Strona 1 z 28

Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej a inne choroby dziąseł

PostNapisane: Śro cze 07, 2006 9:51
przez nongie
Jakis miesiąc temu zauważylam u Maksia zaczerwienione dziąsła.
Pojechaliśmy do weta, dostał antybiotyki, usunieto mu kamień, smarujemy maścią przeciwzapalną. A dziąsła dalej czerwone.
Ponieważ kot jadł bez problemu, postanowiłam dac mu spokój i przejść nad tym do porządku dziennego.

Zaczelam zbierać informacje. Była m.in. taka:
Najczęstszą przyczyną nawracającego zapalenia dziąseł u kotów jest (...) plazmocytarne zapalenie jamy ustnej.
W takiej sytuacji stosuje się leczenie preparatami sterydowymi (niestety!) pod osłoną antybiotykową. Podstawą podjęcia leczenia jest oczywiście oczyszczenie jamy ustnej (kamień nazębny). Można dołączyć terapię interferonem, ale to już nie jest najtańsza zabawa. Zresztą najczęściej to i tak [nic nie daje... przyp.nongie].
Zwykle wyleczenie uzyskuje się po usunięciu zębów...

Ponoć kuracja sterydowa pomaga przez chwilę, a potem wszystko wraca do stanu sprzed leczenia.
Mam też linka do takiego opracowania http://www.winnfelinehealth.org/health/gingivitis.html ale nie umiem po angielsku :oops:

Maksia cały czas obserwuję, ostatnio zostawia niedojedzone miski, a wczoraj wyraźnie coś go bolało. Nie uśmiecha mi się ani usuwanie kotu wszystkich zebów, ani długotrwałe podawanie sterydów. Prawde mowiąc nie wiem co robić... :(

PostNapisane: Śro cze 07, 2006 10:01
przez ryśka
Rozwiązaniem najprostszym jest zachowanie idealnej higieny w pyszczku kota - oznacza to czyszczenie zębów i dziąseł dwa razy dziennie (szczoteczka, pasta). Trzeba po prostu usuwać wszystkie bakterie i płytkę nazębną. Podstawą jest bardzo dokładne oczyszczenie zębów pod narkozą i potem utrzymywanie czystości. W wielu wypadkach jest to niemożliwe ze względu na charakter kota i ból, jaki odczuwa, jeśli zmiany są już rozległe.
Sterydy na dłuższą metę są złym rozwiązaniem,
a skutecznym wyjściem - usunięcie zębów. Jesli kot nie ma jeszcze nadziąslaków, które trzeba wypalać, to ból po zabiegu nie jest wielki (przy zastosowaniu środków przeciwbólowych). Wazne, by zabieg zrobić w dobrym gabinecie - wyrwanie wszystkich zębów to nie przelewki, zwłaszcza, jeśli w grę wchodzi także usunięcie kłów (bliskość zatok!).
Ważne też, by skonsultować taki przypadek, o ile to możliwe, z lekarzem stomatologiem zwierzecym (łatwo o pomyłkę w dizgnozie).

PostNapisane: Śro cze 07, 2006 10:13
przez tangerine1
No niestety wygląda na to, ze nasze koty zafundowały sobie tą samą chorobę.
Kaska podała mi namiary na specjaliste od kocich zębów
dr Gawor z krakowskiej lecznicy http://www.arka-vet.pl/
Jakby co, umawiamy się na wspólna wizytę :wink:

Z tym czyszczeniem zębów jest problem. Duszek nawet pozwoli sobie to zrobic, ale to histeryk i takie czyszczenie jest dla niego dużym stresem, a stres wpływa na pogorszenie stanu dziąseł, no i koło się zamyka :evil: .
Ja czysciłam wacikiem zamoczonym w wodzie i smarowałam sacholem.
Myslałam, zeby kupic takie nakładki na palec. Widziałam cos takiego u znajomej, która czysciła tym zeby niemowlakowi.
Dzisiaj wetka zadecydowała, zeby mu odpuscic smarowanie sacholem.

PostNapisane: Śro cze 07, 2006 15:44
przez nongie
Dowiedzialam sie, ze przy tym plazmocytarnym z.j.u. typowe są nadżerki na podniebieniu. Duszek ma takie?

