Kto ma kota chorego na padaczkę? Chciałabym się dowiedzieć..

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 14, 2023 13:51 Re: Kto ma kota chorego na padaczkę? Chciałabym się dowiedzi

Blue tak myślałam, że się do tego odniesiesz bo widziałam, że często polecałaś innym badania w kierunku tokso :D ale w przypadku postaci OUN niestety to tak nie działa. Przede wszystkim oczywiście, że tokso widać w mri i tk i to nie jako ogólnie stan zapalny tylko wyraźne zmiany ogniskowe o widocznie obniżonej lub podwyższonej atenuacji w zależności od obrazu, ciężko ich nie zauważyć czy z czymś pomylić.
Druga sprawa igg są immunoglobinami, które świadczą o odporności organizmu i utrzymują się całe życie. Fakt, po jakimś czasie ich poziom może spaść ale po spotkaniu się z tokso ich wynik już zawsze powinien być dodatni. Ba, im wyższe igg tym nawet lepiej bo świadczy to o odporności organizmu. Gdyby oznaczano ich awiadywność to można by wtedy wykryć czy jest to świeża infekcja czy nie ale weterynaryjne laby niestety tego badania nie wykonują. Igm są bardziej swoiste dla aktywnej infekcji ale tu też sytuacja nie do końca jest taka prosta bo ich poziom wzrasta chyba tydzień lub dwa po zakażeniu i utrzymuje się pół roku. No i te wszystkie rzeczy z igg i igm dzieją się nawet przy bezobjawowej infekcji a do tego często też na wskutek spadku odporności u kota który jest nosicielem (a ataki taki spadek właśnie wywołują).
Kolejna sprawa to leczenie. Takim Dalacinem marne szanse by wyleczyć tokso w przypadku postaci neurologicznej :( dalacin to klindamycyna. A klimdamycyna nie jest w stanie osiągnąć terapeutycznego stężenia w OUN. Jej prznikalnosc bbb to chyba 10%? Więc może przy jakiejś końskiej dawce, nie wiem, może faktycznie są przypadki, gdzie zadziałała ale to musiałyby być pojedyńcze przypadki bo normalnie po prostu nie jest w stanie osiągnąć takiego stężenia by być skuteczną w miejscu infekcji. Na dzień dzisiejszy jedyną substancją, która jest skuteczna na tokso OUN i jest to potwierdzone jest pirymetamina, niestety nieodstępna w Polsce (ale można kupić/zamówić z apteki w Niemczech).
Ta sytuacja z próbami leczenia w Polsce tokso OUN klindamycyną myślę że wynika z dostępności i ceny priymetaminy - nie wiem czemu ale kiedyś chodziło o to, że lek kosztował ok 700 dolarów :o obecnie wciąż jest bardzo drogi ale w Niemczech można go kupić za ok 150zł. Bo szukając tych wszystkich informacji trafiłam również na artykuł weterynaryjny, że klindamycyna nie jest skuteczna na toksoplazmozę oun. Drugą sprawą jest to, że weci wiedzą tylko o klindamycynie jako leku na tokso. Owszem, jest artykuł weterynaryjny gdzie ktoś napisał, że nie jest ona skuteczna w postaci neurologicznej ale nie podał co jest skuteczne. Prawdopodobnie przez to, że właśnie ten lek nie jest u nas dostępny i nie ma żadnej innej alternatywy.

To co tu napisałam jest efektem moich poszukiwań i ratowania własnego kota. Bo właśnie u niego doszukiwano się przyczyny w toksoplazmozie - jak się okazało błędnie. Czterech wetów na podstawie wysokich igm stwierdziło, że to efekt tokso. I ja wtedy oczywiście uwierzyłam. Dawałam mu zgodnie z zaleceniem klindamycynę przez 3 tyg i nic a nawet gorzej. Do tego igm zamiast opadać to wzrosły. Więc weci jeszcze zwiększali dawkę no bo skoro igm wzrosły to znaczy, że jest gorzej. Wtedy zaczęłam czytać i najpierw trafiłam na informacje o leczeniu. Zaangażowałam w to naszą wetkę, mój tata pojechał specjalnie do Niemiec po lek bo z kotem coraz gorzej i liczył się czas a akurat było to w środku pandemii i następnego dnia miała zostać zamknięta granica. Tym sposobem przeszliśmy na piry. Ale igm wciąż były wysokie. Wtedy do mnie dotarło, że coś jest nie tak z diagnozą. Bo nie bardzo była opcja by piry nie zadziałała - blokuję syntezę kwasu foliowego do folinowego, jej efekty są naprawdę szybkie (48h) jeśli diagnoza jest trafna. Do tego igm nie spadły a przecież powinny. I dotarłam do tej całej reszty czyli o utrzymywaniu się igm (u nas było to 8 miesięcy, co ciekawe ta informacja jest łatwo dostępna bo na stronie większości ludzkich labów), o tym jak wygląda to w badaniach obrazowych i o tym jak mało prawdopodobna jest ta diagnoza w przypadku zdrowego kota. Udało nam się z tego wyjść ale diagnoza była zupełnie inna niż toksoplazmoza. Ona była po prostu przy okazji i nie było jej w układzie nerwowym.

