Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sie 21, 2016 18:14 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

ja już wyadoptowałam 22 kociaki,tylko przy tej młodej mam takie wahanie,bo naprawdę nikt rokujący się nie trafił,a ona za mną szaleje...
"dzieci to skarb (choć nie do końca, bo zakopywać ich nie wypada)"

mamaja4

Avatar użytkownika
 
Posty: 5884
Od: Sob sie 23, 2008 7:59
Lokalizacja: Czeladź/Będzin

Post » Nie sie 21, 2016 18:18 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

pczekaj więc jeszcze dwa tygodnie. powinno się zacząć coś ruszać w temacie. Na dobry domek warto czekać

AleksandraZebrowata

Avatar użytkownika
 
Posty: 322
Od: Czw cze 30, 2016 23:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 25, 2016 17:17 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Przebrnęłam przez cały wątek. I w sumie jedno co mogę dodać, to głos "trzeciej strony", czyli kogoś, kto nigdy nie brał kota "z adopcji", ale miał koty, które dożyły późnej starości, bo mam wrażenie, że "rację" to mają wszystkie strony sporu. Postaram się zwięźle i w punktach.

1. Dom Tymczasowy to nie jest schronisko, ani gospodarstwo, gdzie akurat się kotka okociła. DT to jest miejsce, gdzie ktoś kosztem własnych pieniędzy, czasu i wysiłku, ratuje koty przed złym losem. Dlatego DT mają pełne prawo mieć nawet najdziksze wymagania - to tak naprawdę są "ich" koty, za które DT biorą odpowiedzialność (godząc się np. na zwrot z adopcji), więc nikomu nic do tego, jakie mają wymagania. Obowiązku ustawowego, żeby brać kota z DT nie ma, a na domy czeka legion kociąt w piwnicach, na wsiach itp.

2. Z drugiej strony - strasznie niefajne jest to, co widzę na tym forum - traktowanie każdego, kto ma inny pomysł na kota, jako nieodpowiedzialnego kretyna. Sorry - ale czy myślałyście, ilu ludzi zniechęciłyście do wzięcia chociażby biedy z podwórka, poprzez jechanie po domach, które: są wychodzące/nie mają zabezpieczeń/nie mają stałego weta/karmią whiskasem? Bo o ile Wasze tymczasy, to jest wasza prywatna sprawa, o tyle biedzie śmietnikowej naprawdę lepiej będzie w "złym" domu, gdzie ma niezabezpieczone okna, żre whiskasa i dopiero jak jest zgroza, to się leci do weta.

3. Wychodzenie - wiem, narażam się, ale moim zdaniem, nie każdy kot może być "niewychodzący". Sama nie jestem fanką "wychodzenia", ale są koty, które w domu się męczą. I te koty bardzo często kończą źle, bo jak tylko "wyrwą się" na wolność, to nienauczone ostrożności, giną pod kołami samochodu/uciekają. Miałam kota wychodzącego, który dożył 17 lat i nie był "dzikiem", tylko przylepą, uwielbiającą wylegiwanie się na kolanach, ale swój patrol łowiecki musiał zrealizować, niezależnie czy deszcz, czy śnieg, czy gradobicie. Moja aktualna Panna Mru, szczęśliwe zupełnie nie jest zainteresowana wychodzeniem i mam nadzieję, że to się nie zmieni.

4. Jakbym była DT, to więcej niepokoiłoby mnie zafiksowanie na kota - bo słodki, kochany, kiciulek, taki dokładnie piękny, jedyny, jak sobie wymarzyłam, niż brak pytań, albo nie ogarnianie szczegółów ogłoszenia. Bo dla mnie kot, to kot - cudny stwór, niezależnie od umaszczenia, "tych oczu", itp. Nie dodatek do mieszkania, nie pocieszka po innym kocie, nie gadżet. Chcę kitkę, to biorę, kierując się (jeśli kot dorosły) charakterem, a nie wyglądem kota.

Reasumując - ja w 100% rozumiem racje DT. Tylko nie podoba mi się lansowanie tezy "kot jako zwierzę wysoce skomplikowane w obsłudze, wymagające remontu domu i stałej czujności", bo jednak od cholery jest kociaków, dla których niezabezpieczony dom, gdzie karmią whiskasem i resztkami z talerza, a szczepienia uważają za fanaberię, jest ratunkiem od śmierci z zimna i głodu. A ustawianie wysoko poprzeczki może zniechęcić takie "domki na 3" do wzięcia biedy. Bo to wspiera powszechne przekonanie, że kot, to "same kłopoty".

