Krk- działkowe dziczki.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 14, 2015 11:21 Re: Ostatni z działkowych krakowskich dziczków

Czy któraś dobra dusza mogłaby mi napisać skróconą instrukcję tymczasowania dziczka?

Chyba się uda tymczas u kolegi w garażu.
Z dwojga złego uchroni to te koty przez schroniskiem gdzie chciała pakować je ta pani.
Tylko potrzebuję pomocy pt jak to zorganizować. Klatkę mam, o talony zwrócę się do tozu. Proszę mnie tylko poinstruować jak to zribić żeby było dobrze,bo muszę też powiedzieć koledze wszystko a ja jestem zielona...

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw maja 14, 2015 12:38 Re: Ostatni z działkowych krakowskich dziczków

Do przetrzymania nieoswojonego kota po zabiegu konieczna jest klatka kenelowa (wystawowa),
ostatecznie może być duża klatka królicza.
Dzikun wypuszczony luzem do garażu zwieje przy pierwszej lepszej okazji,
a jeśli nawet nie, to bardzo trudno będzie go złapać, aby wypuścić z powrotem w terenie.
Nie mówiąc już o tym, że spanikowany kot, uciekający dosłownie po ścianach, narobi szkód.

Klatkę kenelową można czasami wypożyczyć w fundacji lub schronisku, mają ją też niektóre TOZy.

Czy chcesz łapać tylko tego chorego, czy obydwa koty?
Jeśli oba, to nie powinny przebywać w jednej klatce, chyba że są zaprzyjaźnione – ale to trzeba wiedzieć na pewno.
Ten Batman jest prawdopodobnie kastrowany, czy chcesz to sprawdzić?

Generalnie przy dzikunach najważniejsze jest zachowanie wszelkiej staranności, aby nie zwiały.
Nie ma nic gorszego dla dzikiego kota niż ucieczka w nieznanym terenie.

Z klatki łapki nie przepakowywać samodzielnie do transportera, jeśli nie mamy wprawy.
Lepiej poprosić o pomoc kogoś doświadczonego lub zawieźć do lecznicy bez przepakowania – w klatce łapce,
po przykryciu jej jakąś płachtą i zabezpieczeniu przed otwarciem (sznurkiem, paskiem itp.).
W gabinecie wet. trzeba dopilnować, żeby okna i drzwi były zamknięte (zdarzały się ucieczki kotów).

Zawsze trzeba sprawdzić, czy transporter jest dokładnie zamknięty.
Można go dodatkowo zabezpieczyć paskiem albo obwiązać np. serwetą lub chustą.

Po zabiegu kota wraz z transporterem wstawiamy na koniec klatki kenelowej
i dopiero wtedy otwieramy transporter, zabieramy kratkę, wycofujemy się i zamykamy klatkę.
Kot przeważnie jest przerażony i wciśnięty w głąb transportera,
ale zdarzają się też osobniki waleczne, trzeba uważać.
Można też przystawić transporter do drzwiczek klatki, wypuścić kota i szybko zamknąć.
Ale wtedy trzeba wcześniej przygotować dla niego jakąś budkę, np, z przewróconego na bok kartonu.

Oprócz budki lub transportera, do klatki kenelowej wstawiamy kuwetę z piaskiem
oraz miseczki z karmą i wodą.
Obsługa kota zazwyczaj nie sprawia kłopotu, nieoswojony kot najczęściej chowa się wtedy do budki.
Gorzej, jeśli trzeba robić zastrzyki, tu trzeba mieć doświadczenie.

Ponieważ w klatce kot nie ma dużo ruchu, trzeba zadbać o to,
aby klatka stała w pomieszczeniu ciepłym, bez przeciągów, w miarę możliwości z dostępem światła dziennego
oraz zapewnić kotu spokój.