Nie twierdzę, że nie ma cudownych przypadków gdzie klindamycyna zadziała ale według badań nie jest ona skutecznym lekiem do leczenia toksoplazmozy oun. Tak samo nie twierdzę, że kot jej nie ma bo to, że mało prawdopodobna nie znaczy że niemożliwa. Natomiast na podstawie samego badania krwi nie można założyć, że to jest to. Można podjąć próbę leczenia i zobaczyć czy będzie odpowiedź ale jest to ryzykowne bo jeśli zakładamy leczenie właściwą do tego substancją czyli pirymetaminą a nie mamy pewności i okaże się, że to coś innego to możemy niechcący nasilić ataki (taka informacja jest w ulotce piry). A lecząc klindamycyną możemy znowu nie mieć żadnego efektu przez to, że nie jest w stanie tak przenikać bariery krew-mózg i osiągnąć tam stężenia terapeutycznego.
Więc najlepszym rozwiązaniem jest wykluczyć wszystko inne i jeśli zajdzie podejrzenie tokso zrobić badanie mri żeby mieć pewność. A potem, o ile to możliwe, zacząć leczenie, którego skuteczność jest potwierdzona.

Rudolfa

Avatar użytkownika
 
Posty: 140
Od: Wto lip 24, 2018 0:29

Post » Sob sty 14, 2023 15:59 Re: Kto ma kota chorego na padaczkę? Chciałabym się dowiedzi

Ogólnie absolutnie się z Tobą zgadzam :)
Jednak z jakiegoś powodu doświadczenia mam takie że w niektórych przypadkach silnych objawów neurologicznych, przy obecności podwyższonych przeciwciał IgG (świadczacych o tym że kontakt z toxo był) i przy ujemnych lub niewiele podwyższonych IgM (lub wysokich, ale przy postaci neuro często są niskie) klindamycyna daje dużą poprawę i powrót do zdrowia.
Wiem jak brzmi teoria w temacie przenikalności tego leku przez barierę krew-mozg. Nie wiem, może neuroinfekcja tą barierę dziurawi. Jestem otwarta na różne wyjaśnienia.
Przykład kotki znajomej, tej która właśnie wyszła z neurotoksoplazmozy - była w takim stanie że nie miałam wielkich nadziei by najskuteczniejszy lek był w stanie jej pomóc. Bałam się że uszkodzenia mózgu są zbyt duże a choroba postępowała bardzo szybko.
Po kilku dniach na klindamycynie równie szybko wszystko zaczęło wracać. Kotka wyzdrowiała. Nie mam pojęcia na co innego ten antybiotyk mógł pomóc i w jaki sposób skoro to mózg był uszkodzony ewidentnie. Nawet jeśli to był inny patogen to też lek musiał dotrzeć do mózgu w ilości wystarczającej do jego eliminacji.

Oczywiście, w temacie bohaterki wątku toxo to tylko jedna z ewentualności, wcale nie twierdzę że najbardziej prawdopodobna. Pewnie na samym końcu. Piszę tylko o swoich obserwacjach.

