Było: Wyszycie cewki Jest: Info o SHILINTONG

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lip 20, 2006 12:13 Było: Wyszycie cewki Jest: Info o SHILINTONG

WARSZAWA
Zapadła decyzja
Kotek koleżanki ma mieć wyszytą cewkę "na dziewczynkę"
Mimo dobrego leczenia, silnych leków i diety ma problemy z sikaniem
Wet powiedział że nie widzi innego wyjścia

Aga będzie czytać ten wątek i czeka na wypowiedzi osób których kocurki mają przeprowadzoną taką operację
u kogo robiliście zabieg, kogo polecacie, na co zwrócić uwagę

poproszę Agę o przesłanie wyników badań - może coś Jej podpowiemy jeszcze
Ostatnio edytowano Pt sty 05, 2007 20:48 przez Maryla, łącznie edytowano 1 raz
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24787
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Czw lip 20, 2006 12:34 wyszycie cewki

czesc :)

Dziekuje Maryli za zalozenie watku :D

to wlasnie ja szykuje sie z moim kocurem na wyszycie cewki. Bede wdzieczna za wszystkie cenne wskazowki, porady i namiary na polecanych weterynarzy.

24 lipca szykujemy sie jeszcze na kolejne badania - USG pecherza, krew, mocz. Bedzie mial rowniez kontrolne EKG, bo ma lekko powiekszona prawa komore serca. Ma teraz niespelna 1,5 roku i od 20 czerwca codziennie jezdzi na zastrzyki - zaliczyl juz trzy serie antybiotykow, je karme specjalistyczna (Hill's s/d i Royal Canin urinary) i dostaje uro-pet. W trakcie leczenia przeszedl juz cewnikowanie ale pomoglo tylko na pewien czas... Dlatego szykujemy sie powoli do operacji....

Podejrzewam, ze na forum jest sporo kocurow, ktore maja juz taki zabieg za soba i maja sie dobrze i chetnie podziela sie opiniami ;-)

Dziekuje i pozdrawiam,
Agnieszka ("Szczepan")

Szczepan

 
Posty: 8
Od: Wto sty 17, 2006 11:32
Lokalizacja: Warszawa-Natolin

Post » Czw lip 20, 2006 14:07

Blue ma doświadczenie w tej materii :)
Na pewno trzeba wybrać bardzo dobrego weta, który nie zepsuje zabiegu.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw lip 20, 2006 14:13

jola. goc niedawno poddala swojego kota takiemu zabiegowi.

ja szczegolow nie znam - zachowanie, opieka itd
Wiem tylko, ze przy zabiegu chyba nie mozna za bardzo obciac tej cewki. Joli Śpioch mial cewke rozwalona przec cewnik, musiala byc krotko wyszyta. gdyby cos sie dzialo nie tak to u Spiocha nie bedzie raczej mozliwa ponowna operacja.
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Czw lip 20, 2006 16:12

Blu nawet poznalam :-) i do Joli tez chetnie sie odezwe - dzieki
Agnieszka ("Szczepan")

Szczepan

 
Posty: 8
Od: Wto sty 17, 2006 11:32
Lokalizacja: Warszawa-Natolin

Post » Czw lip 20, 2006 16:34

A kto bedzie go operowal? Mam nadzieje ze nie ten chirurg co naszego Malego - bo nasz kocurek zaplacil za jego niekompetencje w tym temacie zyciem :(
Robiliscie posiew moczu?
Czym kocurek sie przytyka?
Kamykami czy czopami z osadu?
Wyszycie cewki czasem ratuje zycie, ale to zawsze powinna byc ostatecznosc.
Nalezy wczesniej zrobic co mozna zeby zabiegu uniknac.
Mysmy popelnili blad, dalismy sie zagadac wetowi, chirurgowi, wmowil nam ze operowac trzeba juz, teraz, nie ma innej alternatywy, Maly byl mocno przytkany, my w panice, wlasnie po wielogodzinnej drodze z gor, kocurek cierpial.
Teraz jestesmy znacznie madrzejsi :(
Ale slawa dr. Niedzieli zrobila swoje dodatkowo - nawet przez mysl nam nie przyszlo ze moze sie mylic.
I ze tak spaprze operacje (plus pozniejsze prowadzenie gdy nie zauwazyl ze cewka sie wyrwala) ze nie bedzie mozna jej juz poprawic :(

