Siwucha była cięta w wieku ok. 9 miesięcy, umarła półtora roku później. Też dzięki szczepieniom, to było widać, cofnęło jej się mocno łzawienie z oczu, po kk. Tylko ten interferon...
Widzisz, właśnie najbardziej się boję i nie lubię zrzucania całej winy na białaczkę. Tak naprawdę to właściwie nie wiadomo na co te koty umierały, nawet ten kocur, u którego przy okazji stwierdzono białaczkę, to tak naprawde nie został porządnie zdiagnozowoany. I tak zostaje...
Nawet wet (w opinii wielu bardzo dobry), do którego pojechałam w trybie awaryjnym na dyżur - nie "mój wet", bo kot mi się jakiś smętny zrobił w niedzielę (do "mojego" pobiegłam od razu w poniedziałek), jak mu opisałam objawy i zapytałam co mu może być, a potem dodałam przeświadczona o istotności informacji o białaczce, to mi odpowiedział: no to pani już wie co mu jest Nie osłuchał go nawet, zapodał standard leków przy zapaleniu gardła. I tak zostało... Może to rzeczywiście to, że u kotów to idzie piorunem, zwłaszcza u białaczkowych, a może gdyby się trochę bardziej przejął...