Wielkogłowy['] i inni-moje osiedlowe- pracowe beze mnie

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto cze 19, 2007 9:55 Wielkogłowy['] i inni-moje osiedlowe- pracowe beze mnie

Mieszkam na średniej wielkości osiedlu - blokowisku. Dokarmiam koty odkąd sięgam pamięcia wstecz. Kilku udało się znaleźć dobre domy. Kotów jest obecnie mniej niż jeszcze kilka lat temu - poumierały od chorób lub poginęły z rąk złych ludzi. Te które zostały są dokarmiane przez kilka osób. Niestety kilka miesięcy temu "wykruszył się" jeden karmiciel - non stop pije i nie ma już chyba szansy, żeby przestał. Pewnie zapije sie na smierć. Przejęłam "jego" koty i karmię teraz w dwu miejscach: pod osiedlowym kontenerem na śmieci i w pobliżu domu tego pana, przy stercie porzuconych desek. Codziennie przychodzą trzy koty, trochę mniej regularnie pojawiają sie kolejne 3-4.
Udało mi się sfotografować aparatem w telefonie komórkowym trójkę moich stałych stołowników:

Oto mój pupil - Wielkogłowy[']

Obrazek

Imie ma po tytułowym bohaterze cudnego wprost opowiadania Kaziemierza Orłosia. Zwrociłam na niego uwage ponad rok temu, gdy opiekowałam sie trzema czarnymi kocurkami (jeden zginął, dwa znalazły dom). Wtedy burasków było kilka i wszystkie mocno dzikie. Dziś Wielkogłowy nie zacznie jeść dopóki go nie wygłaszczę.

A to jedyna koteczka Lala

Obrazek

To była najukochansza podwórkowa kotka tego pana, co tak pije. Gdy jeszcze żyła jego żona wysterylizowali Lalę. Dosyć płochliwa z początku w tej chwili daje się pogłaskać. Wiosną miała niesamowitą przygodę - była uwięziona w piwnicy przez kilka tygodni, pan jej szukał, ale bez skutku. Pewnego dnia moja sąsiadka zobaczyła w piwnicznym okienku kota drapiącego rozpaczliwie w szybę. Okazało sie, że to Lala. Była bardzo wychudzona, ale przeżyła, bo ktoś ją dokarmiał. Nie pomyślał jednak, żeby ją po prostu wypuscić.

A to Koksik potocznie zwany Czarnym.

Obrazek

Najbardziej poszkodowany - biją go wszystkie koty. Prawdopodobnie został wiosną podrzucony na nasze osiedle, wyglądał wtedy ładnie, miał lśniące futerko. Teraz jest chudy i zestresowany. Trzeba go karmić oddzielnie i pilnować, żeby go inne koty nie pobiły.
Te trzy koty udało mi się odrobaczyć, w planach mam jeszcze odpchlenie.
Reszta jest bardzo płochliwa i nie da się dotknąć. Jest jeszcze cały bury, wyglądający jak kot orientalny, bury-kulawy, biało-bury i czarny z białymi skarpetkami. I takie, których nie widuję, bo wychodzą do jedzenia nocą.
Założyłam ten wątek, bo nie jestem doświadczoną karmicielką i pewnie nie raz będę potrzebowała rady mądrzejszych ode mnie :wink:
Ostatnio edytowano Pon lis 02, 2009 12:00 przez Amica, łącznie edytowano 21 razy
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Wto cze 19, 2007 10:18

Jakie piękne skarpety ma Wielkogłowy :1luvu:

Najlepiej odrobaczanie i odpchlanie dziczków załatwiać za jednym razem środkiem na kark (np. stronghold). Prościej i szybciej :wink:


Pisz i więcej zdjęć proszę 8)

Agusia

 
Posty: 3615
Od: Czw wrz 16, 2004 10:17
Lokalizacja: Warszawa Ursynów

Post » Wto cze 19, 2007 10:29

Śliczne futrzaczki! :love: :love: :love:
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Wto cze 19, 2007 12:49

Agusia na razie odrobyczyłam je pyrantelum. Co potem zobaczę, z Wielkogłowym da sie zrobić wszystko (w sensie dotykania, miziania, brania na rece), pozostałe chwyciłam po prostu za kark i dałam preparat ze strzykawki do pysia. To był moment, do podania preparatu na kark będe musiała poprosić o pomoc sąsiadkę.
Ostatnio edytowano Śro lip 18, 2007 7:27 przez Amica, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Pt cze 22, 2007 13:01