PostNapisane: Śro cze 07, 2006 18:04
przez Adria
Po długim i bezskutecznym leczeniu..sterydy, antybiotyki, smarowanie; na zmiane obniżanie i podnoszenie odporności...następowała tylko krótkotrwała poprawa a poźniej było jeszcze gorzej.
W końcu dzięki pomocy Ryśki, na początku maja trafiłam z Miszką do dr.Gawora i w tym samym dniu zostały usunięte zęby.
Jedno mogę powiedziec, że jeśli jeszcze kiedyś spotkam się z takim chorubskiem to od razu uderze do dobrego weta na diagnostyke a nie dam się zwodzić bezskutecznym leczeniem, niepotrzebnym cierpieniem zwierzaka no i związanymi z tym bezsensownymi kosztami :evil:

Misza pomimo, że zostały jej tylko kiełki świetnie radzi sobie z jedzeniem w każdej postaci i wreszcie widze, że ten kot żyje i nie cierpi.

PostNapisane: Śro cze 07, 2006 21:29
przez nongie
Maksio ma dopiero 2 lata i jest kotem wychodzącym, usunięcie zebów traktuję wiec jako rozwiazanie ostateczne - w jego przypadku to trochę jak usunięcie pazurów.
Tymczasem dowiedzialam się o możliwości podania antybiotyku miejscowo - podobno jest taki ktory przykleja się do dziąseł.
Ktos się z tym spotkał?

PostNapisane: Śro cze 07, 2006 21:36
przez tangerine1
nongie pisze:Dowiedzialam sie, ze przy tym plazmocytarnym z.j.u. typowe są nadżerki na podniebieniu. Duszek ma takie?


Duszek nie ma nadżerek.
U niego diagnoza to eozynofilowe zapalenien dziąseł.
Może to jednak nie to samo.
Na razie jestem trochę przerazona.
Faktycznie po sterydzie jest poprawa, ale bardzo szybko następuje nawrót i dziąsła wyglądają gorzej. Duszek traci apetyt i humor.

PostNapisane: Śro cze 21, 2006 8:24
przez nongie
Dostałam nowy lek - małe tabletki do przyklejania na dziąsła. Nazywa się STOMADHEX
Od wczoraj kleimy po jednej dziennie. Sądząc po składnikach - raczej nie jest to antybiotyk, tylko środek przeciwzapalny i odkażajacy.
Czas pokaże, czy skuteczny.

PostNapisane: Śro cze 21, 2006 8:32
przez aamms
Adria pisze:Po długim i bezskutecznym leczeniu..sterydy, antybiotyki, smarowanie; na zmiane obniżanie i podnoszenie odporności...następowała tylko krótkotrwała poprawa a poźniej było jeszcze gorzej.
W końcu dzięki pomocy Ryśki, na początku maja trafiłam z Miszką do dr.Gawora i w tym samym dniu zostały usunięte zęby.
Jedno mogę powiedziec, że jeśli jeszcze kiedyś spotkam się z takim chorubskiem to od razu uderze do dobrego weta na diagnostyke a nie dam się zwodzić bezskutecznym leczeniem, niepotrzebnym cierpieniem zwierzaka no i związanymi z tym bezsensownymi kosztami :evil:

Misza pomimo, że zostały jej tylko kiełki świetnie radzi sobie z jedzeniem w każdej postaci i wreszcie widze, że ten kot żyje i nie cierpi.


U mojej Mrówki było dokładnie tak samo.. Steryd, poprawa w ciagu kilku godzin.. wystarczała na miesiąc.. a potem znowu.. i tak męczyłam kicię przez pół roku.. I wreszcie dr Żurańska z Białobrzeskiej zdecydowała za mnie, że usuwamy zęby.. Mrówce też zostały kiełki i jakieś pojedyńcze na przodzie..
Wszystko minęło jak ręką odjął a Mrówcia zaczęła wreszcie jeść i odzyskała radość życia i chęć do zabawy..

A ja pluję sobie w brodę, że tyle czasu męczyłam ją sterydami zamiast od razu zdecydować się na usuwanie zębów.. :oops:

Re: Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej

PostNapisane: Śro cze 21, 2006 9:05
przez nongie
nongie pisze:Maksia cały czas obserwuję, ostatnio zostawia niedojedzone miski, a wczoraj wyraźnie coś go bolało.


Te objawy (ktore przypisywałam czerwonym dziąsłom) zniknely natychmiast po wyleczeniu ropnia, ktorego Maksio miał na piersi. Na dzien dzisiejszy nie zaobserwowałam, zeby kot odczuwal jakieś dolegliwości związane z dziąsłami. Ma apetyt, humor, bawi się, poluje.
Jak dla mnie - to jest argument przeciwko tak radykalnym rozwiązaniom, jak pozbawienie kota zebów.

