Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 15, 2014 12:29 Re: Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu. Albert ['] :((

Podpatrzyłam ostatnio, że Max zaczął stawiać tak łapki jak Przydrożny - niewidomy pewnie od młodości. Zanim stanie mocno, próbuje czy to jest bezpieczne miejsce. Bardzo się cieszę, że się tego wreszcie nauczył bo żal było patrzeć jak spada albo potyka się o różne przeszkody, a nie zawsze jestem w pobliżu żeby go ratować. W niedzielę przyuważyłam go jak pokonuje płot. W przypływie paniki, że kot zabłądził poleciałam z drabina i zdjęłam go ale już w poniedziałek tylko przyglądałam się jego wycieczce po płocie i temu jak schodzi po poziomych deskach ogrodzenia jak po drabinie. Ulżyło mi zdecydowanie, że nie muszę się o niego tak martwić.

Małe przestało być filigranową koteczką. Tyłek jej rośnie i chyba będę musiała wprowadzić jakąś dietę bo niestety ciągle ma jeszcze nawyki głodzonego kota - jest gotowa do walki o każdy, możliwy do ukradzenia kawałek jedzenia od każdego czy to ludź czy inny kot. :evil: Najbardziej na tym cierpi Max, który nawet nie wie, że na jej rzecz traci swój przydział (oczywiście jeśli Duża nie zasłania go własną piersią przed złodziejką). Stosuję ostatnio, jeśli pamiętam :oops: , prosty wybieg, który w znacznym stopniu spowalnia Małe - daję jej dużo grubiej krojone kawałki żeby się musiała z nimi trochę pomocować, w tym czasie bezzębna Miecia i Max zyskują trochę więcej czasu na zjedzenie swojej drobno pokrojonej porcji. Niestety Małe pochłania jak odkurzacz przemysłowy i zysk czasu nie jest w związku z tym wielki ale zawsze to coś.

Maciejka jest ciągle, tak jak od samego początku poza stadem. Czasami próbuje pogonić Małe ale jakie ma szanse stara, kulawa kocica po przejściach z roczną zdrową koteczką. Może co najwyżej jej nawymyślać ale Małe coraz mniej sobie z tego robi bo dobrze wie, że stara ciotka jej nie dogoni. Będzie musiała Maciejka w końcu zaakceptować fakt, że Małe też chodzi z nami na wieczorny spacer. Na pociechę upodabała sobie za to DużegozBrodą i z nim się koleguje. Śpi na jego poduszce jak go nie ma i na nim jak się położy, przytula się i barankuje - tak się jej jakoś porobiło na starość. Mnie lubi tylko na spacerze. Poza tym właściwie nie przychodzi do kuchennych misek. Trzeba jaśnie pani podawać jedzenie osobno, tylko ku jej oburzeniu różne kocie tałatajstwo w osobie Małej, Malagi i Mieci też chce do JEJ michy zaglądać, po prostu skandal :evil:

A tak w ogóle to piękna ta jesień.
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne


Post » Śro paź 15, 2014 19:30 Re: Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu. Albert ['] :((

U nas główny posiłek (czyli karmienie mięsem) wymaga naprawdę niezłego refleksu i żelaznej dyscypliny.Najpierw trzeba własnym ciałem bronić dostępu do misek rozstawionych na szafce w celu napełnienia (bo Gucio skacze raz za razem i porywa napotkane kąski), potem trzeba te miski zaserwować kotom w odpowiedniej kolejności (bo Gucio musi dostać tę pierwszą), jak tylko podam ostatnią porcję muszę zamknąć Gucia w łazience (żeby nie zjadł porcji kotów, które jedzą wolniej). Gdybym nie pilnowała Gucio pewnie nie zmieściłby się już w drzwiach :mrgreen:
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Śro paź 15, 2014 21:00 Re: Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu. Albert ['] :((

Modjeska pisze::( Jakoś tak pusto w domu. W tym roku pożegnaliśmy sześć kotów - połowę naszego stada. Tak źle jeszcze nigdy nie było. :placz:
Teraz najbardziej martwię się o Maxa, któremu siadają nerki ale z racji poważnego niedowidzenia bardzo oporuje przeciwko podawaniu leków dopyszcznie. Już samo codzienne wpuszczanie kropli do oczu mocno go stresuje. Boję się, że dołożenie stresu zniweluje działanie leków i na razie dostaje tylko Lespevet dyskretnie ukryty w pasztecie.

