Strona 4 z 22

PostNapisane: Wto wrz 30, 2008 18:28
przez Bazyliszkowa
I ode mnie moc magicznych forumowych kciuków! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Wto wrz 30, 2008 18:32
przez aga9955
I jak sytuacja?????

PostNapisane: Wto wrz 30, 2008 18:38
przez Trucia-mama
Dzisiejsza transfuzja została zawieszona w czasie.

Wet który miał dzisiaj robić transfuzję stwierdził, że gdyby to był jego kot, to jeszcze by zaczekał, bo Mruś nie wygląda jeszcze tragicznie, a każda transfuzja krwi u kota to bardzo duże ryzyko wstrząsu anafilaktycznego, które można podjąć w ostateczności, na zasadzie wóz albo przewóz (jak ktoś wyżej napisał).

Dziś Mru miał USG i RTG.
Po wygoleniu dużej części podwozia, pojawił się rozległy krwiak. USG i RTG nie wykazało innych zmian.
Wg dra to ewidentne objawy zatrucia środkami powodującymi pękanie naczyń krwionośnych.

Pierwsze objawy u Mru zaobserwowałam w środę. Chodził wieczorem pomiędzy kuwetami oddając po kropelce krwawego moczu.
Wszystko wskazywało na to, że się "zatkał". Nasz lokalny wet stwierdził, że pęcherz jest pusty i przeprowadził cewnikowanie.

W czwartek trafiłam z kotami do dr Ławeckiego, który stwierdził u Mru krwotoczne zapalenie pęcherza. Zalecił m.in. nawadnianie podskórne i środki p/krwotoczne.

Krwawienie ustało w sobotę. Mruś zaczął jeść i w niedzielę sprawiał wrażenie zupełnie zdrowego.
Codziennie, zgodnie z zaleceniami był nawadniany, + antybiotyk, +p/krwotoczne.

W poniedziałek (wczoraj) zrobił się trochę apatyczny. Myślałam, że może się przejadł w niedzielę. Zaniepokoił mnie spadek temp. Wieczorem zleciłam pobranie krwi. Co było dalej - już wiecie...

Dzisiaj Mruś dostał glukozę dożylnie, steryd, p/krwotoczny.
Czekamy...

Jeśli się stan będzie stabilny - to jutro to samo.
Jeśli się pogorszy - to transfuzja - czyli wóz albo przewóz.

Tak się boję. Nie mogę stracić trzeciego kota w ciągu niespełna roku.
:cry: :cry: :cry:

PostNapisane: Wto wrz 30, 2008 18:40
przez Georg-inia
o matko, trzymam kciuki :ok: żeby się polepszyło, żeby zaskoczył :ok:

PostNapisane: Wto wrz 30, 2008 18:47
przez Anka
Cały czas trzymam kciuki. Myślę o Was właściwie bez przerwy.
A jak Mruś w tej chwili? Bez zmian, czy ciut ożywiony bardziej?

PostNapisane: Wto wrz 30, 2008 18:48
przez aga9955
Mam nadzieje ze wet wie co robi....nie zwlekałabym z transfuzja ale to juz decyzja lekarza. Mam nadzieje ze bedzie dobrze i trzymam kciuki. Jezeli chodzi o wstrzas i jego ryzyko to 90 procent transfuzji jest zakonczonych pomyslnie. Oczywiscie lepiej podac kotu krew z banku ktroa jest odpowiednio przygotowana do podania. Czy aby kasiu nie truje Ci ktos kotow? kwrwotoki wewnetrzne pojawiaja sie przy zatruciach trutka na szczury.......

PostNapisane: Wto wrz 30, 2008 18:53
przez Anka
Wydaje mi się, że problemem było i to, że wszystko tak się toczyło, że praktycznie na dzisiaj nie było jak ściągnąć krwi z banku, trzeba by było przetoczyć od kota Ani_36.
Trucia Mamo, ja bym jutro rano zobaczyła jak kot się czuje i gdyby coś mnie zaniepokoiło, zaraz z rana dzwoniłabym do lecznicy, żeby tą krew zamówili. Oni w lecznicy są od 9-tej rano, a od ósmej w schronisku, to i wtedy na komórkę można zadzwonić.