PostNapisane: Śro cze 21, 2006 9:27
przez Anka
Chciałam Ci tylko napisać, że jeśli będzie konieczność usunięcia ząbków, to nie jest to dla kota taki problem jak myślisz. Babunia ma tylko jeden ząbek, a raczej jego resztki, też do usunięcia przy jakiejś okazji. A tak to różowe dziąsełka. Je właściwie normalnie, nawet suche. Tyle, że jeśli daję mięsko, to dbam, żeby jej drobno posiekać. I tyle. Jeśli chodzi o szczerbaty uśmiech, to jest rozczulający, a jeśli chodzi o nią, to zdaje się tym się nie przejmuje :wink: i o sztucznej szczęce nie myśli. To jest po prostu normalny, zdrowy kot. z tego co wiem, na forum jest więcej bezzębnych i wszystkie mają mniej więcej tak jak Babunia.

PostNapisane: Śro cze 21, 2006 10:03
przez nongie
Anka pisze:Chciałam Ci tylko napisać, że jeśli będzie konieczność usunięcia ząbków, to nie jest to dla kota taki problem jak myślisz


Dla kota niewychodzącego moze i nie. Moja Lala (niewychodząca, 15 lat) też jest bezzębna.
Ale Maksio jest kotem wychodzącym i potrzebuje zębów nie tylko do jedzenia.

PostNapisane: Czw mar 29, 2007 21:08
przez Lucynka
Podnoszę wątek ponieważ u mojego Fredzia również wykryto plazmocytarne zapalenie jamy ustnej. :cry:
Dostawał steryd w zastrzykach, łuki podniebiene ładnie się wygoiły, teraz przechodzimy na tabletki.
Czy przy zapaleniu jamy ustej Wasze koty miały równiez zapalenie jelit?
Napiszcie proszę jak teraz, po kilku miesiącach czują się Wasze koty.

PostNapisane: Czw mar 29, 2007 21:40
przez nongie
Zapalenie jelit nie, ale zdarzyła się biegunka - głownym podejrzanym był wtedy lek przeciwbólowy Rimadyl, ale mogło to być rownież efektem spożycia dużej ilości serka homegenizowanego, za ktorym kot przepadał. Odstawiłam jedno i drugie, zmieniłam dietę na RC Intestinal, dałam Lakcid i problemy się skończyły.
Z tego co udało mi się dowiedzieć, plazmocytarne zapalenie jamy ustnej rożni się od zapalenia dziąseł własnie umiejcowieniem zmian: przy pierwszym nadżerki są na łukach podniebiennych, w drugim przypadku - zapalenie na linii dziąseł. Moj kot choruje na to drugie.
Na chwile obecną mamy ostrożne constans - po oczyszczeniu złogów w narkozie i kuracji encortonem (około miesiąca, zmniejszając stopniowo dawkę), pucujemy zębiska codziennie dwoma rodzajami pasty (F&B Dental Care i enzymatyczna Dentagel).

Taki cytat wyszperałam o klasyfikacji:
1. Plazmocytarne zapalenie dziąseł
a. objawy-
jasnoczerwone, ziarniste bujania dziąseł i śluzówki w okolicy łuku podniebienno- gardłowego, łatwo krwawiące. Powiększone podżuchwowe węzły chłonne. Histologicznie - naciek komórek plazmatycznych
b. przyczyny-
nieznane; możliwe że pierwotną przyczyną są aktywatory komórek płytki nazębnej, brane pod uwagę są zakażenia kaliciwirusowe. Czasem równolegle występują objawy chorób autoagresywnych (np. toczeń).

2. Zespół ziarniniakowy (jamy ustnej dotyczą dwie jednostki chorobowe)
a. wrzód eozynofilowy-
występuje na połączeniu skóry i błony śluzowej, najczęściej wargi górnej. Histologicznie: cechy owrzodzenia z komórkami plazmatycznymi, eozynofilami, histiocytami i limfocytami. Częściej u kotek niż kocurów.
b. ziarniniak liniowy-
błona sluzowa jamy ustnej, na podniebieniu, języku, wargach; histologicznie: przerost ziarniny z rozpadem kolagenu, eozynofile.

PostNapisane: Pt mar 30, 2007 20:25
przez Lucynka
Fredzio miał czerwone właśnie tylko łuki podniebienne.