Valencja

Avatar użytkownika
 
Posty: 54
Od: Śro sie 10, 2016 8:41

Post » Czw sie 25, 2016 20:41 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Valencja pisze:Przebrnęłam przez cały wątek. I w sumie jedno co mogę dodać, to głos "trzeciej strony", czyli kogoś, kto nigdy nie brał kota "z adopcji", ale miał koty, które dożyły późnej starości, bo mam wrażenie, że "rację" to mają wszystkie strony sporu. Postaram się zwięźle i w punktach.

1. Dom Tymczasowy to nie jest schronisko, ani gospodarstwo, gdzie akurat się kotka okociła. DT to jest miejsce, gdzie ktoś kosztem własnych pieniędzy, czasu i wysiłku, ratuje koty przed złym losem. Dlatego DT mają pełne prawo mieć nawet najdziksze wymagania - to tak naprawdę są "ich" koty, za które DT biorą odpowiedzialność (godząc się np. na zwrot z adopcji), więc nikomu nic do tego, jakie mają wymagania. Obowiązku ustawowego, żeby brać kota z DT nie ma, a na domy czeka legion kociąt w piwnicach, na wsiach itp.

2. Z drugiej strony - strasznie niefajne jest to, co widzę na tym forum - traktowanie każdego, kto ma inny pomysł na kota, jako nieodpowiedzialnego kretyna. Sorry - ale czy myślałyście, ilu ludzi zniechęciłyście do wzięcia chociażby biedy z podwórka, poprzez jechanie po domach, które: są wychodzące/nie mają zabezpieczeń/nie mają stałego weta/karmią whiskasem? Bo o ile Wasze tymczasy, to jest wasza prywatna sprawa, o tyle biedzie śmietnikowej naprawdę lepiej będzie w "złym" domu, gdzie ma niezabezpieczone okna, żre whiskasa i dopiero jak jest zgroza, to się leci do weta.

3. Wychodzenie - wiem, narażam się, ale moim zdaniem, nie każdy kot może być "niewychodzący". Sama nie jestem fanką "wychodzenia", ale są koty, które w domu się męczą. I te koty bardzo często kończą źle, bo jak tylko "wyrwą się" na wolność, to nienauczone ostrożności, giną pod kołami samochodu/uciekają. Miałam kota wychodzącego, który dożył 17 lat i nie był "dzikiem", tylko przylepą, uwielbiającą wylegiwanie się na kolanach, ale swój patrol łowiecki musiał zrealizować, niezależnie czy deszcz, czy śnieg, czy gradobicie. Moja aktualna Panna Mru, szczęśliwe zupełnie nie jest zainteresowana wychodzeniem i mam nadzieję, że to się nie zmieni.

4. Jakbym była DT, to więcej niepokoiłoby mnie zafiksowanie na kota - bo słodki, kochany, kiciulek, taki dokładnie piękny, jedyny, jak sobie wymarzyłam, niż brak pytań, albo nie ogarnianie szczegółów ogłoszenia. Bo dla mnie kot, to kot - cudny stwór, niezależnie od umaszczenia, "tych oczu", itp. Nie dodatek do mieszkania, nie pocieszka po innym kocie, nie gadżet. Chcę kitkę, to biorę, kierując się (jeśli kot dorosły) charakterem, a nie wyglądem kota.

Reasumując - ja w 100% rozumiem racje DT. Tylko nie podoba mi się lansowanie tezy "kot jako zwierzę wysoce skomplikowane w obsłudze, wymagające remontu domu i stałej czujności", bo jednak od cholery jest kociaków, dla których niezabezpieczony dom, gdzie karmią whiskasem i resztkami z talerza, a szczepienia uważają za fanaberię, jest ratunkiem od śmierci z zimna i głodu. A ustawianie wysoko poprzeczki może zniechęcić takie "domki na 3" do wzięcia biedy. Bo to wspiera powszechne przekonanie, że kot, to "same kłopoty".



