Podpatrzyłam ostatnio, że Max zaczął stawiać tak łapki jak Przydrożny - niewidomy pewnie od młodości. Zanim stanie mocno, próbuje czy to jest bezpieczne miejsce. Bardzo się cieszę, że się tego wreszcie nauczył bo żal było patrzeć jak spada albo potyka się o różne przeszkody, a nie zawsze jestem w pobliżu żeby go ratować. W niedzielę przyuważyłam go jak pokonuje płot. W przypływie paniki, że kot zabłądził poleciałam z drabina i zdjęłam go ale już w poniedziałek tylko przyglądałam się jego wycieczce po płocie i temu jak schodzi po poziomych deskach ogrodzenia jak po drabinie. Ulżyło mi zdecydowanie, że nie muszę się o niego tak martwić.
Małe przestało być filigranową koteczką. Tyłek jej rośnie i chyba będę musiała wprowadzić jakąś dietę bo niestety ciągle ma jeszcze nawyki głodzonego kota - jest gotowa do walki o każdy, możliwy do ukradzenia kawałek jedzenia od każdego czy to ludź czy inny kot.
Najbardziej na tym cierpi Max, który nawet nie wie, że na jej rzecz traci swój przydział (oczywiście jeśli Duża nie zasłania go własną piersią przed złodziejką). Stosuję ostatnio, jeśli pamiętam
, prosty wybieg, który w znacznym stopniu spowalnia Małe - daję jej dużo grubiej krojone kawałki żeby się musiała z nimi trochę pomocować, w tym czasie bezzębna Miecia i Max zyskują trochę więcej czasu na zjedzenie swojej drobno pokrojonej porcji. Niestety Małe pochłania jak odkurzacz przemysłowy i zysk czasu nie jest w związku z tym wielki ale zawsze to coś.
Maciejka jest ciągle, tak jak od samego początku poza stadem. Czasami próbuje pogonić Małe ale jakie ma szanse stara, kulawa kocica po przejściach z roczną zdrową koteczką. Może co najwyżej jej nawymyślać ale Małe coraz mniej sobie z tego robi bo dobrze wie, że stara ciotka jej nie dogoni. Będzie musiała Maciejka w końcu zaakceptować fakt, że Małe też chodzi z nami na wieczorny spacer. Na pociechę upodabała sobie za to DużegozBrodą i z nim się koleguje. Śpi na jego poduszce jak go nie ma i na nim jak się położy, przytula się i barankuje - tak się jej jakoś porobiło na starość. Mnie lubi tylko na spacerze. Poza tym właściwie nie przychodzi do kuchennych misek. Trzeba jaśnie pani podawać jedzenie osobno, tylko ku jej oburzeniu różne kocie tałatajstwo w osobie Małej, Malagi i Mieci też chce do JEJ michy zaglądać, po prostu skandal
A tak w ogóle to piękna ta jesień.