 3 dni antybiotyki oraz witaminy (albo leki osłonowe). Znowu kilka dni było dobrze, ale potem kot zaczął leżeć, przestał jeść, a co najgorsze zaczął ciągnąć tylnymi nogami (to się chyba nazywa saneczkowanie), poza tym nie dał się dotykać w tylną cześć ciała. Poszliśmy do innego weterynarza, tym razem w Gdańsku. Poproszono nas o poprzednie zdjęcie rtg, ale nam nie dano (teraz wiem, że mam wszystko zbierać). Wykonano mu zdjęcia rtg na których lekarz zobaczył większą przerwę pomiędzy 4 a 5 kręgiem kości ogonowej, co miało powodować stan zapalny, opuchliznę i duży ból w tylnej części ciała kotki. Dostał znowu zastrzyki przeciwzapalne przez 3 dni, a dalej enkorton. Po 2 dniach znowu było dobrze, ale zaraz wszystko wróciło do złej normy. Kolejna wizyta u weterynarza, ta sama diagnoza tyle że zmniejszona dawka zastrzyków przeciwzapalnych i brak ruchu dla kota - dłuższe dawkowanie ze zmniejszoną dawką miało dać kotu czas na regenerację. 1 dzień było lepiej a potem coraz gorzej. Kot ciągnął łapy, stracił ochotę do jedzenia, nie robił kupki, nie dał się głaskać w tylną część ciała. Wtedy wet zabrał dokumentację medyczną kota (zdjęcia rtg i podawane leki) i skonsultował się przy okazji wizyty we Wrocławiu z dr n. wet. Jan Siembieda. On po obejrzeniu zdjęć powiedział, że jest złamanie miednicy, złamanie kości krzyżowej oraz przesunięcie w kości ogonowej między 4 a 5 (to ostatnie było najmniejszym problemem). Genralnie dowiedzieliśmy się, że kot ma marne szanse na wyjście z tego wszystkiego. Wet z Gdańska jeszcze raz obejrzał kotkę i powiedział, że może być szansa bo kotka odpowiadała na badanie szpilką tylnych łapek (odruchy neurologiczne), ruszała zwieraczem. Dostaje teraz od niedzieli zastrzyki Nivalin 1 ampułka raz dziennie, Milggamma 1/3 ampułki raz dziennie, nospa 1/4 tabletki 2 x dziennie, laktulozę 2 x dziennie 2ml , Espumisan 2x dziennie po 1ml. Nospa, laktuloza i esmpumisan ma być na poprawę robienia kupki. Kot nie chce jeść więc wspomagamy się gerberem oraz nutridrinkiem ze strzykawki. Próbujemy czarować go innym jedzeniem (łosoś, serek waniliowy, szprotki, karma mokra royala którą uwielbiał, żółtko, ale nic nie chce jeść. Generalnie mamy wszystko podawać do piątku i wtedy się skonsultować. Kot generalnie wg weta ma ograniczone szanse, ale zobaczymy. Może macie jakieś rady: 1. Czy gdzieś jeszcze szukać pomocy? 2. Co można jeszcze zrobić, żeby kot zaczął jeść (podgrzewamy mu jedzenie na talerzy na kaloryferze ale to nic nie daje)? 3. Czy ktoś spotkał się z podobnym przypadkiem i udało się z niego wyjść obronną ręką?

Pozdrawiam serdecznie i z góry dziękuję za pomoc ;-)

Kielas86

Avatar użytkownika
 
Posty: 70
Od: Wto gru 09, 2014 7:55

Post » Wto gru 09, 2014 9:50 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

3.11 to dość dawno. Szkoda, że tylu marnych wetów po drodze było.
Ale nie traćcie nadziei.
Przede wszystkim duży plus dla Was, że żona w ciąży a kot dalej w domu a nie na wycieraczce:))
Jak kicia ma na imię?

Super, że wreszcie ktoś dał nivalin.
Jak popatrzysz w mój podpis jest krótka historia Milutka, piwnicznego kota, który przyczołgał się do piwnicy po pomoc. Był już wtedy sparaliżowany.
W tej chwili chodzi.

To tak krótko, żeby podnieść Was na duchu.

Czy kot jest w jakiejś klatce? Ma ograniczony ruch? Bo to bardzo ważne.
Piszesz, że w tej chwili ma wrażliwy tył więc rozumiem, że żadne masaże nie wchodzą w grę. Ale przy złamaniach kości miednicy kotu trzeba ograniczyć przestrzeń. Można by go trochę po naświetlać.
Z Milusiem chodziłam na rehabilitacje ale jest wiele kotów na forum, które nie miały takich luksusów a wyszły z wypadku obronna łapą.
Tylko nie dajcie mu robić krzywdy, bo niektórzy weci czasami idą na łatwiznę.
Ale z opisu widać, że nie dajecie się i szukacie pomocy.
Tu jest wiele kotów, które całkowicie odzyskały zdrowie albo częściowo ale żyją i mają się dobrze.

Teraz trzeba czekać aż wreszcie nivalin zacznie działać.
Mogę poprosić naszą rehabilitantkę o opinię.
Piszesz a wątku Ani, która tez ma duże doświadczenie a mieszka blisko.
Jednym słowem, a właściwie dwoma dobrze trafiłeś:))

Lidka

 
Posty: 16219
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto gru 09, 2014 10:20 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Kotka po urazie kręgosłupa i miednicy ma własny wątek.
Bardzo proszę kolejne porady umieszczać tam (prosi o to opiekun kotki)
viewtopic.php?f=1&t=166439

NITKA/KARINKA

Avatar użytkownika
 
Posty: 12964
Od: Sob lut 21, 2009 8:41

Post » Wto gru 09, 2014 19:34 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Zaznaczę, poczytam w wolnej chwili...

osiek39

 
Posty: 558
Od: Wto lis 23, 2010 1:05

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: magnificent tree, ryniek i 490 gości