Wstawienie transportera do klatki kenelowej ma tę zaletę, że w naszej obecności kot zwykle się w nim chowa,
więc po wyleczeniu po prostu zakładamy kratkę, starannie zamykamy transporter,
wynosimy w miejsce bytowania kota i tam wypuszczamy, najlepiej za dnia, przy dobrej pogodzie,
zwracając uwagę, czy nic mu w tej chwili nie grozi.

Zdarzają się niespodzianki, że w trakcie leczenia czy rekonwalescencji "dzikun" nagle się oswaja –
ale to już inna historia...
Obrazek

violet

Avatar użytkownika
 
Posty: 4587
Od: Pon sty 07, 2013 17:17
Lokalizacja: koło Torunia

Post » Czw maja 14, 2015 13:06 Re: Ostatni z działkowych krakowskich dziczków

Otototo! O to mi chodziło :) dzięki!

Odpowiadam (i od razu wytwarzam nowe pytania).
Chcę złapać naszego wątkowego czarnucha,tego który rzekomo jest Myzią. Batmanowi myślę dać spokój,bo on jest zdrowy,stary i bezpieczny. Czy kastrowany nie dam sobie ręki uciąć,ale myślę że w tym momencie ważniejsze jest to drugie kocię zwane kotką.

Kennel posiadam,nawet dwa. Jedno to ogromna klata na bernardyna więc będzie optymalna żeby sobie tam dzik mieszkał.
Łapki nie mam,ale to już będę załatwiać z tozem.

Największy mój obłęd to właśnie to że kot im nawieje.
Mają swoje dwa koty,ale zawsze to powtarzam że nigdy nie będzie miał wprawy ten kto ma kanapowe baryły jak i ja.
Boję się karmienia,wymieniania kuwet a juz o zastrzykach nie chcę myśleć...
Boję się że nie dam rady im aż tak w pełni pomagać,choć wierzę że kolega sobie poradzi.
Już odchodzę od zmysłów czy nie wziąć urlopu,żeby na każdą kupkę i karmienie tam być.
Koteczek nie jest potwornym dzikunem,ale tak jak pisałam wyciągnął na mnie kilka razy łapkę,szczególnie ostatnio jak nabrał siły,bo za słabości ważniejsze było dostać się do miski za wszelką cenę.

No i moja obawa jest też taka że wet otworzy kota a on okaże się wycięty...
Bo jeszcze jak zamiast macicy wytniemy jajka to nie wielka strata tak niepotrzebnego ryzyka wolałabym uniknąć. Ale jak to sprawdzić?


I edit : ile kotek ma siedzieć w klatce po zabiegu?
Krzyknęłam koledze tydzień i on to zaakceptował.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw maja 14, 2015 14:08 Re: Ostatni z działkowych krakowskich dziczków

Dobrze krzyknęłaś, kotka około tygodnia :D

Jeśli kolega zachowa ostrożność i będzie dokładnie sprawdzał (za każdym razem) zamknięcia,
to kot nie nawieje.
Poprosiłam koleżankę z toruńskiej Fundacji KOT, aby tu zajrzała w wolnej chwili,
na pewno coś jeszcze Ci doradzi, Fundacja ma olbrzymie doświadczenie w przetrzymywaniu dziczków po zabiegach :ok:
Co do Twoich obaw, czy kotka nie miała już zabiegu, to nie wiem...
Najlepiej byłoby sprawdzić, czy nie ma blizny, ale jak to zrobić?
Obrazek

violet

Avatar użytkownika
 
Posty: 4587
Od: Pon sty 07, 2013 17:17
Lokalizacja: koło Torunia

Post » Czw maja 14, 2015 14:42 Re: Ostatni z działkowych krakowskich dziczków

Oj dzięki za nawoływanie tutaj,to bardzo pomocne.
No właśnie,jak to sprawdzić czy to wogóle kotka!
Nie da rady temu diabłu nawet pod ogon zajrzeć,bo zawsze asekuracyjnie do mnie przodem.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw maja 14, 2015 14:57 Re: Ostatni z działkowych krakowskich dziczków

I jeszcze jedno - czy dzikuny mają szwy do zdjęcia czy wet daje jakieś rozpustne?

