


Kocieta sa od "kolekcjonerki", ktora ponad 2 lata zyla bez pradu, a w zimie trafila do psychiatryka, a klikanascie kotow do schroniska. Czesc tych ktore przezyly schronisko odzyskala po wyjsciu ze szpitala, trzyma je na dzialce, koty niekastrowane mnoza sie. Nigdy nie chciala sie zgodzic na eutanazje noworodkow. Kocieta sa z matka, nie rozumiem czemu szef nie namowil na eutanazje maluszkow juz dzis, po co czekac jeszcze kilka dni, male przeciez szanse ze ktos je wezmie. Koty kolekcjonerki chorowaly na KK z tego co wiem.
Ja nie mam warunkow, a co gorsza czasu zeby sie nimi zajac. Szczerze przyznam ze po 7-miu tyg. nianczenia jerzyka nie mam tez sily psychicznej na kolejne malenstwa.
Szukam domu rudzielcowi, ktory jest u mnie na tymczasie, w tym tyg powinnam zrobic sterylke aborcyjna kotce ktora sie przyblakala. Nie mam sily
