Strona 1 z 17

Elizabeth i inne koty

PostNapisane: Sob lip 12, 2003 21:06
przez Katy
Dokarmiam koty pod szpitalem obok którego mieszkam. Mają prowizoryczne budki z jednej i z drugiej strony. Tydzień temu okociła się Elizabeth - czarna kotka, dzika jak diabli. Okociła się w budce, ma 5 kociaków, dwa czarne i trzy szare, nie wiem jakiej płci, ale mają już imiona: Bajaderka, Milusia, Zachariasz/Zach, Wilhelm Zdobywca/Willy, Fryderyk/Frycek. Są też dwa kotki z jej poprzedniego miotu: szary Aleksiej (na pewno kocur) i czarny Malcolm (nie na pewno kocur) :roll:
Jest jeszcze Srebrzysty i Burasty.
Z drugiej strony mam Strzałkę i Bezogoniastego.
Dzisiaj poszłam je nakarmić, a tu żadnego kota nie ma 8O Elizabeth też nie ma w budce, kociaków także... Wczoraj otworzyły oczka...
Chodziłam i szukałam, nigdzie ich nie znalazłam...
Po drodze spotkałam starszą panią, która zaprowadziła mnie do kobiety, która kotami się tam zajmuje. I trochę mi ulżyło. Kobieta pracuje w szpitalu i widać, że los kotów leży jej na sercu. Dogadałyśmy się, że bedziemy dokarmiać koty na zmianę, ja w poniedziałek, ona we wtorek itd. Cieszę się jak cholera, bo co dwie osoby to nie jedna. Poza tym kotki maja miec pod koniec sierpnia stawiane nowe budki, pomyślałam, że może zdobędę trochę końcówek kafelek, żeby ładnie wyłożyć, a na nich postawić budki. Bo podobno był już SANEPID i ktoś jeszcze i powiedzieli, że nie za bardzo to wygląda. Przy okazji dowiedziałam się, że kierownik administracyjny kocha te koty i nie da im zrobić krzywdy. Niestety są tez osoby, które ich nienawidzą. Jest pan, który hoduje na terenie szpitala gołębie. I wiadomo. I pani, która uważa, że koty drapia jej karoserie samochodu (za ogrodzeniem jest parking) :roll: I podobno są podtruwane. Niedawno w jednej budce znalazłam szkielet kota, nie widuję też czarnej z białą plamką. Jest dobrze i jest źle. Mam nadzieje, że Elizabeth i jej dzieci się znajdą, bo z Ofelia postanowiłysmy, że ją wysterylizujemy, a kociakom będziemy szukały domu...

PostNapisane: Sob lip 12, 2003 21:39
przez Kasia D.
Katy, oby się wszystkie znalazły... :(
Trzymam kciuki!

PostNapisane: Sob lip 12, 2003 22:37
przez Ofelia
:roll: trzymam kciuki!!!

PostNapisane: Nie lip 13, 2003 0:12
przez moni_citroni
Ja tez trzymam.

PostNapisane: Nie lip 13, 2003 11:53
przez KasiKz
Biedactwa :( Trzymam kciuki, żeby sie koteczki znalazły, bo same sobie raczej nie dadzą rady :(

PostNapisane: Nie lip 13, 2003 16:40
przez Axel
I ja również
trzymam!

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 20:59
przez Katy
Właśnie wróciłam z karmienia.
Najpierw poszłam z tej strony gdzie jest Strzałka. Dzisiaj ją pochwaliłam przezd Ofelią, że nie ma małych kociaków :roll: Za wcześnie.
Nie było jej przy budce tylko siedziała pod szpitalem. Poszłam tam, a ona schodzi po takich schodach w dół. Ja patrzę, a tam dwa maluchy, 5 - 6 tygodni, dziczki, jeden cały czarny, drugi taki jak ona czyli biały krawat, skarpetki, strzałka na nosie. Zaglądam głębiej, a tam miseczki porozstawiane, taka skrzyneczka mała i otwór w betonie pod którym małe się chowają. Podeszła do mnie kobieta, która dokarmia Strzałkę. Widać, że jest do niej bardzo przywiązana, pracuje w szpitalu już kilka lat i uświadomił mi że Strzałka ma ok 9 lat 8O A ja bym powiedziała, że to młoda kocica - to przez to, że jest nieduża. No i co teraz robić? Łapać kociaki, oswajać, szukać im domów? Nie wiem, nie wiem...
Ją na pewno trzeba wysterylizować, tylko czy można już? Kotki dadzą sobie bez niej radę czy muszą z nią jeszcze być? Podobno znów jest w ciąży...