Bardzo trafnie ujęte :ok:

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Czw sie 25, 2016 23:07 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Valencja pisze:2. Z drugiej strony - strasznie niefajne jest to, co widzę na tym forum - traktowanie każdego, kto ma inny pomysł na kota, jako nieodpowiedzialnego kretyna. Sorry - ale czy myślałyście, ilu ludzi zniechęciłyście do wzięcia chociażby biedy z podwórka, poprzez jechanie po domach, które: są wychodzące/nie mają zabezpieczeń/nie mają stałego weta/karmią whiskasem? Bo o ile Wasze tymczasy, to jest wasza prywatna sprawa, o tyle biedzie śmietnikowej naprawdę lepiej będzie w "złym" domu, gdzie ma niezabezpieczone okna, żre whiskasa i dopiero jak jest zgroza, to się leci do weta.
Bo to wspiera powszechne przekonanie, że kot, to "same kłopoty


Jeśli ktoś taki wbije sobie do głowy wzięcie kociaka czy szczeniaka to naprawdę nie sposób wybić mu tego z głowy paroma komentarzami. :wink:
Najczęściej na wszelkie opinie nie po jego myśli reaguje świętym oburzeniem.
I rzadko ratuje "biedy śmietnikowe". Częściej bierze z różnych ogłoszeń lub od znajomych, którym się okociła kotka czy oszczeniła suka oraz schronisk czy właśnie dt.

Tymczasem prawda jest nie dla wszystkich wygodna i akceptowalna: nie każdy powinien mieć zwierzę bo zwierzęta wymagają stworzenia odpowiednich warunków, długofalowego nakładu czasu i pieniędzy.
I owszem, zwierzaki mogą generować kłopoty o których warto mieć choć mgliste pojęcie by móc im w porę zapobiec.
Dużo ludzi tego nie potrafi, w efekcie schroniska pękają w szwach, a na ulicach mnóstwo oswojonych wywalonych kotów.
O tych, które wyleciały same z balkonów nawet nie wspomnę.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt sie 26, 2016 13:40 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Koniczynka47 pisze:
Valencja pisze:2. Z drugiej strony - strasznie niefajne jest to, co widzę na tym forum - traktowanie każdego, kto ma inny pomysł na kota, jako nieodpowiedzialnego kretyna. Sorry - ale czy myślałyście, ilu ludzi zniechęciłyście do wzięcia chociażby biedy z podwórka, poprzez jechanie po domach, które: są wychodzące/nie mają zabezpieczeń/nie mają stałego weta/karmią whiskasem? Bo o ile Wasze tymczasy, to jest wasza prywatna sprawa, o tyle biedzie śmietnikowej naprawdę lepiej będzie w "złym" domu, gdzie ma niezabezpieczone okna, żre whiskasa i dopiero jak jest zgroza, to się leci do weta.
Bo to wspiera powszechne przekonanie, że kot, to "same kłopoty


Jeśli ktoś taki wbije sobie do głowy wzięcie kociaka czy szczeniaka to naprawdę nie sposób wybić mu tego z głowy paroma komentarzami. :wink:
Najczęściej na wszelkie opinie nie po jego myśli reaguje świętym oburzeniem.
I rzadko ratuje "biedy śmietnikowe". Częściej bierze z różnych ogłoszeń lub od znajomych, którym się okociła kotka czy oszczeniła suka oraz schronisk czy właśnie dt.

Tymczasem prawda jest nie dla wszystkich wygodna i akceptowalna: nie każdy powinien mieć zwierzę bo zwierzęta wymagają stworzenia odpowiednich warunków, długofalowego nakładu czasu i pieniędzy.
I owszem, zwierzaki mogą generować kłopoty o których warto mieć choć mgliste pojęcie by móc im w porę zapobiec.
Dużo ludzi tego nie potrafi, w efekcie schroniska pękają w szwach, a na ulicach mnóstwo oswojonych wywalonych kotów.
O tych, które wyleciały same z balkonów nawet nie wspomnę.