Blue

 
Posty: 23499
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie sty 15, 2023 18:40 Re: Kto ma kota chorego na padaczkę? Chciałabym się dowiedzi

Być może to niższe stężenie w tym przypadku było wystarczające. Albo miejsce infekcji było gdzie indziej? Chociaż tu wiem, że masz dużą wiedzę i świadomość więc wierzę, że kot pod Twoją opieką był gruntownie przebadany :kotek: :1luvu: jeśli chodzi o inne miejsce (nie mówię konkretnie o tym przypadku co opisałaś) to może być np trzustka - czytałam, że u większości kotów z przewlekłym zapaleniem trzustki w badaniu post mortem wykazano obecność tokso w narządzie. Zapalenie trzustki jest jedną z możliwych przyczyn ataków a wielu wetów nie zleca badania na specyficzną lipazę. Tak samo może być umiejscowiona w pęcherzyku żółciowym i spowodować tam stan zapalny - też wychodzi to tylko w usg lub w kwasach żółciowych też rzadko zlecanych do zbadania. Więc wtedy jak najbardziej takie leczenie może pomóc. Jeśli chodzi o leczenie już tak stricte OUN to być może właśnie są to przypadki gdzie wystarczyła klindamycyna. Kiedyś trafiłam na artykuł o gościu z Rosji albo Meksyku, już nie pamiętam, tak czy siak gość miał postać neurologiczną toksoplazmozy i był leczony samą klindamycyną. Udało się go wyleczyć, były nawet w artykule obrazy z tk sprzed i po leczeniu. Więc jak najbardziej wierzę, że są przypadki gdzie takie leczenie było skuteczne. To było jako ciekawostka medyczna, przypadek jeden na milion. Super, że są koty, którym udało się pomóc monoterpią z klindy. Tylko to jest tak, że jednemu kotu pomoże a dziesięciu innym już nie. Gdyby rzeczywiście skuteczność klindamycyny była w przypadku tokso OUN tak spektakularna to by ją stosowano do leczenia tego zwłaszcza że jest łatwiej dostępna, tańsza i bezpieczniejsza od pirymetaminy (a największa grupa, która cierpi na tokso oun to osoby z hiv, które muszą nie raz taki antybiotyk brać do końca życia).
Ja wierzę przede wszystkim w badania jakie przeprowadzono w tym temacie. Ale wiecie jak jest - koty to kosmici i czasem jest tak, że ma się szczęście i akurat coś zadziała.

Mam ogromny żal, że musiałam do tego wszystkiego dojść sama. Bo to co tu napisałam, to wszystko powinien wiedzieć weterynarz, może nie internista ale neurolog już tak. Zwłaszcza, że odniosłam wrażenie, że bardzo często stawiają tokso jako diagnozę i przyczynę ataków padaczki. Na grupach na fb o epilepsji jest mnóstwo przypadków gdzie taką diagnozę postawiono. Większość z tych zwierząt umiera. Połowa ponieważ diagnoza jest postawiona błędnie a druga połowa przez niewłaściwe leczenie, które nie przynosi efektu.
Pomijając to że u nas diagnoza była postawiona błędnie i przyczyną nie była toksoplazmoza to gdyby mi wtedy wet powiedział - wie pani, mogę przepisać klindamycynę, miałem na niej przypadki, że się udało ale jest też lek, który ma udowodnioną skuteczność tylko nie dostanie go pani w Polsce. Gdyby mi coś takiego powiedział to od razu bym ogarniała ściągnięcie tego drugiego. Ba, przecież można stosować oba te środki na raz, czasem nawet tak się robi.

Nie wiem czy jest to bardziej problem w wetach czy systemie edukacji, że ich o tym nie uczą. Neurologia sama w sobie jest u ludzi trudną i wciąż mało poznaną gałęzią medycyny a co dopiero w weterynarii. Co nie zmienia faktu, że diagnostyka i leczenie toksoplazmozy nie powinno wyglądać tak jak wygląda.

Mam nadzieję, że te komentarze komuś się przydadzą bo może trafi na nie osoba, która tak jak ja kiedyś będzie szukała informacji na ten temat.
Jeszcze dodam bo może komuś się przyda ta informacja - apteka, z której wiem, że da się ściągnąć lek z wysyłką jest w Guben. Ma stronę internetową, można do nich zadzwonić lub napisać maila :wink:

Rudolfa

Avatar użytkownika
 
Posty: 140
Od: Wto lip 24, 2018 0:29

Post » Pon mar 04, 2024 15:41 Re: Kto ma kota chorego na padaczkę? Chciałabym się dowiedzi

Rudolfa, czy możesz, napisać jaką była diagnoza ,vprzeczytałam wątek i nie mogę znaleźć. Bardzo proszę, jaką może być inna przyczyna poza toksoplazmozą.

Ghiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 169
Od: Wto cze 08, 2010 20:02
Lokalizacja: Lubin

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, magic99, Majestic-12 [Bot] i 504 gości