» Pt sie 26, 2016 21:46
Re: Nadczynność tarczycy u kota wolnożyjącego -co robić? str
Brak apetytu, polegiwanie - to nie są objawy nadczynności tarczycy.
Mogą być objawami powikłań zaburzeń hormonalnych - ale nie samej nadczynności.
Czyli główne, niepokojące objawy teraz to coś innego niż sama tarczyca.
Biorąc pod uwagę okoliczności zrobiłabym tak:
- jeśli jest możliwość, zrobiłabym jej usg, żeby sprawdzić dokładnie co jej dolega skoro badania krwi nie dały odpowiedzi. Jako że wyszły podwyższone enzymy wątrobowe, podawałabym kotce coś na regenerację wątroby, coś co można domieszać do jedzenia. Plus w miarę możliwości jedzenie oszczędzające dla wątroby. Tu nieregularne przyjmowanie leków nie będzie miało poważnych konsekwencji, a coś tam zawsze zadziała. Zrobiłabym usg jamy brzusznej i tarczycy (czy nie ma guza)
- nie wprowadzałabym Metizolu bez ewidentnej konieczności, już teraz, jego nieregularne podawanie może mocno rozbujać huśtawkę hormonalną. W dodatku kotce teraz coś jest i wynik może być zafałszowany.
Powtórzyłabym badanie krwi za miesiąc - dodając jonogram.
Gdyby za miesiąc nadal poziom T4 utrzymywał się na takim samym poziomie a objawy obecnej niedyspozycji by minęły, dodatkowo badania pokazywałyby że ogólny stan kotki pozwala na operację - do rozważenia jest usunięcie guza (jeśli jest) lub tarczycy. Wiele kotów po usunięciu tarczycy zdrowieje, nadnercza przejmują jej rolę, poziom hormonów stabilizuje się. Jest też opcja terapii jodem radioaktywnym - ale to już nie w Polsce. Nie wiem na ile są to ewentualności realne u tej kotki - piszę bo są dostępne (bardzie lub mniej ze względu na wysokie koszta i logistykę).
Ogólnie postawiłabym obecnie na znalezienie przyczyny niedyspozycji - bo nie są to objawy samej z siebie nadczynności.
Możliwe że kotka po wyleczeniu poczuje się dobrze i choć chuda i z nakręconym metabolizmem - będzie sobie mogła dożyć swojej starości na wolności.
Pewnie umrze szybciej niż precyzyjnie leczona dzień po dniu (choć bywa różnie, Metizol też ma swoje skutki uboczne - podobnie jak jego odpowiedniki), ale jeśli jej samopoczucie będzie ok - to najważniejsze. Koty rożnie reagują na nadczynność tarczycy - są takie gdzie objawy są nasilone, czasem jest to coś bardziej subtelnego przy takich samych wynikach. Moja Luna miała silną nadczynność, przez kilka lat prawdopodobnie (co było jej charakterem a co wynikiem działania hormonów zobaczyłam po zdiagnozowaniu jej i unormowaniu poziomu hormonów), zdiagnozowaliśmy ją w wieku 15 lat, uśpiliśmy rok później - jako okaz zdrowia fizycznego (ani przez chwilę nie miała objawów typowych - chudnięcia, biegunek, wymiotów - była jedynie neurotyczna, nerwowa, nadaktywna jak na swój wiek - taka była zawsze ale na stare lata jej się pogorszyło) - nerki, serce, wątroba jak dzwon. Uśpiliśmy ją z powodu poważnej demencji która już nie poddawała się terapii, nasilała przez kilka lat a zaczęła sprawiać Lunie cierpienie. Sama nadczynność tarczycy jedynie trochę nasilała objawy, dawała niepokój. Ale na tyle niewiele że nie wyglądało to nawet niepokojąco.
Gdyby jednak objawy nadczynności były nasilone - cóż, wiele nie ryzykujesz ani Ty ani kotka.
Można jej wprowadzić leczenie Metizolem - próbując go podawać raz dziennie jak najbardziej regularnie.
To jest już wóz albo przewóz.
I obserwując zachowanie kotki.
Czy ładnie nabrała ciała, czy nie jest ospała, czy czuje się dobrze, jak wygląda jej sierść. I modyfikować jej dawkę "na oko". Tak wiem, to nie jest rozwiązanie polecane, ale u tak nieufnej kotki wolnożyjącej - trudno o coś innego.
Jednak na razie - wyleczyłabym to co się dzieje teraz, zrobiłabym usg gdyby poprawa nie nastąpiła szybko, a potem poobserwowałabym na ile nasilone sa objawy nadczynności tarczycy. Czy jest to coś co stwarza jej dyskomfort. Przeciążenie serca i nerek to coś co wiadomo że będzie się działo, ale z drugiej strony - to kilkunastoletnia wychodząca kotka. Póldzika. Trzeba znaleźć kompromis.