Wszystko trafnie ujęte.
Dodam od siebie jako DT. Jeśli ktoś ma zamiar wypuszczać kota, brać na gospodarstwo lub inaczej nim "dysponować" (nie mowię tu o znęcaniu się) to jego sprawa. Tylko....Taki ktoś nie ratuje kota śmietniskowego czy inną zagłodzona biedę wpychając kupę szmalu i czasu w tą czynność. Chcą "ratować" słitaśne koteczki już obrobione i tu jest kot pogrzebany.
Mnie nic do ratowanych przez kogoś kotów. Na groźby typu pójde do schronu po kota czy na łąki zielone i sobie złapię odpowiadam ,że bardzo się cieszę. Bo jakiś biedak poprawi sobie sytuację. Zawsze proponuję "upartym chętnym" podliczenie kosztów moich poniesionych w przypadku danego kota wraz z propozycją zwrotu pełnych kosztów przez nich.
Nie kryję ,że sama mam nerwy jak ktoś pisze głupoty o tragicznej śmierci wychodzącego swojegoz wierzaka i szuka usprawiedliwienia wszędzie tylko nie w swoim postępowaniu. Bo często nie poszli do weta jak chory, nie kastrowany ,szczepiony, odrobaczony, bo winien samochód czy sąsiad co truje, bo może się wuliże bo to kot, bo...I chcą drugiego ,wypasionego, ktoremu chcą zgotować taki sam los. Ostatnio dzwonił pan co stary kot mu zaginął. Jaj nie obciął bo musiał sobie pociupciać. Stary to około 2-letni kocur był. 8O Nie szukał bo i po co? Drugiego weźmie.
Co nie znaczy ,że wsio jest złe. DT i DS dogadują się. Koty znajdują domki gdzie nawet nasze niebiańskie :wink: wymagania są wykonane.
Szkoda tylko ,że tak mało ludzi decyduje się na zgarniecie biedaka wprost z ulicy. Tylko gada i straszy :placz: nas, DT.
Cieszę się też ,że wiele osób nas rozumie. Jestem za przekonywaniem rozmowami ale z tymi co chcą nas wysłuchać. Naszych argumetów. Szkoda ,że wielu nie czyta dokładnie ogłoszeń gdzie wstępne warunki są już podane.
Ostatnio widziałam na olx ogłoszenie z tytułem malunie koty bez umowy adopcyjnej oddam.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55363
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Pt sie 26, 2016 15:30 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Valencja pisze:Tylko nie podoba mi się lansowanie tezy "kot jako zwierzę wysoce skomplikowane w obsłudze, wymagające remontu domu i stałej czujności", bo jednak od cholery jest kociaków, dla których niezabezpieczony dom, gdzie karmią whiskasem i resztkami z talerza, a szczepienia uważają za fanaberię, jest ratunkiem od śmierci z zimna i głodu. A ustawianie wysoko poprzeczki może zniechęcić takie "domki na 3" do wzięcia biedy. Bo to wspiera powszechne przekonanie, że kot, to "same kłopoty".

Tylko że - czy to w przypadku kotów czy psów sa szczególne przypadki (np. kocur z pseudo - śliczny ale walący łapą bez uprzedzenia, husky potrzebujący długich spacerów, rottek po przejściach) gdzie ten konkretny kot/pies (lub ta konkretna rasa) jest kiepskim pomysłem dla konkretnego domu. Zwłaszcza jeśli ma być to jeden z "fantastycznych pomysłów" typu sprezentowanie 75 letniej babuni malusiego kociaczka/szczeniaczka lub tego ślicznego, słodkiego psiaka z niebieskimi oczami - bo babunia takie lubi. Tyle że za kilka lat ten psiak czy kociak wyląduje na ulicy jak babci się pogorszy lub co nie daj boże zejdzie. Ewentualnie zostanie mu "zwrócona wolność" bo przecież babcia nie będzie się przejmowała jakąś umową, której nie podpisywała... Tak że teges - tłumaczenie, że szczeniaczek/psiaczek albo konkretna rasa nie nadaje się do takich warunków, zwykle jest odrzucane "bo oni wiedzą lepiej". A potem jest jak jest. I kotek/piesek, który przez np. 3 lata miał fajne życie, wyląduje już bez odpowiedniego futra i bez znajomości terenu na ulicy, gdzie go coś rozjedzie/zagryzie. I to wcale nie jest dobra perspektywa.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24229
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pt sie 26, 2016 17:47 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Adoptowałam koteczke miesiąc temu ze schroniska i byłam bardzo miło zaskoczona poziomem profesjonalizmu, właśnie w temacie sprawdzenia mnie jako przyszłego opiekuna. Sądziłam, że adopcja w schornisku to banał, byle by się pozbyć "problemu" ale okazało sie, że nie jest to takie proste. Są wymagania, jest umowa. Słyszałam wiele negatywnych opinii właśnie w stylu "łatwiej adoptować dziecko, niż psa ze schroniska" ale sorry... jeśli ktoś "nie ma czasu" żeby przyjechać te dwa czy trzy razy, zapoznać sie ze zwierzęciem, to jak ten ktoś znajdzie potem czas na opiekę? Jeśli ktoś nie pamięta, po którego zwierzaka dzwoni, to jakie jest jego zaangażowanie? Ja byłam bardzo zadowolona "inwigilacją" i jeśli trzeba by było zaprosić wolontariuszy do domu na kawę, to chetnie bym zaprosiła :lol: Wiedziałam co robię, wiedziałam po jakiego kota idę, wiedziałam, że kot będzie wymagał leczenia, że ze wzgledu na wiek kotki, sama będę musiała zadbać o sterylizację i dostarczyć papier do schroniska. Mam drugiego kota, wiec oba koty przeszły wszystkie badania, żeby nie pozarażały się niczym miedzy sobą. Nie po to schronisko, czy DT leczy koty, opiekuje się nimi, inwestuje, żeby oddać je nieodpowiedzialnym ludziom i potem mieć spowrotem tego samego kota, tylko znów do leczenia, albo potomstwo i za oddanego jednego, dostać pięć małych. Osoby, które obrażają się na pytania o warunki, czy rezygnują, bo nie dostały kota od ręki, same wystawiają sobie świadectwo. I jeszcze jedno. Spotkałam się z opinią "nie wziełam kota, bo Pani wolontariuszka była niemiła" Wolontariuszki to nie hostessy! Jak szłam po kota, to szłam po kota, a nie na randkę z Panią wolontariuszką. W moim przypadku Panie wolonteriuszki były miłe ale moze dlatego, że ja byłam miła i nie zachowywałam sie jakbym robiła im łaskę, że biorę kota.