Ja przez Wielkogłowego chyba oszaleję - ostatnio odprowadził mnie przez pół osiedla i wszedł za mna aż na klatkę schodową. Zgodzil sie poczekać i dostał dokładkę w miseczce przed blokiem. Nie mogę go zabrać, nic więcej nie mogę dla niego zrobić i to mnie właśnie dołuje. Wolałabym, żeby traktowal mnie tylko i wyłacznie jak dostawcę karmy. Poszukam w starych zdjęciach, dwa lata temu, gdy przy śmietniku pojawiła się czarna kotka Kasia (udało sie ja po miesiącu wyadoptować) na zdjęciach wyszły też buraski, mam przeczucie, że Wielkogłowy też tam był.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Śro lip 18, 2007 7:36

Z karmieniem sa problemy - na osiedlu od rana do nocy trwaja roboty budowlane, kontenery śmietnikowe zostały przeniesione w bardzo niedogodne miejsce, wróciłam do karmienia na deskach (taki skład pod starą wierzbą, gdzie robotnicy przycinają deski i piją wódkę w wolnych chwilach). Czekam aż koty zjedzą mokre, potem, gdy ptaki już pójda spać wystawiam suchą karmę (gołębie tak sie rozpuściły, że podkradają jedzenie prawie z kocich misek, nic się nie krępują).
Ilość stołowników, które dają sie dotknąć i są w stanie jeść przy mnie, ustaliła się w ilości 4. Poza wcześniej wymienionymi regularnie przychodzi Burkot.
Niestety nie ma już od wielu tygodni kulawego. Inne wpadają z doskoku, tylko mi migają, nigdy nie podchodzą dopóki nie odejdę.
ostatnio Koksik miał dwa kleszcze, niestety nie dał sobie wyjąć i podrapał sąsiadkę (ja nie umiem wyjąc kleszcza). Czy kleszcz sam w końcu odpada? Bo teraz wydaje mi sie, że juz nic nie ma...
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Śro lip 18, 2007 7:46

Ja miałam problem z wyjęciem kleszcza Gryzzliemu. Umiem je wyciągaać, ale on się ciągle rusza i udeptuje (oczywiście Gryzzli, nie kleszcz :wink:). Bałam się, że urwę tylko kawałek i zostawiłam. Po niedługim czasie kleszcza nie było, myślę, ze sam odpadł.

Wklej jakieś fotki towarzystwa, jak będziesz mogła. Chętnie obejrzę :D
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Śro lip 18, 2007 7:54

Amico, ale wiesz, że Pyrantelum to tylko glisty tłucze. Jako drugi etap odrobaczania, to coś w większym spektrum działania polecam. Jak nie uda się wepchąć tabletki np Pratela, to może Wethmint w paście.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro lip 18, 2007 8:14

Prakseda pisze:Amico, ale wiesz, że Pyrantelum to tylko glisty tłucze.

Wiem, ale na początek lepsze to niż nic. Myslałam o profenderze za jakiś czas. No i chciałabym je odpchlić, ale jedyna mozliwość to pipetki, bo spryskać aerozolem nie dam rady.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Śro lip 18, 2007 8:24

Amica pisze:
Prakseda pisze:Amico, ale wiesz, że Pyrantelum to tylko glisty tłucze.

Wiem, ale na początek lepsze to niż nic. Myslałam o profenderze za jakiś czas. No i chciałabym je odpchlić, ale jedyna mozliwość to pipetki, bo spryskać aerozolem nie dam rady.


Radzę Ci kupić Fiprex w pipetce dla psów (XL) i dzielić. Z tej najwięszej psiej pipetki uzyskuję się ok 7 dawek kocich (dla kota potrzeba 0,7 ml). Stężenie preparatu psiego i kociego jest takie samo Odmierzam strzykaweczkami tuberkulinowymi z bardzo dokładkną podziałką. To wychodzi wieloktornie taniej.
Taka jedna pipetka gwarantuje dwukrotne odpchalnie dla 3 kotów.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro lip 18, 2007 8:31

Amico, przypomnij mi j proszę przed forumowym spotkaniem, to Ci przyniosę Fenbenatu, tego śrdoka na odrobaczenie, którym traktuję dziczki. To jest sypki proszek, dodawany do karmy. Zanim uciułasz na Profender, to możnaby im to podać.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro lip 18, 2007 8:43

Prakseda pisze:
Amica pisze:
Prakseda pisze:Amico, ale wiesz, że Pyrantelum to tylko glisty tłucze.