Kot po wyszyciu cewki wymaga dosyc intensywnej opieki, jesli nawet jest to zabieg konieczny to jesli to mozliwe - przeczekaj te upaly - bo teraz to bedzie porazka - ciagle odparzenia murowane.
Ale przede wszystkim - upewnij sie ze to konieczne.
Bo to nie jest tak ze wyszycie cewki rozwiaze wszystkie problemy kocurka - owszem - bedzie sie mniej przytykal - o ile operacja zostanie dobrze zrobiona i nie bedzie powiklan - ale jesli jest jakas glebsza przyczyna problemu - to nie spowoduje to ze ustapia infekcje pecherza, odkladanie krysztalow.
A bywa ze jednak po wyszyciu pozostaja powiklania - np. popuszczanie moczu do konca zycia.

Tak wiec - o ine nie jest bardzo zle - nie spiesz sie z wyszywaniem.
Az nie bedziesz miala pewnosci.
Tu masz troszke o opiece nad kotem po takiej operacji:

http://republika.pl/kocia_stronka/wyszycie_cewki.html

Blue

 
Posty: 23517
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw lip 20, 2006 16:55

Ze znanych mi: Hien [']
Krychy. Dlugo zyl z tym.
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67128
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw lip 20, 2006 17:00

tego wlasnie do konca nie wiem - zaufanie mam tylko do jednego weterynarza, ktory opiekowal sie moim poprzednim kocurem (przezyl 17 wiosen) - Grzegorza Rupinskiego; niemniej chcialam przed podjeciem jakiejkolwiek decyzji poznac opinie forumowiczow - na pewno sa polecani weci specjalizujacy sie wlasnie w tej dziedzinie;

choc nie wiem czy bede sie dobrze czula idac do "obcej" osoby... w ten sposob wykastrowalam mojego Melona - na Bialobrzeskiej u dr Rozanskiej-Rozen. Zabieg na pewno byl wykonany dobrze ale kiedy pojechalam na wizyte, zeby wet poznala i obejrzala kota przed zabiegiem - byla bardzo zdziwiona i skwitowala, ze niepotrzebnie przyjechalam skoro nie planuje dzis zabiegu. Bardzo mnie to zdziwilo, bo wydawalo mi sie, ze musi kota najpierw obejrzec, ewentualnie zlecic jakies badania, a poza tym ja tez chcialam poznac osobe, ktora bedzie wykonywala zabieg na moim kocie. Podobne obawy mam z wyszyciem cewki u "obcego" weta... a u G. Rupinskiego zwierzaka moge zostawic w "ciemno" - jest to jedyny gabinet, w ktorym Melon czuje sie na luzie, lasi sie do weta i zwiedza wszystkie zakatki, mimo, ze byl tam zaledwie kilka razy - na "co dzien" jezdze do kliniki weterynaryjnej na Strzeleckiego (rog Ciszewskiego i Rosola) - ze wzgledu na odleglosc i godziny pracy - 24 h/dobe.

a wracajac do problemow z sikaniem - Melon jest juz na trzecim antybiotyku i ciagle dostaje zastrzyki - po drugim antybiotyku liczylam, ze bedzie lepiej - je tylko wlasciwa karme - ale po 4 dniach znowu zaczal krecic sie kolo kuwety i miec problem z sikaniem - pojechalam na Strzeleckiego - dostal trzecia serie antybiotyku - konczymy w sobote

dr Rupinski rowniez sugerowal zeby przeczekac w miare mozliwosci upaly - niemniej powiedzial, ze jesli po tym antybiotyku znow beda problemy, to nie meczyc juz kota tylko zoperowac (mam jeszcze podawac furagin i rutinoscorbin, i dolewac skrzypu do wody - tak zeby kot sie nie za bardzo zorientowal)