PostNapisane: Wto wrz 30, 2008 18:55
przez natur11
ciagle kciuki zaciskam
Mru, walcz!! :ok:

PostNapisane: Wto wrz 30, 2008 18:59
przez aga9955
Anka pisze:Wydaje mi się, że problemem było i to, że wszystko tak się toczyło, że praktycznie na dzisiaj nie było jak ściągnąć krwi z banku, trzeba by było przetoczyć od kota Ani_36.
Trucia Mamo, ja bym jutro rano zobaczyła jak kot się czuje i gdyby coś mnie zaniepokoiło, zaraz z rana dzwoniłabym do lecznicy, żeby tą krew zamówili. Oni w lecznicy są od 9-tej rano, a od ósmej w schronisku, to i wtedy na komórkę można zadzwonić.

Zgadzam sie z Ania...zamow ta krew....jego stan jest powazny i byłabym na Twoim miejscu gotowa do mozliwosci podania jej w kazdej chwili. Przepraszam ze tak jakos wciskam sie ale szkoda kota...a ja wetom nawet tym najlepszym jakos słabo wierze ostatnio. To Twoj kot kasiu i Ty wiesz najlepiej ze on czuje sie słabo.

PostNapisane: Wto wrz 30, 2008 19:00
przez Anka
tzn. wg. tego co rozmawiam z Trucią Mamą, to faktycznie na takie wyniki to on się czuje całkiem nie najgorzej.

PostNapisane: Wto wrz 30, 2008 19:06
przez aga9955
Anka pisze:tzn. wg. tego co rozmawiam z Trucią Mamą, to faktycznie na takie wyniki to on się czuje całkiem nie najgorzej.

Tak ja wiem ale wyniki ma fatalne a jezeli dochodzi do krwawienia wew. to moze byc gorzej...ja w kazdym razie trzymam kciuki i mam nadzieje ze wszystko sie skonczy pomyslnie. Trucia pomysl kto moze ci podtruwac koty...ludzie sa wstretni czasem.

PostNapisane: Wto wrz 30, 2008 19:06
przez Trucia-mama
Mruś podczas kroplówki (trwała chyba ze 2 godziny) kilka razy obrócił się w kontenerku. Na koniec miał lewatywę po której wstawiłam go do kuwety. Najpierw było sioo, potem zaraz qupal. Nawet pokopał trochę...

Teraz leży cały czas w dolnej części transporterka.
Podnosi główkę jak się coś dzieje i patrzy...

PostNapisane: Wto wrz 30, 2008 19:09
przez aga9955
Kasiu czy on kroplowke dostał dozylnie???????mam nadzieje ze nie.....

PostNapisane: Wto wrz 30, 2008 19:10
przez sanna-ho
na wszelki wypadek wkleję jeszcze o grupach krwi u rasowych
Większość kotów ma grupę krwi A, chociaż zdarzają się kocie rasy, u których grupa B stanowi znaczący odsetek: koty perskie (14% kotów z grupą krwi B), koty abisyńskie (14%) i koty brytyjskie krótkowłose (40%), szkockie zwisłouche (18%), sfinksy (19%), somalijskie (17%), birmańskie (16%), cornish rex i devon rex (odpowiednio 34% i 41%).
Trzecia grupa krwi - AB - jest u kotów wyjątkową rzadkością.


jak widać, odsetek kotów z grupą inną niż A nadal jest dość niski, więc jeśli jest np. kilku potencjalnych dawców, powinno się udać.


Trzymam za Mru kciuki i mam ogromną nadzieję, że te informacje się nie przydadzą :ok: :ok:

PostNapisane: Wto wrz 30, 2008 19:18
przez Trucia-mama
aga9955 pisze:Trucia pomysl kto moze ci podtruwac koty...ludzie sa wstretni czasem.

Mieszkam na niewielkim osiedlu domków na wsi. Wszyscy tu trują myszy we własnych piwnicach.
W okolicy przemykają się szybko i zwinnie jakieś koty. Jak Mruś zaczął wychodzić to sprowadzał przed dom całkiem ładnie wypasionych futrzastych sąsiadów... których wcześniej nie widziałam.

Ja nadal nie rozumiem jak kot może się zatruć trutką na myszy. Przecież na pewno nie zje zatrutego granulatu zbożowego, skoro w domu gardzi najlepszymi suchymi karmami... Ile on musiałby zjeść zatrutych myszy, żeby osiągnąć toksyczną dawkę... Widziałam, że łapał myszy, bawił się nimi i zostawiał....

Mniejsza o to. Jeżeli Mruchu wyzdrowieje, to na dwór już nie wyjdzie. Postanowione na 1000%.