Dualishe

 
Posty: 103
Od: Pon sie 15, 2016 22:08

Post » Pt sie 26, 2016 18:03 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Dualishe pisze:Adoptowałam koteczke miesiąc temu ze schroniska i byłam bardzo miło zaskoczona poziomem profesjonalizmu, właśnie w temacie sprawdzenia mnie jako przyszłego opiekuna. Sądziłam, że adopcja w schornisku to banał, byle by się pozbyć "problemu" ale okazało sie, że nie jest to takie proste. Są wymagania, jest umowa. Słyszałam wiele negatywnych opinii właśnie w stylu "łatwiej adoptować dziecko, niż psa ze schroniska" ale sorry... jeśli ktoś "nie ma czasu" żeby przyjechać te dwa czy trzy razy, zapoznać sie ze zwierzęciem, to jak ten ktoś znajdzie potem czas na opiekę? Jeśli ktoś nie pamięta, po którego zwierzaka dzwoni, to jakie jest jego zaangażowanie? Ja byłam bardzo zadowolona "inwigilacją" i jeśli trzeba by było zaprosić wolontariuszy do domu na kawę, to chetnie bym zaprosiła :lol: Wiedziałam co robię, wiedziałam po jakiego kota idę, wiedziałam, że kot będzie wymagał leczenia, że ze wzgledu na wiek kotki, sama będę musiała zadbać o sterylizację i dostarczyć papier do schroniska. Mam drugiego kota, wiec oba koty przeszły wszystkie badania, żeby nie pozarażały się niczym miedzy sobą. Nie po to schronisko, czy DT leczy koty, opiekuje się nimi, inwestuje, żeby oddać je nieodpowiedzialnym ludziom i potem mieć spowrotem tego samego kota, tylko znów do leczenia, albo potomstwo i za oddanego jednego, dostać pięć małych. Osoby, które obrażają się na pytania o warunki, czy rezygnują, bo nie dostały kota od ręki, same wystawiają sobie świadectwo. I jeszcze jedno. Spotkałam się z opinią "nie wziełam kota, bo Pani wolontariuszka była niemiła" Wolontariuszki to nie hostessy! Jak szłam po kota, to szłam po kota, a nie na randkę z Panią wolontariuszką. W moim przypadku Panie wolonteriuszki były miłe ale moze dlatego, że ja byłam miła i nie zachowywałam sie jakbym robiła im łaskę, że biorę kota.

:1luvu: :1luvu: :1luvu:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24229
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Sob sie 27, 2016 21:25 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Ja tez zawsze zachęcam do wzięcia kota ze schroniska tych wszystkich , którzy nie chcą podać swojego adresu, nazwiska, ani podpisać umowy adopcyjnej.
W Legnicy jest schronisko, i są koty do wzięcia.
Czasami lepiej żeby takie osoby, które traktują kota jak darmowego pluszaka nie brały jednak kota z podwórka, bo tylko krzywdzą takie zwierzęta.
Valencja pisze:bo jednak od cholery jest kociaków, dla których niezabezpieczony dom, gdzie karmią whiskasem i resztkami z talerza, a szczepienia uważają za fanaberię, jest ratunkiem od śmierci z zimna i głodu. A ustawianie wysoko poprzeczki może zniechęcić takie "domki na 3" do wzięcia biedy. Bo to wspiera powszechne przekonanie, że kot, to "same kłopoty".