Boże... Współczuję z całego serca... :cry:
kicikicimiauhau
 

Post » Czw paź 23, 2014 12:22 Re: Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu. Albert ['] :((

Choć to jeszcze październik to jakoś tak listopadowo się zrobiło. Koty szukają sobie ciepłych miejscówek, Malaga mi gile do pasa a ja ciągle nie zebrałam się żeby choć zadzwonić do lecznicy i zapytać o ten sinupret :oops: Wyrodna Duża ze mnie ot, co. Maks chudy i zabiedzony ale czujny jak ważka jak go wołam :strach: bo pewnie w celu wpuszczania kropelek albo jakimś innym niecnym, trza wiać. Trudno sobie wyobrazić jak szybko potrafi uciekać niewidomy kot. :evil:
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Czw paź 23, 2014 12:29 Re: Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu. Albert ['] :((

Modjeska pisze:Choć to jeszcze październik to jakoś tak listopadowo się zrobiło. Koty szukają sobie ciepłych miejscówek, Malaga mi gile do pasa a ja ciągle nie zebrałam się żeby choć zadzwonić do lecznicy i zapytać o ten sinupret :oops: Wyrodna Duża ze mnie ot, co. Maks chudy i zabiedzony ale czujny jak ważka jak go wołam :strach: bo pewnie w celu wpuszczania kropelek albo jakimś innym niecnym, trza wiać. Trudno sobie wyobrazić jak szybko potrafi uciekać niewidomy kot. :evil:



nie mów mi, ja to wiem, wystarczy,ze nawet nie słyszy, bo juz sie wet nei oddzywa przy wejściu, ale poczuje weta i z najlepszym razie tylko latający brzuszek na boki wet zdąży zobaczyć - Rolfik włazi za ksiazki na dolnej półce i to w taki sposób,że niajk sie nie da wyciagnać - to tyle na temat nieruchawych ślepaczków :roll: :mrgreen:

alessandra

Avatar użytkownika
 
Posty: 26436
Od: Pon maja 07, 2007 13:04
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt paź 24, 2014 10:14 Re: Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu. Albert ['] :((

Moje niestety mają jeszcze w odwodzie kocią furtkę a za nią ogród i las i.. szukaj wiatru w polu. Jak mnie konieczność przyciśnie a koty wkurzą maksymalnie to zamykam wyjście, mają tylko dostęp do opcji "wróć do domu" a ja mam większą szansę na dopadnięcie uciekiniera, co nie znaczy, że zawsze udaje mi się go znaleźć. :evil: Max potrafi otworzyć sobie serwantkę albo kredens i zadekować się w środku. Nawet już obrusy ewakuowałam na to konto i położyłam polar i sweter, zawsze to wygodniej kotu na mięciutkim niż na twardych, wyprasowanych obrusach. W szafie z pościelą też leżą dyżurne ręczniki. Za to jak schowa się do mojej szafy, to wiem z daleka bo ubranie jest wywalone na podłogę - musi biedny kot zrobić sobie miejsce a tam tyle zbędnych szmat leży, że trudno się wcisnąć. :cat3:
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Pt lis 07, 2014 11:18 Re: Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu. Albert ['] :((

:( Maks czuje się źle. Mimo wpuszczania Cosoptu oczy chyba go bolą. Nawet przez chwilę przemknęło mi przez myśl, czy nie należałoby ich amputować - i tak nie widzi a zniknęłoby źródło poważnej dolegliwości. Potem jednak przyszło otrzeźwienie, że narkoza przy stanie jego nerek mogłaby być gwoździem do trumny. :( Nie ma dobrego rozwiązania.

Maciejka ostatnio przekształciła się w prawdziwie domowego kota. Śpi z DużymzBrodą, przytula się do niego, barankuje 8O normalnie szok. Zaczynam się zastanawiać nad zrobieniem jej badan kontrolnych, bo może jest chora.