Melon mial w przeciagu miesiaca 6 razy badany mocz - wyniki bardzo roznily sie od siebie ale najczesciej wychodzi mocz obojetny, spopro erytrocytow, leukocyty juz mniejsze, i raz liczne raz mierne struwity. Raz pojawily sie nieliczne szczawiany ale o dziwo na pozostalych 5 analizach juz sie nie pojawily - zaczelam popadac w paranoje, ze roznice w wynikach sa na tyle duze ze nie mam pewnosci czy nic sie nie pomieszalo w laboratorium... nie mam ich przy sobie wiec nie moge napisac konkretow a w domu nie mam jeszcze internetu;

po pierwszym antybiotyku Melon sie zatkal - tylko raz na szczescie - mial na zywca cewnikowanie (biedny....) ale zniosl to bardzo dzielnie

bardzo dziekuje za linka - wydrukowalam i zabieram do domu - bardzo przydadza mi sie wskazowki - choc mam nadzieje, ze niepredko z nich skorzystam ;-)

pozdrawiam cala rodzinke i wszystkie koty :D

i specjalne podziekowania od Melona dla Damorka - balkon to ulubione miejsce mojego kocura !
Agnieszka ("Szczepan")

Szczepan

 
Posty: 8
Od: Wto sty 17, 2006 11:32
Lokalizacja: Warszawa-Natolin

Post » Czw lip 20, 2006 18:41

Slkuchaj - nie rozumiem, po co wet chce kocurka wyszywac skoro ten sie nie przytyka w zasadzie??? 8O 8O
Wyszywa sie po to zeby zlikwidowac fizjologiczne przewezenie na cewce moczowej - to zabieg profilaktyczny zapobiegajacy przytkaniom (pod warunkiem ze bedzie koncertowo zrobiony - bo jakakolwiek wpadka weta, blad, zrost to jeszcze wieksze problemy).
Niczemu wiecej.
Infekcje - jesli nie zlikwidujesz przyczyny - i tak beda.
Tak samo przytkania - jesli beda wynikaly z zatykania sie kocurka duzymi kawalkami osadu czy kamykami jesli sie ich nie usunie z pecherza przed wyszyciem.

Koniecznie zrob kocurkowi posiew moczu - Maly mial np. bakterie ktore byly wrazliwe tylko na dwa antybiotyki - w tym jeden raczej nie dla kotow.
Utrafienie w ten drugi graniczyloby z cudem.
I mozna by sobie leczyc infekcje w nieskonczonosc.

Idealem byloby zrobic posiew moczu pobranego prosto z pecherza.
Pilnujesz tego zeby kcourek duzo pil?
Co powiedzialo usg drog moczowych?
Czy to co bedzie - bedzie pierwsze?

Z wlasnych doswiadczen - wyszycie cewki powinno byc ostatecznoscia.
I zlecone powinno byc komus kto to mistrzowsko zrobi.
Nawet swietny chirurg moze nie byc w tym dobry - to koronkowa robota, dosyc specyficzna.
Musisz tez byc gotowa na conajmniej tydzien wolnego by sie opiekowac kocurkiem, bedzie tego potrzebowal.
I przeczekaj upaly - jesli juz sie zdecydujesz.
Bo sie zameczycie.

Blue

 
Posty: 23517
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw lip 20, 2006 20:43

Ja tez mam wyszytego kocurka, który zatkał się na amen w tydzień po kastracji.
Operacja i gojenie sie rany przebiegło bez problemów ale teraz w takim upale trzeba wyjątkowej uwagi i pielęgnacji wyszytej okolicy.
Mój Gucio co jakis czas posikuje , wtedy przechodzi tygodniową kuracje antybiotykiem i jest spokój.
Dlatego konieczna jest stała uwaga i częsta kontrola moczu aby nie dosżło do stanu zapalnego cewki.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Czw lip 20, 2006 22:39

Melon jest "miejscowy" czyli z tego wątku, znalazł dom przez forum.

http://www.forum.miau.pl/viewtopic.php?t=26780&start=0
Bardzo duży kocur, zupełnie bez zbędnego tłuszczyku a waży ponad 6 kilo. Nawet nie próbuje uciekać przy zastrzykach tylko tak patrzy ...
Może ktoś podpowie gdzie w Warszawie najlepiej zrobić posiew ?
pozdrawiamy
Merlin i Dominik