Niekoniecznie i nie zawsze to prawda.
Kot z podwórka to prawie zawsze kłopoty, przynajmniej na poczatku, koszty weterynarza,świerzb i grzybica, pchły i biegunka, nawet pogryzienie -jak ktoś myśli że to pluszak.
Narażenie na bliski kontakt z dziećmi, które miewają straszne pomysły wobec kotów, szczególnie tych malutkich. Lepsze jednak myszy niz whiskas, towarzystwo innych kotów, niz bycie chwilowym kaprysem.

Do mnie kilka razy dzwoniły osoby, rożne, z tekstem
że potrzebują natychmiast tego kota z ogłoszenia, bo ich kot wypadł rano/ przed chwilą / wczoraj przez okno, a dziecko/wnuczka jak wróci ze szkoły to przecież będzie płakać. A ten kot taki podobny, to sie nie pozna.
I byli oburzeni jak odmawiałam im kota. No to sobie wezmą z podwórka.

Albo potrzebowali kota na już , bo potrzebują na prezent. Jedna pani dzwoniła nawet 24 grudnia rano, że będzie u mnie za 15 minut, wszystko jedno jaki, ale natychmiast. Jak zaproponowałam ze weźmie kota po świętach, to stwierdziła ze przecież po świętach to kot juz nie będzie potrzebny.

czy naprawdę należy koty skazywać na takie złe domy?

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Sob sie 27, 2016 22:34 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Jeśli ktoś taki wbije sobie do głowy wzięcie kociaka czy szczeniaka to naprawdę nie sposób wybić mu tego z głowy paroma komentarzami. :wink:
Najczęściej na wszelkie opinie nie po jego myśli reaguje świętym oburzeniem.
I rzadko ratuje "biedy śmietnikowe". Częściej bierze z różnych ogłoszeń lub od znajomych, którym się okociła kotka czy oszczeniła suka oraz schronisk czy właśnie dt.


Jak w sam raz "przypadkowi ludzie" zazwyczaj sobie nic nie "wbijają do głowy", tylko nadziewają się na sytuację, typu "kocię pod śmietnikiem". I zazwyczaj się boją, nie wiedzą jak ugryźć temat, wstukują w gugla pytanie i trafiają w miejsce, gdzie dowiadują się, że opieka nad kotem jest więcej skomplikowana niż zajmowanie się niemowlęciem.

Tymczasem prawda jest nie dla wszystkich wygodna i akceptowalna: nie każdy powinien mieć zwierzę bo zwierzęta wymagają stworzenia odpowiednich warunków, długofalowego nakładu czasu i pieniędzy.
I owszem, zwierzaki mogą generować kłopoty o których warto mieć choć mgliste pojęcie by móc im w porę zapobiec.
Dużo ludzi tego nie potrafi, w efekcie schroniska pękają w szwach, a na ulicach mnóstwo oswojonych wywalonych kotów.
O tych, które wyleciały same z balkonów nawet nie wspomnę.


To jest prawda, kiedy mówimy o ludziach, którzy uderzają do DT bo chcą kotki odchowane i ładnie komponujące się z kolorystyką mieszkania. Ja mieszkam na wsi i dla mnie sukcesem jest przekonanie gospodarza, że topienie kociąt nie jest najlepszym pomysłem. I takie kocięta ratowane z topienia zdarzało mi się wciskać gdzie bądź, bo uznałam, że nawet krótkie życie w gospodarstwie jest lepsze, niż śmierć w worku.