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt maja 15, 2015 8:15 Re: Krk- działkowe dziczki

MajeczQa pisze:I jeszcze jedno - czy dzikuny mają szwy do zdjęcia czy wet daje jakieś rozpustne?

To pewnie zależy od weta.
Najlepiej, jeśli wet robi cięcie boczne – rana jest niewielka, szybko się goi, nie trzeba kaftanika.
Ale większość wetów robi cięcia brzuszne (chyba można poprosić o nici rozpuszczalne).
Niestety, kotka może taką ranę na brzuszku rozlizywać, a wtedy konieczny jest kaftanik pooperacyjny.
Szczerze mówiąc, nie wiem, jak sobie z tym poradzić u dziczków – mam to szczęście, że u mnie wet sterylizuje bocznie.

Płeć kota oceni wet, on też powinien podjąć decyzję, czy można kastrować już,
czy też najpierw kota trzeba wyleczyć/wzmocnić.

Aha, i sprawdź odstępy między prętami w tej wielkiej klatce dla psa,
czy kot się między nimi nie przeciśnie (nie powinny być większe niż szerokość kociej głowy).

Może zmień tytuł wątku, np. "Jak opiekować się dziczkiem po sterylce?"
Obrazek

violet

Avatar użytkownika
 
Posty: 4587
Od: Pon sty 07, 2013 17:17
Lokalizacja: koło Torunia

Post » Pt maja 15, 2015 11:36 Re: Krk- działkowe dziczki

Rozumiem.
Klatkę jasne że sprawdzę. Choć ta większa nie wydaje mi się żeby miała jakieś większe oczka od tej mniejszej.
A właściwie jak wygląda potem idkażanie po takim dziku- robi sié coś w razie wu jak np klatka ma mieć potem stycznośc z innymi zwierzakami?

Co do stanu kota to właściwie jakie są przeciwskazania do sterylki?
Bo poczytałam miau i widzę że to tak różnie- jedni tną z katarem jak leci a drudzy nie tkną kota póki go nie wyleczą i nie wybadają.
U nas jest tylko tydzien czasu,tyle co na zagojenie. Zastanawiam się więc czy nie zwlec w czasie trochę i nie dać czarnuchowi dojść do siebie. Dopiero co stanąl na nogi w sumie,a na działce raczej mu nic nie grozi i liczę że jak pogadam z panią co karmi u sąsiadów to go nie będzie na siłe pchać do schroniska..

Temat już modyfikuję ;)

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 17, 2015 12:48 Re: Krk- działkowe dziczki. Sterylka chybakotki - pomocy!

Niusuję :



Koty mają się dobrze. Zrobiło się cieplutko, więc siedzą sobie i grzeją czarne futra na słońcu.
Myź zawsze na działce, Batman skądś chyba przychodzi, ale nie mam pojęcia skąd, w każdym razie co idę pewna że go nie ma to wynurza się mi zza pleców, przejdzie, powącha karmę i tyle go widzieli...
Myź (będę używać formy obojnaczej, bo nie chcę tego czarnego stwora chrzcić jakąś płcią) upodobała sobie nasz ogródek "skalniak" i tam zawsze ją znajduję. Ostatnio też tam była, błogo grzała się, otwarła tylko jedno oko, zauważyła że jestem i ... popędziła w podskokach do misek.
Absolutnie oszalała na punkcie kociakowej karmy. Tego jeszcze nie było, sypię kopiato i wszystko zjada ze smakiem. Zastanawiam się kiedy przerwać to kociakowanie, bo daję za radą na odzywienie tylko.
A potem zagryza jeszcze szaszetką , ale też nie byle jaką bo jak jest bez krabów, krewetek czy łososia to już odpada.
Obawiam się że zajdę w ślepy róg z tym kotem, bo im bardziej będzie cudować tym ja jej więcej pod pysk do wyboru podstawię. Chcę sobie wmówić że będę twarda i jak ją głód weźmie to wszystko zje co jej dam, włącznie z gorszymi karmami, ale wcale o żadnym głodzie nie ma mowy.
Dzięki temu też wygląda. Zaczyna wyglądać.