Wiem, ale na początek lepsze to niż nic. Myslałam o profenderze za jakiś czas. No i chciałabym je odpchlić, ale jedyna mozliwość to pipetki, bo spryskać aerozolem nie dam rady.


Radzę Ci kupić Fiprex w pipetce dla psów (XL) i dzielić. Z tej najwięszej psiej pipetki uzyskuję się ok 7 dawek kocich (dla kota potrzeba 0,7 ml). Stężenie preparatu psiego i kociego jest takie samo Odmierzam strzykaweczkami tuberkulinowymi z bardzo dokładkną podziałką. To wychodzi wieloktornie taniej.
Taka jedna pipetka gwarantuje dwukrotne odpchalnie dla 3 kotów.


A czemu nie Fiprex w aerozolu?
Za 100 ml placilam ok 50 zl, nie pamietam dokladnie ile.
Starczy wg przepisu na odrobaczenie od 30 d0 60 kotow.
Trzeba poprosic weta zeby specjalnie zamowil.
Jak nie da rady kota opsikac, mozna odkrecic nakretke i nalac sobie do strzykawki, albo do kilku malych w dawkach na 1 kota kazda.
Nakroplic wzdluz tulowia i rozetrzec reka.

Kazia

 
Posty: 14012
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 18, 2007 9:04

Kaziu, wg moich informacji, to nie jest do końca tak. Fiprex w pipetce ma specjalny nośnik, prznikający przez skórę. Jego działanie polega na zabiciu pchły w momencie ukąszenia. Roztarcie go ręka po futrze może nie dać zamierzonego efektu.

Fiprex czy Frontline w spray'u (chemicznie to samo) działa kontatkowo. Po spryskaniu pchły padają trupem już po 10 minutach.

Spray stosuję gdy np łapię dziczka, i muszę go b. szybko odpchlić, (najlepiej jeszce w klatce łapce), by nie przynieśc pcheł do domu czy lecznicy.
Pipeta działa inaczej, zabija pchły stopniowo przy ukąszeniu ale b. skutecznie. (Spray może nie dotrzeć wszędzie. nieraz obserwuję jak pchła kryje sie w uchu czy między palcami kota.)
Dlatego myśłę, że na odpchlanie kotów podwórkowych lepsza będzie pipeta. I to, o czym pisze Amica, nie każdy dziczek da się spryskać. To jest stresujące.

I jeszcze odnośnie wydajności. Ja robiłam akcje opchłania kotów u pewnej rozmnażaczki, chorej psychiczne. Inwazja pcheł w mieszkaniu. Fiprex'ów w spray poszło kilka opakowań. I większe opakowanie Fiprexu starczało na porządne spryskanie (kot powinien być cały wilgotny) maks. 9-10 kotów.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro lip 18, 2007 9:52

Hmmm...
Zaintrygowalas mnie.
Na opakowaniu sprayu stoi napisane, ze to dziala kilka tygodni, bodajze na kleszcze do 6 tygodni, na pchly do 3-4 tygodni, troche inaczej na psie niz na kocie.
Zwierzecia nie mozna kapac przez 3 dni.
Wiec po 3 dniach wykapac mozna.
A Fiprex bedzie jeszcze kilka tygodni po kapieli dzilal.
Czy to mozliwe, wobec tego, ze dziala wylacznie w miejscach do ktorych dosiegnie, a w innych nie?

Nooo...porownalam sobie...rzeczywiscie alecaja inaczej to podawac na skore...
Moze Ty i masz racje... :oops:

Kazia

 
Posty: 14012
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 18, 2007 10:11

Kaziu, obydwa typy działają prze kilka tygodni 5 czy 6, już nie pamiętam. Ja nie neguję tego, co jest napisane na ulotce.
Czy działają po kąpieli, nie przekonałam się, bo nie kąpię kotów, ale jeżeli juz (w wyjątkowych wypadkach) to przed odpchlaniem.

Natomiast wiem, że przy duzym zapchleniu, jak porządnie się nie spryska, to pchły przemieszaczają sie w miejsca nie pryskane, na pyszczek, wokół oczu. uszu, itp. I to widać gołym okiem. I np u tej kobiety, o której piszę, na niektórych kotach słabiej opryskanych pchły zostały i po kilku dniach potrzebna była pwowtórka. A niektóre, te co za bardzo fikały przy oprysku, dostały jeszce pipety
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: misiulka, Rogersoimi, whimsigothic i 51 gości