Valencja

Avatar użytkownika
 
Posty: 54
Od: Śro sie 10, 2016 8:41

Post » Sob sie 27, 2016 22:55 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Tylko że - czy to w przypadku kotów czy psów sa szczególne przypadki (np. kocur z pseudo - śliczny ale walący łapą bez uprzedzenia, husky potrzebujący długich spacerów, rottek po przejściach) gdzie ten konkretny kot/pies (lub ta konkretna rasa) jest kiepskim pomysłem dla konkretnego domu. Zwłaszcza jeśli ma być to jeden z "fantastycznych pomysłów" typu sprezentowanie 75 letniej babuni malusiego kociaczka/szczeniaczka lub tego ślicznego, słodkiego psiaka z niebieskimi oczami - bo babunia takie lubi. Tyle że za kilka lat ten psiak czy kociak wyląduje na ulicy jak babci się pogorszy lub co nie daj boże zejdzie. Ewentualnie zostanie mu "zwrócona wolność" bo przecież babcia nie będzie się przejmowała jakąś umową, której nie podpisywała... Tak że teges - tłumaczenie, że szczeniaczek/psiaczek albo konkretna rasa nie nadaje się do takich warunków, zwykle jest odrzucane "bo oni wiedzą lepiej". A potem jest jak jest. I kotek/piesek, który przez np. 3 lata miał fajne życie, wyląduje już bez odpowiedniego futra i bez znajomości terenu na ulicy, gdzie go coś rozjedzie/zagryzie. I to wcale nie jest dobra perspektywa.



Ale ja jasno napisałam - insza sprawa, kiedy zwierzak po przejściach, ledwo wyratowany, taki jak większość w DT. W przypadku adopcji z DT, to uważam, że Waszym świętym prawem jest egzaminować adoptującego nawet ze znajomości historii ruskiego baletu, bo to są Wasze koty.

Chodzi mi tylko o to, żeby nie zniechęcać ludzi przekonanych, że "kot to tylko kłopoty" - większość kotów, po odpchleniu i odrobaczeniu, to są bezproblemowe, słodkie zwierzaki, na tyle samoobsługowe, że nie trzeba remontować całego życiorysu, żeby je adoptować.

PS. Miałam kotkę niezależną, która lubiła drapnąć bez uprzedzenia. Nie wpadłoby mi do łba, żeby się dąsać na nią z tego powodu.

Valencja

Avatar użytkownika
 
Posty: 54
Od: Śro sie 10, 2016 8:41

Post » Nie sie 28, 2016 11:56 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Miałam się nie odzywać , ale dodam swoje:
Czy nie macie czasami wrażenia ,że sprawianie problemów z adopcją zwierzaka ze schroniska tylko pogarsza sprawę.
Są ludzie , którzy wykonują wysiłek emocjonalny alb tam pojechać i moim zdaniem jest to wręcz okrutne jeśli wybierasz zwierzaka i masz go tam zostawić bo komuś tak się ustaliło. Człowiek słusznie może być oburzony taką procedurą - nie ukrywam mnie też by wnerwiło.
Takie postępowanie za jakiś czas - gdzieś to pisałam spowoduje ,że spadną adopcje.
Potem lament ,że ojjj nie ma chętnych , a sami wolontariusze odstraszają.
Podobnie z kotami oczywiście.
Ciekawe co czuje zwierzę gdy rysuje się szansa i ma wrócić do klatki ???? Hmmmmm no ciekawe......
Moje koty są z rozmaitych miejsc w tym arystokrata i powiem wam ,że chyba jednak łatwiej mieć rasowego stworka i w tą stronę pójdzie świat.
Osobiście byłam w schronisku raz i nigdy więcej............
Co do wychodzenia to tak jak ktoś napisał są kocie osobowości i nie wszystkie da się w domu utrzymać.
Moje koty dzielą się pół na pół. Zimą mam więcej piecuchów latem dwa na cztery są wychodzące.

persiak1

 
Posty: 1469
Od: Sob paź 17, 2009 17:04

Post » Nie sie 28, 2016 15:53 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Patmol pisze:Ja tez zawsze zachęcam do wzięcia kota ze schroniska tych wszystkich , którzy nie chcą podać swojego adresu, nazwiska, ani podpisać umowy adopcyjnej.
W Legnicy jest schronisko, i są koty do wzięcia.
Czasami lepiej żeby takie osoby, które traktują kota jak darmowego pluszaka nie brały jednak kota z podwórka, bo tylko krzywdzą takie zwierzęta.



Patmol nie wiem jak w Legnicy, ale z "mojego" schronu ktoś taki kota by nie dostał.
Podpisuje sie umowe adopcyjna zostawia dane, adresik i schron ma prawo, choc nie koniecznie musi do wizyty poadopcyjnej -- zagwarantowane w umowie.
Mam kociaka ze schronu na tymczasie. Adoptujacy podpisuje umowe ze schronem.
Moze jest latwiej dostac kota ze schronu, niz z DT prywatnego ale nie jest tak, ze w ogole zadnych zabezpieczen nie ma, czy oddaje sie koty byle komu -- byle chciał.
Kociak odrobaczony, zaszczepiony, dorosły wysterylizowany. Jesli maluch kastracja na koszt schronu gdy dorosnie.