Wczoraj za to znów zrobiłam ucztę.
Poszłam jak wariatka z siatami - 3 rodzaje karmy, różne szaszetki, mięsko posiekane w kostkę i na smak ciut delikatnej drobiowej kiełbaski...
Żeby było przyjemnie okazało się że żarcia mam w diabły, natomiast kotów nie mam...
Posypałam do misek kiciając, ale nikt nie przyszedł, za to musiałam toczyć walkę z innymi mieszkańcami działki i tak sobie stałam wyciągając ślimaki , mrówki i odganiając muchy...
Wreszcie stwierdziłam że włożę to na półkę do altanki i tam może będzie bezpieczne z dala od żyjątek i promieni słonecznych.
Otwieram drzwi a tam takie coś...

Obrazek
Obrazek
Leży na tej górze piernacików i patrzy na mnie z miną " czego tu się pchasz?", więc stwierdziłam że wypada dbać o wizerunek i oszczędzać twarz, cyknęłam fotkę i opuściłam lokal zostawiając miseczki pod nosem.
Nie tknęła, a gdzieżby. Zajrzałam dyskretnie za jakiś czas to już jej nie było.

I niemalże w tym samym momencie zjawia się Batman, zwany też Takisamkottylkożeinny.
I też pogardził moimi miseczkami...
Za to poprzyglądaliśmy się sobie trochę i stwierdzam że on przy niej to wygląda jak baryła, jak ja mogłam je pomylić.
Sierść ładniutka, oczy piękne, nosek czysty, patrzy pewnie, ale zachowuje pełny dystans.
Obrazek
Te zdjęcia są bardzo słabe, ale tu widać że ma ucho całe, a obdarte ma z tej drugiej strony.
Co więcej jak się okazuje to wtedy koty nie były znakowane cięciem, więc musiałam zasugerować się karmicielką, bo ona zawsze o tym uchu snuła opowieści że tak go się rozpoznaje wśród czerni działkowej.

Jak widać jest też go jakby więcej niż naszego szkielecika
Obrazek

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 17, 2015 12:54 Re: Krk- działkowe dziczki. Sterylka chybakotki - pomocy!

Obrazek

O, tu świetnie widać ucho.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

A oto i Myź sobowtórka
Obrazek

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 17, 2015 15:53 Re: Krk- działkowe dziczki. Sterylka chybakotki - pomocy!

Alez maja koci raj w tych chaszczach :ok: :1luvu:
Ronda 25.04.2014[*]
Cindy 21.08.2018[*]
Kota nie powinno sie kupowac, bo kot to przyjaciel.
Przyjaciol sie nie kupuje.
Bleise Pascal




Obrazek.

_________________
Obrazek.

Cindy

Avatar użytkownika
 
Posty: 4796
Od: Śro lut 11, 2009 13:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie maja 17, 2015 16:19 Re: Krk- działkowe dziczki. Sterylka chybakotki - pomocy!

