Zafascynował mnie wątek M@i i postanowiłam napisać troszkę czegoś mojego. Może ktoś będzie chciał się skusić i poczytać
Od zawsze w moim rodzinnym domu były zwierzęta: papugi, ryby, chomiki, świnka, myszy, patyczaki, gołębie, sroka, wróble, ślimaki, jeż i nie wiem co jeszcze. Niestety nie miałam czworonoga. Moim marzeniem był pies.
Mieszkałam z rodzicami u babci a ona o psie słyszeć nie chciała. Mając 17 lat postanowiłam, że jak nie pies to przynajmniej kot. Na 17-te urodziny kolega przyniósł mi kiciuśka. Nazwałam go Press.
Press był czarnym kocurkiem, i był wyjątkowy. Łaził za mną krok w krok, kuwetki nie miałam ale pod domem kupkę piachu i tam chodziliśmy załatwiać Presiowe potrzeby. Był stale obok mnie.Na prawdę był jak pies.
Niestety, wzięcia kotka nie uzgodniłam z babcią. Rodzice nie wtrącali się zbytnio a babunia ( już świętej pamięci) "szalała". Na nic moje płacze i lamenty. Presia miałam tydzień Potem musiałam go oddać ( nie mój dom i tak dalej )
To było okropne. W mojej łepetynie kolebało się 100 pomysłów głupich ale cóż było robić. Pressio trafił na wieś do rodziny kolegi. Dalej o nim nic nie wiedziałam.
Babunia odeszła w 1993 r.
Minął jakiś czas................................................