Malaga jak zwykle z gilami do pasa. Zaczęłam jej z rozpaczy podawać Sinupret. Na razie nie ma poprawy ale to lek ziołowy więc cierpliwie poczekam jeszcze, bo może zadziała.
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Pt lis 07, 2014 13:02 Re: Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu. Albert ['] :((

Olu, a może byś skontaktowała sie z dr Garncarzem, może są krople, środki, które lepiej się nadadzą lub bardziej wspomogą te oczka w obecnym stadium ?
Wspomóż Malagę immunodolem, o tej porze roku niektóre koty tak mają.

alessandra

Avatar użytkownika
 
Posty: 26436
Od: Pon maja 07, 2007 13:04
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt lis 07, 2014 13:47 Re: Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu. Albert ['] :((

Maks ma nadciśnienie w gałkach ocznych a Cosopt to ludzki lek na jaskrę zapisany przez dr Buczek z przychodni dr Garncarza. Dostawał jeszcze całą baterię kropli w różnych konfiguracjach ale najlepiej jest z samym Cosoptem bo nie puchną mu powieki.

Odnośnie Malagi to masz rację, mogą ją powspomagać. Dawałam jej jeszcze ludzki interferon, ale zaczęła uważnie kontrolować czy mam w ręce strzykawkę i dawać nogę, więc chwilowo odpuściłam. Daję jej Sinupret i ACC na rozrzedzenie wydzieliny, bo wtedy gile płyną i nie zasychają na nosie. Niestety z tym katarem i ona i my będziemy bujać się do końca życia, bo Malaga, jak wszystkie nasze koty, jest białaczkowa.
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Pt lis 07, 2014 13:57 Re: Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu. Albert ['] :((

Oluś, to tym bardziej dla Malagi immunostymulatory są wskazane, mój białaczkowy Milo cały czas był na nich,immunodol jest mały i łatwo sie podaje dopyszcznie, polecam :ok:
Jak macie opiekę dr Buczek to gra :ok:

alessandra

Avatar użytkownika
 
Posty: 26436
Od: Pon maja 07, 2007 13:04
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon lis 10, 2014 10:49 Re: Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu. Albert ['] :((

Maks ma straszny katar. :( Wydzielina z nosa towarzyszyła mu z powodu oczu ale teraz to pełnowymiarowy katar :(
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Czw lis 13, 2014 19:24 Re: Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu. Albert ['] :((

Zrobiliśmy Maksiowi badanie krwi. Wyszły duże problemy z nerkami ale zapach, który ma z pyszczka świadczy jeszcze o psujących się zębach. Dopóki jednak nie poprawimy nerek, nie ma co myśleć o usuwaniu ząbków. Jutro jadę na założenie wenflonu i przez kilka następnych dni będziemy się płukać dożylnie. Muszę też znaleźć sposób na podawanie mu tabletek :evil:
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Pon lis 17, 2014 11:25 Re: Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu. Albert ['] :((

Niestety okazało się, że podawanie dożylnej kroplówki też nie będzie łatwe. Gdyby nie skórzana rękawiczka mojego męża to bym spłynęła krwią. Maks gryzł i drapał jakby go strasznie bolało :evil: Rzeczywiście bandaż był zawinięty za ciasno ale go poluzowałam. Przesiedziałam 6 godzin z ręką w transporterze i też nie zawsze udawało mi się osiągnąć żeby kroplówka kapała. Maks chował łapkę pod siebie i warczał na wszelkie próby jej wyciągnięcia choć odrobinę. Samo włożenie do transportera okazało się dla niego stresem trudnym do zniesienia choć transportery w domu stoją dostępne dla kotów i są na co dzień wykorzystywane do spania. Myślę sobie, że jeśli podawanie kroplówki będzie takim stresem dla Maksa to wrócimy do wlewów podskórnym bo trwają zdecydowanie krócej i mniej bojowo na nie reagował. Są co prawda mniej skuteczne w jego sytuacji ale obawiam się, że stres go zabije.

Następna w kolejce do badania krwi jest Malaga a zaraz za nią Miecia. Malaga zrobiła się ostatnio jakaś taka "lekka" i wydaje mi się, że więcej pije. Co do Mieci zaś, to nie podoba mi się czasami jej oddech. Czasami tak szybko i ciężko oddycha jakby sprawiało jej to trudność albo było jej duszno.
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Pon lis 17, 2014 19:55 Re: Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu. Albert ['] :((

Chyba się niepotrzebnie bałam :roll: właśnie się kroplówkujemy, bez walki :D
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kotcsg, martaffe i 226 gości