Obrazek

Aguteks

 
Posty: 674
Od: Wto wrz 30, 2003 9:14
Lokalizacja: Warszawa Ursynów

Post » Czw lip 20, 2006 23:44

Aga, o tym posiewie rozmawiałyśmy już dawno
i tak jak pisze Blue najlepiej byłoby pobrać mocz bezpośrednio z pęcherza
może rzeczywiście te antybiotyki były nietrafione?

trzeba spróbować
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24787
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Pt lip 21, 2006 7:11

Mojemu Fajfkowi też lekarz zlecał wyszycie cewki. Blue skutecznie nam to odradziła i podjęliśmy walkę. Trwało parę miesięcy doprowadzenie pęcherza do stanu idealnego, ale się udało. Wyniki moczu były koszmarne, kot zatkał się w ciągu miesiąca trzy razy. Antybiotyki w sumie nic nie pomagały - były testowane różne, chyba ze cztery, w końcu udało się wykłócić o posiew i okazało się, że kot jest totalnie jałowy - zresztą nic dziwnego. Okazało się po USG, że w nerkach i drogach moczowych jest bardzo dużo osadu. Zaczęliśmy zmieniać lekarzy, bo każdy rozkładał ręce i chciał kota wyszywać. Natomiast żaden nie dawał gwarancji wyleczonego kota.
Pomogło przede wszystkim dokładne wypłukanie pęcherza + ginjal i inne leki osłonowo. Fajfek ma cały czas mocz obojętny, mimo zakwaszania, karmy s/d i urinary - taka chyba jego uroda niestety. Ale nie zatyka się. Raz na jakiś czas robimy badanie moczu, głównie pod kątem osadu i erytrocytów, bo jego pęcherz jest bardzo delikatny. Pilnujemy by pił dużo, podczas upałów dopajam go strzykawką, rano i wieczorem po 10ml.
Samo wyszycie nie zlikwiduje problemów z drogami moczowymi - będą po prostu bardziej ukryte. To trochę tak, jakby likwidować skutek a nie przyczynę. Bo nadal będzie w pęcherzu tworzyć się osad, kryształy, będzie się złuszczać nabłonek - tylko łatwiej im będzie wydostawać się na zewnątrz. Jeżeli przytkał się tylko raz to nie jest to moim zdaniem konieczne. Powinno się go chyba dobrze przepłukać, żeby pęcherz miał lepszy "start" podczas leczenia. Doprowadzenie dróg moczowych do dobrego stanu trwa, no i niestety niewielu wetów ma w tym wprawę. Nam się udało w końcu trafic na lekarkę, która nie dość, że wysłuchuje opiekuna, to uważa operację za ostateczność. I jak na razie prowadzimy Fajfka bez większych problemów.

cHocHlik

 
Posty: 203
Od: Pon maja 23, 2005 20:46
Lokalizacja: Warszawa - Rembertów

Post » Pt lip 21, 2006 9:11

Mam cztery wyszyte koty. Tyfusa, Bohuna, Placka i Sowę.
Pierwsze trzy były wyszywane dawno temu, do osiedlowej lecznicy przyjeżdżał chirurg i niestety, zupełnie nie wiem, jak się nazywał.
Wyszył je bardzo dobrze. Po operacji nic się nie paprało, chłopaki szybko doszli do siebie.

W zeszłym roku wyszywałam u znanej pani doktor Sowę. Było tragicznie.
Sowa miał odparzenia, bardzo długo siusiał zupełnie bezwiednie.

Jeśli już zdecydujecie się na zabieg, nie zostawiajcie kota w szpitalu.
Sowa był zostawiony, dla jego dobra :(.
Kot znajomych skończył tragicznie.