Potem poszłam z drugiej strony. Był Aleksiej i Malcolm, dałam im jeść, patrzę, a tu Elizabeth. Podchodzę do niej, a ona biegnie za drzewo, po drugiej stronie budki, w której się okociła. A tam pod drzewem jej 5 kociaków, wtulone jeden w drugiego... Czemu tam je przeniosła? Jak szukałam to ich tam nie było...
Znów dylemat. Przecież jak będzie deszcz padał to one zmokną, zaziębią się. W sumie mają tą budkę jedną (reszta została zabrana, były już zniszczone, zbutwiałe), ale ta budka jest ciasna.
Co robić, cholerka?
Wygląda na to, że najpierw trzeba zająć się Strzałką. Czy ktoś z Was dysponuje klatką - pułapką? Jenny czy dowiedziałaś się o tą sterylkę tańszą? Kurcze, cieszę się że nic im nie jest, a jednocześnie przeraża mnie ogrom kociaków... :(

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 22:33
przez Ofelia
Może je wyłapać wszystkie i zrobić kocie przedszkole (u mnie?)? Tylko co z chętnymi? :roll:

PostNapisane: Czw lip 17, 2003 7:58
przez eve69
duuuuuuuuuzo maluszkow ... lapac Katy, lapac

PostNapisane: Czw lip 17, 2003 12:36
przez Katy
Kto mi podpowie co mam robić?
Kotki Elizabeth mają ok 10 dni. Ile jeszcze mam czekać żeby ją wysterylizować? One będą musiały już same jeść, prawda? Lepiej je wziąć już teraz do domu razem z nią czy lepiej zaczekać aż podrosną? No bo one na dworze zdziczeją, a ona w domu musiałaby być ok 2 tygodni - to stres straszny dla dzikiej kotki.
A co ze Strzałką? Zabierać ją razem z kociakami? 5-6 tygodniowe maluszki nie dadzą sobie same rady? Jak wezmę je razem to lepiej żeby były razem z nią czy mogą być osobno?
Niech mi ktoś coś poradzi, nigdy nie byłam w takiej sytuacji :crying:

PostNapisane: Czw lip 17, 2003 12:46
przez graga
moim skromnym zdaniem - daj im jeszcze chwilę czasu (w zależności do zaawansowania ciązy matki)
jak juz będą mogły jeśc same, spokojnie ją wyterylizuj zapewniając oczywiście nalezytą opiekę małym (np zabrac je stamtąd)

co do drugiej i bardzo małych kociąt, zostaw, nie możesz wypuścić kotki od razu po zabiegu a one bez niej nie przetrwają, chybaże zdecydujesz sie je zabrac i karmić jak mama

nie martw sie dzikościa maluchów

Spice viteza zabrałam z podwórka jak miała nieco ponad 2 miesiące albo równo 2, nigdy wczesniej nie dotykał jej człowiek, dodatkowo była skrajnie schorowana, przy lapaniu broniła sie dzielnie, fuczała, prychała, gryzła , drapała ale jak znalazła się w domu, w ciepełku, w spokoju, z pelną miską - natychmiast zmieniła się w mruczalca jakby nigdy nie byla dzika, bezdomna i bezczłowieczna

PostNapisane: Czw lip 17, 2003 12:55
przez Katy
Dzięki graga :D
A co zrobić z tymi maleństwami. One leżą pod drzewem. Wydaje mi się, że wyniosła je bo miała za ciasno w budce. Co im postawić żeby się zmieściły? Nie mogą przecież pod drzewem mieszkać :roll:

PostNapisane: Czw lip 17, 2003 13:06
przez graga
zrobić szybko nową budkę...porzadną, docelową
większą, z małym ale nie za małym wejściem, pokrytą np blachą na przyszłośc przeciw deszczowi i sniegowi, wymościć czymś miękkim, oprzenieśc maluchy i wskazać matce, miejsce osłonięte, nie na szlaku komunikacyjnym, przed wejściem a jeszcze pod daszkiem, miska z jedzonkiem i wodą dla mamy

PostNapisane: Czw lip 17, 2003 13:11
przez Katy
Nie mam nikogo kto mógłby mi taką budkę zrobić :( Ale pomyślę, może coś innego mi do głowy przyjdzie?

PostNapisane: Czw lip 17, 2003 13:15
przez Ivcia