Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Madie pisze:To nie do końca tak, że ja wiedziałam, że nie FIP. Wręcz przeciwnie.
Ale nie pasowało mi, że wet nie chciał zrobić badania płynu z otrzewnej i nie widział potrzeby zrobienia porządnego USG. Chodziło gdzieś mi tam po głowie jeszcze, że jego mocz tak strasznie śmierdział (ale, że to pęcherz bym nie wpadła, bo Radek chodził do kuwety, nie posikiwał, wydawało się, że się załatwiał) no i do ostatniego dnia miał apetyt.
Nie chciałam żeby Radosław się męczył, pojechałam zrobić USG i "odciągnąć więcej płynu do badania". Chciałam mieć pewność, że zrobiłam wszystko., A potem potoczyło się błyskawicznie. Jeden wet czytał dokumentacje, drugi robił USG. Powiedzieli mi potem że też na 1 rzut oka byli pewni, że to FIP, bo Radek wyglądał strasznie, brzuch był ogromny. Bolesność ogromna, nie podnosił się już. I w sumie oboje na raz powiedzieli: "Ty, te badania są za dobre na FIP'a", a drugi "Spójrz na to" wskazując na USG. No i wzięli igłę pobrali płyn. Zlali do go nerki - mocz.
Od razu zapytali się czy zgadzam się na operacje bo mamy godzinę, może dwie. Pęcherz sperforowany, zapalenie otrzewnej. Radek był na czczo i nie pił tego dnia w ogóle więc nie było kłopotu z narkozą oprócz znalezienia jakiejkolwiek żyły. Ale w końcu w 4 łapie sie udało. On już dostał głupiego jasia po osłuchaniu (serce w porządku a na rtg płuc nie było czasu). A ja wiadomość, że mamy małe szanse na powodzenie operacji ale, że się może udać.
No i się udało. Teraz wrócilam od niego. Leży, karmiony dożylnie, badania się posypały ale to nic dziwnego, z drenu się nic nie sączy niepokojącego, antybiotyki i inne leki lecą. Mamy szansę.
Madie pisze:Żadna z lecznic nie jest warszawska. Ale napiszę Ci na PW jeśli chcesz. Na razie z pewnych względów wolę, szczególnie negatywnie, nie pisać nic publicznie.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 185 gości