Edit:
I kot znajomych i Sowa NIE były operowane na Białobrzeskiej, wtedy jeszcze nie znałam tej lecznicy i dr Żurańskiej.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18683
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt lip 21, 2006 17:07

bardzo dziekuje za wszystkie informacje :D
bylam dzis na szkoleniu wiec dopiero teraz wzielam sie za czytanie

dodam jeszcze, ze Melon to forumowy Murzynek - jak sie przysposobie do korzystania z cudow techniki -wkleje aktualne zdjecie - jest przeuroczy, naprawde duzy (juz prawie 7 kg) i wcale nie gruby jak zauwazyla Agutex ;-) do tego bardzo towarzyski, choc teraz przez ciagle wizyty u weterynarzy troche spokojniejszy....

a wracajac do jego historii choroby: na USG w klinice na Ursynowie widac bylo krysztaly i w okolicy ujscia cewki moczowej byla zbita kula z piaskowego osadu, ktora wlasnie spowodowala zatkanie (nie mam niestety wydruku tego badania, bo bylo robione tylko "na podgladzie")

w najblizszy poniedzialek bedzie mial USG z prawdziwego zdarzenia na Gagarina; tam tez wybieram sie na badanie krwi i moczu - rowniez chce zrobic ten diabelski posiew ale pani z recepcji powiedziala, ze mam porozmawiac bezposrednio z lekarzem na temat koniecznosci wykonania badania na posiew. Nie mam pojecia dlaczego wszyscy tak unikaja tego badania...??? Na Ursynowie tez ich prosilam, zeby zrobili ale oczywiscie stwierdzili, ze to zupelnie nie jest konieczne.... Mam nadzieje, ze mi sie uda na Gagarina.

Bardzo zasmucila mnie historia kota Blu :cry: nigdy nie przypuszczalam, ze ta operacja wiaze sie z tyloma problemami/powiklaniami, i ze sam zabieg jest az tak bardzo skomplikowany i w sumie niebezpieczny.... Moj wet przedstawil mi to w bardzo optymistyczny sposob ale powiem szczerze, ze czytajac Wasze historie coraz bardziej mam watpliwosci.....

A martwie sie, bo pomimo antybiotyku i no-spy w zastrzykach, ktore Melon nadal przyjmuje (dzis jedziemy na 9 zastrzyk z trzeciej serii...), dzis w nocy przylapalam go o 2:00 w kuwecie - wydawalo mu sie, ze sie wysikal, a tu nic... dopiero o 3:00 pomrukujac, zrobl normalne siku....

Rano zawiozlam jego mocz do kolejnej analizy (niezaleznie od tego, ze w poniedzialek znow zbadam) - zobaczymy co wyjdzie - ale bardzo sie zaniepokoilam, ze wszedl i nic nie zrobil za pierwszym razem. Poza tym caly dzien jestem w pracy wiec tak naprawde nie wiem co sie wtedy dzieje z Melonem.... Ale mam nadzieje, ze nic - chyba zauwazylabym slady na zwirku nawet gdyby sie nie zalatwil....

Melon nie pije bardzo duzo - ale pije regularnie - nie chce go na razie zmuszac, bo boje sie, ze w ogole przestanie. Jak robil siusiu z krwia i jak sie zatkal, nie chcial pic - dostal tez kroplowke, a potem zastrzyk przeciwbolowy wiec znowu zaczal pic

Martwia mnie tez te zatykania po wyszyciu cewki u innych kocurkow.... Naprawde myslalam, ze po zabiegu wszystkie problemy sie skoncza, bo cewka bedzie krotsza i szersza, a tu wcale nie wyglada to kolorowo...

Gdyby jednak doszlo do operacji, na pewno nie zostawie Melona w szpitalu tylko zabieram go do domu i biore urlop - nie wyobrazam sobie, zeby tam byl sam - widze czasami na Ursynowie koty po roznych operacjach i jest mi ich strasznie szkoda :-(

Pocieszyla mnie za to historia Fajfka (bez operacji - hura !!!) i trojki kocurow - Tyfusa, Bohuna i Placka - z wyszyciem ale bez koplikacji :-)

no coz, to teraz zobaczymy jak wypadna wyniki badan Melona - wtedy na pewno sie odezwe i poprosze o dalsze porady :-)
Agnieszka ("Szczepan")

Szczepan

 
Posty: 8
Od: Wto sty 17, 2006 11:32
Lokalizacja: Warszawa-Natolin

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: JamesPeerb i 161 gości