MajeczQa, dasz radę, ja też z musu miałam w tym roku kotkę na przechowaniu i jakoś poszło.
Siedziała w klatce, na złożonej powłoczce, jasnej, żebym ew widziała ślady krwi lub ropy. Większość dnia zasłaniałam jej klatkę, żeby miała spokój. Nastraszyła mnie 1,5 doby nie siusiała, zaliczyliśmy weta i odsikano ręcznie. Dostałą więcej przeciwbólowych - sterylka była w wysokiej ciąży i kotka pewnie była obolała. Akurat ona byłą potulna, robiłam jej zastrzyki i kilka razy dawała kroplówkę, żeby szybciej zeszły leki z organizmu. Bywają takie, które trzeba przygniatać poduszką, żeby im posprzątać :?
Co do zabiegu - jeśli kot wolnożyjący nie ma naciętego ucha zakładam że jest do zrobienia. Jeśli hipotetyczna kotka okaże się kocurem, to pół biedy, dajesz draniowi ze 3 dni na dojście do siebie i sio! Przed podaniem premedykacji wet powinien omacać kota w zgniataku lub podbieraku - techniki są różne - celem ustalenia płci oraz obmacania jajek, czy są pełne.
Na ciachniętą kotkę nie ma złotej rady - po ogoleniu brzucha powinno być widać bliznę, więc jej się nie otwiera, wtedy tylko prosić o oznakowanie ucha. Miałam jesienią taką w ciąży spożywczej ze śladem na brzuchu :wink:
Jeśli się nie pali, kot nie jest w wysokiej ciąży, to odczekaj od leczenia. Jednak jak przyjeżdża ekipa na łapankę, to bierze co się złapie i wet kwalifikuje sobie do zabiegu. Czasem zleca przeleczenie sztuki ale ... u dzikuna z leczeniem nie poszalejesz, w zasadzie undiox w żarciu albo zastrzyki, jeśli sobie da robić :roll:
edit: szwy zwykle dają rozpuszczalne, nie spotkałam się z zakładanie dziczy kaftanika, bo jak go potem zdjąć? Ale trzeba obserwować, czy nie ma krwi albo ropy i będzie ok.

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Nie maja 17, 2015 17:27 Re: Krk- działkowe dziczki. Sterylka chybakotki - pomocy!

Zaznaczam i ciekawa jestem dalszego ciągu. Trochę się w tych przepastnych postach pogubiłam :roll: więc zapytam, który z czarnuszków ma sporo kleszczy? Trochę mnie to martwi, bo jeżeli to kicia do łapanki to wiadomo, że pozbędziesz się kleszczy, ale jeżeli to kocurek, to gorsza sprawa. Czekam zatem na wyjaśnienie tej kwestii.
Kiedy planujesz łapankę? Myślę, że najlepiej zrobić to wczesnym rankiem, bo jak się znowu gdzieś najedzą, to będzie lipa.
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 17, 2015 19:57 Re: Krk- działkowe dziczki. Sterylka chybakotki - pomocy!

Niezwykle mi miło za taki odzew i dzięki za wsparcie. Czuję się lepiej nie będąc sama, bo nie powiem, wizja całego łapania mnie przeraża. Najbardziej się boję czasu, że trzeba będzie kota przetrzymać dłużej i nam się wtedy cała cudowna akcja skicha...
Póki co daję czas temu wszystkiemu, żeby to zrobić muszę najpierw mieć wolne, iśc się pokajać przed rodzina kolegi, obiecać co mam obiecać i powiedzieć wszystko coście mi tu wypisały w istrukcjach, naszykować tam miejsce i sruuu do tozu bo talona,łapkę itd. A potem odejśc od zmysłów żeby to było szybkie łatwe i przyjemne.
alix76 pisze:Co do zabiegu - jeśli kot wolnożyjący nie ma naciętego ucha zakładam że jest do zrobienia. Jeśli hipotetyczna kotka okaże się kocurem, to pół biedy, dajesz draniowi ze 3 dni na dojście do siebie i sio! Przed podaniem premedykacji wet powinien omacać kota w zgniataku lub podbieraku - techniki są różne - celem ustalenia płci oraz obmacania jajek, czy są pełne.
Na ciachniętą kotkę nie ma złotej rady - po ogoleniu brzucha powinno być widać bliznę, więc jej się nie otwiera, wtedy tylko prosić o oznakowanie ucha. Miałam jesienią taką w ciąży spożywczej ze śladem na brzuchu :wink:
Jeśli się nie pali, kot nie jest w wysokiej ciąży, to odczekaj od leczenia. Jednak jak przyjeżdża ekipa na łapankę, to bierze co się złapie i wet kwalifikuje sobie do zabiegu. Czasem zleca przeleczenie sztuki ale ... u dzikuna z leczeniem nie poszalejesz, w zasadzie undiox w żarciu albo zastrzyki, jeśli sobie da robić :roll:
edit: szwy zwykle dają rozpuszczalne, nie spotkałam się z zakładanie dziczy kaftanika, bo jak go potem zdjąć? Ale trzeba obserwować, czy nie ma krwi albo ropy i będzie ok.

