Historia będzie dłuższa, próbowałam opisać sytuację od środka, ale mi nie wychodzi

Muszę napisać wszystko od początku.
Gumisie poznałam w zeszłym tygodniu, akurat przyjechałam do schroniska po Niebieskiego Kaktuska. Gdy mijałam bramę wejściową zagadnęła mnie starsza kobieta, powiedziała, że jeśli wybieram się po kotka, to jej córka jest w środku i oddaje właśnie kociaki. Zagotowało się we mnie, że mówi to z uśmiechem na twarzy

Gdy weszłam do biura trwała żarliwa dyskusja pomiędzy kobietą oddającą koty, kierownikiem schroniska a Panią Krysią (opiekuje się w sopockim schronisku kotami), która na trzęsących się z nerwów rękach trzymała trzy ok 3tyg płaczące maluszki

do dyskusji dołączyłam się i ja, wszyscy próbowaliśmy wytłumaczyć kobiecie, że przywiozła tu maluszki właściwie na śmierć. Kobieta wydawała się przejęta losem maluchów, tłumaczyła, że jej matka jest potworem i nie zniesie maluchów dłużej w domu

Wreszcie udało się ją namówić, żeby pozwoliła kotkom pozostać przy kotce jeszcze chociaż tydzień. Obiecałam, że potem zabiorę kruszynki do siebie. Wczoraj minął tydzień, telefon zadzwonił, najpierw dzwoniła córka, powiedziała, że na razie maluchy jeszcze mogą zostać i że będzie ze mną w kontakcie. Po 5 min zadzwoniła matka "O której może Pani przyjechać?" Umówiłam się na popołudnie, ale bałam się o maluchy, więc poleciałam tam od razu po pracy w towarzystwie koleżanki. Po drodze wzięłam z obuwniczego karton na maleństwa. Całą wizytę w tym patologicznym domu pamiętam jak przez mgłę

Starsza kobieta zaprowadziła nas do małego przechodniego pokoju, gdzie w szafie na dolnej półce, bez żadnego posłania, bez żadnej szmatki na deskach leżała matka z młodymi

zaczęła opowiadać, że jest lekarzem, uwielbia czystość i te koty jej przeszkadzają. Zaczęła też opowiadać, że kotka jest rasowa, wystawowa i że sporo za nią płacili, więc właściwie powinni te maluchy sprzedać

Mówiła to w taki sposób jakbym miała te maluchy od niej kupić

W pokoju stała również zupełnie pusta kuweta i puste miseczki. Po chwili przyszła córka (też dorosła kobieta pewnie koło 40) zabrała ode mnie maluchy wsadziła na górną półkę do szafy zamknęła ją

i powiedziała, że mam przyjechac po maluszki za tydzień. I wtedy się zaczęło. Matka z córką co chwilkę wyrzucały się nawzajem z pokoju, bluzgały

Gdy córka poleciała za kocicą, bo ta wybiegła z pokoju. Matka zaczęła nam tłumaczyć, że córka ma problemy psychiczne i jest pijaczką

Na moje oko ta córka była na jakichś prochach zakropionych alkoholem, oczy miała błędne i zachowywała się naprawdę dziwnie, ale gdyby była tak pijana to chwiałaby się chyba na nogach i mówiłaby niewyraźnie, a ona tylko te oczy miała takie dziwne, i przeklinała straszliwe. Byłam przerażona całą tą sytuacją. Zaproponowałam starszej kobiecie, że zabiorę z młodymi matkę, skoro ona tak nie znosi zwierząt, a maluszkom będzie z mamą zdecydowanie lepiej. O ile matka się ucieszyła córka zaczęła robić problemy. Dodatkowo kocica nie chciała współpracować i strasznie mi się wyrywała. Ostatecznie udało mi się przekonać córkę, że zabiorę całą rodzinkę, a kocice poprostu jej za tydzień oddam. Wyszłyśmy już z koleżanką na ulicę (maluchy byływ kartonie, kocica u mnie na rękach) okazało się, że młodsza kobieta nas goni

stwierdziła, że jednak matki nam nie odda

Zaczęłam mówić, że dzieciaczki będą płakać, żeby im tego nie robiła- udało się. Po chwili uciekałyśmy uliczkami z całą kocią rodzinką
I teraz mam dylemat, czy faktycznie mam oddać za tydzień kocicę tym kobietom?? Starsza na pewno kota nie chce, młodsza chce, ale moim zdaniem jest niepoczytalna i nie jest dobrym opiekunem dla zwierzęcia. Kocica-Szaza jest straszliwie wychudzona, cały kręgosłup ma na wierzchu, nie wiem czym i jak często była karmiona, ale jeszcze biorąc pod uwagę fakt, że karmi młode jest makabrycznie zaniedbana i zabiedzona

Futerko ma takie tłuste, matowe, wygląda jak chodzące nieszczęście

Na jedzenie rzuca się jakby była bezdomnym kotem, który od tygodnia nic nie jadł.
Dzisiaj rano dzwonił telefon, nie wiem czy matka, czy córka, bałam się odebrać, bałam się że usłyszę, że mam oddać Szazę

Ta kotka zasługuje na lepszy, normalny dom
Zaraz wkleję zdjęcia rodzinki, są przecudne, mama "syberyjka", tatuś pewnie dachowiec

Kotka podobno raz im uciekła, stąd ciąża.
Gumisie razem (rudy Grafi, u gory Kabi, na dole Tami):
Mała Tami
http://upload.miau.pl/2/1152.jpg
Mała Kabi
http://upload.miau.pl/2/1153.jpg
mamusia Szaza
http://upload.miau.pl/2/1154.jpg