Tyle, ze wielu adoptujacych tak zwane sknery wola prywatne DT, poniewaz tam maja kota całkowicie za darmo.
W schronie jest oplata adopcyjna. 40zl - maluch do 6 miesiecy. Starszy kot 30zł.
No, ale i te grosze to dla niektorych za duzy wydatek, choc pierwsze szczepienia, odrobaczenia i sterylke maja za friko. Szkoda im tej symbolicznej sumy przeznaczanej na inne zwierzata w schronie zatem biorą koty z prywatnych DT -- jesli dostana. Jesli nie to z OLX, a zwierz, nie odrobaczany, nie szczepiony, nie wykastrowany całe zycie. A jak chory to Ci lepsi pomocy na miau szukaja zamiast do weta gnac. Ci gorsi w ogole w nosie mają kota -- nawet w necie nie "lecza". Zejdzie to jedni i drudzy nowego sobie biora i tyle.
“Jesteśmy tu na jakiś czas, któregoś dnia szlag nas trafi, to po co tak traktować wszystko poważnie.”

:kitty:

FarciKot

Avatar użytkownika
 
Posty: 1118
Od: Czw sie 04, 2016 18:15
Lokalizacja: Warmia

Post » Nie sie 28, 2016 16:15 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

persiak1 pisze:Miałam się nie odzywać , ale dodam swoje:
Czy nie macie czasami wrażenia ,że sprawianie problemów z adopcją zwierzaka ze schroniska tylko pogarsza sprawę.
Są ludzie , którzy wykonują wysiłek emocjonalny alb tam pojechać i moim zdaniem jest to wręcz okrutne jeśli wybierasz zwierzaka i masz go tam zostawić bo komuś tak się ustaliło. Człowiek słusznie może być oburzony taką procedurą - nie ukrywam mnie też by wnerwiło.
Takie postępowanie za jakiś czas - gdzieś to pisałam spowoduje ,że spadną adopcje.
Potem lament ,że ojjj nie ma chętnych , a sami wolontariusze odstraszają.
Podobnie z kotami oczywiście.
Ciekawe co czuje zwierzę gdy rysuje się szansa i ma wrócić do klatki ???? Hmmmmm no ciekawe......
Moje koty są z rozmaitych miejsc w tym arystokrata i powiem wam ,że chyba jednak łatwiej mieć rasowego stworka i w tą stronę pójdzie świat.
Osobiście byłam w schronisku raz i nigdy więcej............
Co do wychodzenia to tak jak ktoś napisał są kocie osobowości i nie wszystkie da się w domu utrzymać.
Moje koty dzielą się pół na pół. Zimą mam więcej piecuchów latem dwa na cztery są wychodzące.



Nie bardzo rozumem o jakich problemach piszesz? Jakie problemy stwarzaja schrony?
Nie oddaja zwierzat nieodpowiedzialnym ludziom? To straszny problem?
Jesli tak to dla kogo? Chyba dla tych ludzi, bo dla kota na pewno nie.
Moj moze sobie siedziec w "schronie" i do usranej smierci :twisted: nie oddam go byle komu. Na pewno nie oddam go nigdzie gdzie bedzie mial gorzej niz u mnie.
Miałam juz telefony. Kotek mial byc na juz choc byl w tracie leczenia, albo niespodzianka dla dzieci. Ciekawe co z kotkiem jeski dzeciom niespodzianka by sie nie spodobala.
Gdy spytałam o okna -- Pan otwiera uchylnie, bo male dzieci -- kotek nie wyleci. No nie wyleci zejdzie w meczarniach w uchylnym oknie.
Nie wymagałam siatek na juz. Wymagałam jakichkolwiek zabezpieczen i rozsadku. Pan tego rozsadu nie posiadal. Kota nie dostał.
Problem mial On, bo nie mial niespodzianki dla dzieci, a Nie ja i kot.

Ps. Wiesz, co go jeszcze interesowało? ile kosztuje kastracja, szczepienia? Spytal choc wiedzial, ze bedzie gratis. Chcial wiedziec czy mu sie oplaca zaplacic za kota 40zl. Ile na tym zaoszczedzi.
“Jesteśmy tu na jakiś czas, któregoś dnia szlag nas trafi, to po co tak traktować wszystko poważnie.”

:kitty:

FarciKot

Avatar użytkownika
 
Posty: 1118
Od: Czw sie 04, 2016 18:15
Lokalizacja: Warmia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, makrzy i 258 gości