Ucho nibykotki jest z boku delikatnie nadszarpnięte. Nie wiem właśnie na ile to jest cięcie a na ile szarpnięcie.
Widziałam kilka ciętych kotek to one raczej mają zwyczajnie kawałek ucha od góry uciachany, ta ma tylko rozcięcie...

ewan pisze: który z czarnuszków ma sporo kleszczy?
Kiedy planujesz łapankę?

Kleszcze ma kicia do łapanki.
Potworne ma kleszcze. Stale nowe. Dziś odstawała jej taka gula między wąsikami i świeżutki kleszcz koło ucha, bez przerwy coś ma.
Na czarnuchu nie widzę, może dlatego że on ma lepszą sierść a i zazwyczaj chowa się w krzakach.
Łapankę planuję jak najszybciej, ale też bez ferworu, bo coraz bardziej wydaje mi się że jak jeszcze kot chwilę podochodzi do zdrowia to wyjdzie to na lepsze. W dodatku teraz mam głupi czas bo przez pracę jestem cholernie niedyspozycyjna, a potem mam wesele koleżanki i wyjazdy, więc chcę to jakoś rozsądnie połączyć żeby nie zostawić ludzi samych z kotem.

Wyszedł też znowu temat leczenia.
No właśnie... Nie wiem czy ona do końca jest postawiona na nogi w pełni.
Dziś spotkałam ją w altanie. Spała w najlepsze w koszyczku,aż mnie zaniepokoiło czy może ona czasem tam nie ma jakichś kociąt poprzemycanych że tak tam tkwi. Ośmieliłam się zajrzeć ale na szczęscie nic.
Za to dałam jej jedzonko i nie odsunęłam się tym razem tylko chciałam żeby podeszła nieco bliżej. Kusiło ją jak diabli, szyja na 5 metrów, a oczy takie zrobiła że aż parsknęłam śmiechem, długo się zastanawiała aż podeszła bardzo asekuracyjnie.
Spuściła głowę w dół a tyłem stała wysoko na koszyku i jadła. Podejrzewam że miała też zasługę pozycja, ale znowu usłyszałam jak charczy nosem :( Kurcze, a ma czysty w miarę, myslałam że pozbyliśmy się glutów...
Nie wiem co teraz. Unidox raz jeszcze?

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 17, 2015 20:05 Re: Krk- działkowe dziczki. Sterylka chybakotki - pomocy!

Jeśli nie dasz rady dać jej zastrzyków to chyba unidox ...
Takie nacięcie jak mały trójkącik niektórzy robią :? - też miałam taką artystkę. Nie z moich znajomych wetów, ale w Warszawie ktoś robi i pewnie nie tylko. A to mylące, bo identyczne ranki koty sobie zadają nawzajem w bójkach i jest zgaduj-zgadula :?
Wiesz, w najgorszym razie dostanie narkozę i ogolą jej brzuch, to jeszcze nie tragedia :wink: . Mój ulubiony myk to dramatyczna jazda z kocicą-na-wylocie, która okazuje się wykastrowanym kocurem :lol: . Info od chirurga, ze niestety wykonanie steryki aborcyjnej u kastrata przekracza jego umiejętności - bezcenne :lol:
MajeczQa, będzie dobrze. Wiem jaki to stres, pomogłabym ale jestem za daleko :(

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 84 gości