aga23 pisze:... Wymęczyli mi kotkę, która miała tego niefarta , że urósł jej w kanale słuchowym guz. Wycinanie guza z kanału słuchowego dawało niewiele, bo guzy takie lubią sobie odrastać. Szukałam w necie wetów polecanych i tak trafiłam na Ostaszewskiego, na temat którego przeczytałam kilka pozytywnych opinii. I wielka nowość -zaproponował, żeby usunąć zewnętrzną część kanału, czyli wyciąć kawałek skóry, tak, że "dziurka" będzie bardziej widoczna co ułatwi czyszczenie (co ma piernik do wiatraka?)... przy okazji wyciął guza z dna kanału... I co , guz odrósł
Pojawiłam się tam znowu, znowu guza wycieli i wet brunet powiedział mi, że jak to znowu odrośnie, no to już nic nie można zrobić... że oni to (dosłownie) wysmażyli ile się dało

.
To co się działo potem wewnątrz ucha nieszczęsnej kotki, to po prostu horror. Dzięki forum dowiedziałam sie ,że w Polsce wykonuje się zabieg całkowitego wycięcia kanału słuchowego - dotąd myślałam ,że robią to tylko w USA.
Dzięki bogu w końcu znalazłam kompetentnego weta, który zabieg wykonał i powiedział,że mu wstyd za "kolegów" po fachu...
Szlag mnie trafia ile razy o tym pomyślę. Kot się tak umęczył, ja wydałam wszystkie swoje oszczędności...do tego dochodzą dojazdy na drugi koniec miasta. Aaa, gdy guz zaczął odrastać Ostaszewski przepisał mi tamoxifen -"być może zadziała". Tamoxifen to silny lek ludzki dla kobiet z rakiem piersi. Ponoć dobrze działa u psów na różnego rodzaju guzki, które pojawiają się na ogonie i w okolicy odbytu. Naczytałam się sporo na temat tego leku i okazuje się , że nie działa on na koty....Tylko 5% kotów reaguje na Tamoxifen (i na pewno nie działa on na guzy w uszach)... a o efektach ubocznych nawet nie będę wspominać. ...