Dziki kot- jaka szansa na oswojenie????

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 21, 2006 14:49 Dziki kot- jaka szansa na oswojenie????

W sobote zaadoptowalismy z narzeczonym kotka, to byla troche wymuszona adopcja gdyz kotek o ktorym mowa rezydowal w garazu ktory niebawem ma byc zwolniony ucinajac dostep do niego...byl sukcesywnie dokarmiany przez mame TZ-a ale przez te kilka mies. od czasu kiedy pojawil sie tam kompletnie wychudzony postep w oswajaniu jest niewielki...reagowal tylko na karmicielke, miauczal do niej ale juz wyciagnieta reke bije...
Mielismy straszny problem ze zlapaniem go, ale jakos sie udalo i kot pojechal do nowego domu. Dostal na wylacznosc lazienke, tam kuwetke, jedzonko, wode i swiety spokoj....jednak ile razy wejdzie sie do niego on caly czas siedzi skulony w ktoryms z katow...widac ze jest ciezko przerazony...:( W zasadzie nie ma z nim nawet kontaktu wzrokowego, siedzi taki skulony, z polozonymi uszami, jak juz spojrzy to jedyne co widze w jego oczach to gotowosc do ataku....
Nie wymagamy od niego aby byl kotem nakolankowym, tym bardziej ze nic o nim nie wiemy, nawet w jakim moze byc wieku, byc moze nigdy nie mial swojego czlowieka, a w jego stanie nawet wizyta u weta bylaby zbyt wielka trauma...Chcielibysmy tylko zeby czul ze ze strony czlowieka nic mu nie grozi i ze moze miec u nas wikt i opierunek...
I nie bardzo wiem co mamy robic,pozostawienie go tam w tej lazience nie wiadomo na ile nie ma sensu, bo nie oswoi sie ani z nami ani z naszymi zwierzakami, boje sie ze on tam w tej samotni juz kompletnie zdziczeje...
Wiem ze narazie jest wczesnie i trzeba dac mu czas ale nie wiem jak potem sie do tego zabrac...czy pokazanie mu ze sa u nas inne kotki
(stary rezydent i rudzik z Korsaka) ktore czuja sie bezpiecznie cos mu powie czy spoteguje stres....?? CZuje sie jak dziecko we mgle...kotek obecnie wyglada strasznie..hmm...autystycznie...:(
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Wto mar 21, 2006 15:24

Ewik, jestem pewna ze zaraz pojawi sie tu jakas zwarta grupa doswidczonych kociar, ktore beda potrafily ci pomoc. Ja jestm w kocim biznesie nowa, wiec nie doradzam. Ale moge dla odmiany podbic watek, hop do gory, i trzymac bardzo mocno kciuki zeby sie udalo kocie udobruchac. On musi byc rzeczywiscie strasznie zestresowany... Tak mi zal i tak przykro, ze nie umiem pomoc. Dziewczyny forumowe, poradzcie!!! A ja bede zagladala jak postepy, pisz o wszystkim... :king: Wytrwalosci!!!

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Wto mar 21, 2006 15:26

Ewik, nikt Ci jednoznacznie nie odpowie. Nie ma reguł. Nie wiemy co ten kot przeżył, czy ma z człowiekiem złe doświadczenia.
Jasne, że zbyt mało czasu upłynęło od soboty. To może trwać bardzo długo.
Ja zajmuję się dzikimi kotami, poza stałym składem domowym (w dużej Ilości) przewijają się takie po strerylkach, na leczeniu, do adopcji. Są przypadki, że kot jest niereformowalny, jednak 95 % kotów się oswaja. Jedne potrzebują na to miesiąca, inne roku. Wiele z dawnych dzikusów śpi teraz ze mną w łóżku, jedne stają się miziaste, inne nie.
Myślę, że twój nowy kot ma duże szanse, bo z tego co piszesz wynika, że masz dobre podejście do sprawy, nie oczekujesz od razu cudu.
Generalnie obecność innych kotów ośmiela nowicjusza, o ile nie grozi mu z ich strony agresja. Powinny wymienić się zapachami. Myślę, że nowy powinien jeszcze kilka dni posiedzieć w łazience. Potem udostępniłabym mu kolejne pomieszczenia, zostawiając na noc otwarte drzwi do łazienki z możliwością wejścia do przedpokoju, potem kuchni czy pokoju. Ale zamykając rezydentów oddzielnie. Wtedy nowy pozna nie tylko nowe pomieszczenia ale i zapachy Twoich kotów. Dzikusy są najbardziej aktywne w nocy. Wtedy zwiedzają.
Poza tym słodko przemawiać, podawać coraz bliżej smaczne kąski. No i czekać, czekać. Nic na siłę.
Wizytę u weta bym na razie odłożyła, o ile kotu nic nie dolega. Środek odrobaczający można podać w karmie.

Trzymam za powodzenie.

Prakseda

 
Posty: 8148
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto mar 21, 2006 15:32

Zapomniałam dodać, że jesteście super ludzie. Przyjęliście to wyzwanie, jakim jest dorosły dziki kot w domu. Naprawdę uznanie. Gdyby takich było więcej.......
Pozdrawiam serdecznie.

Prakseda

 
Posty: 8148
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto mar 21, 2006 15:44

Dzieki:) ale tez troche szaleni....w czwartek zaginal mi kotek, w sobote lapalismy tego z garazu, a w niedziele przy kolejnych poszukiwaniach Bajbusa znalezlisy rudo-biale cudo...tym samym w przeciagu 2 dni dokocilismy narzeczonego dwukrotnie:)
Cale szczescie ze rezydent i nowy Miszka to koty miziaki, przyjazne i bez agresji, obeszlo sie bez izolowania...tylko ten biedak w lazience...moze potrzymamy do do weekendu a pozniej wypuscimy na pokoje...a jest taki piekny, brunatno-czarny, przedluzony wlos, puszyste pucie na mordce...ale jak sie na niego patrzy serce sie kraje...najgorsze ze oboje pracujemy do bardzo poznej pory i wiekszosc dnia koty sa same, oczywiscie tez stad poniekad wzial sie pomysl na dokocenie zeby rezydentowi bylo razniej...
W kazdym badz razie bede zdawac relacje i z gory dziekuje za wszelkie sugestie...:)
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Wto mar 21, 2006 15:53

No to fajnie.
Może szczęścia też parami chodzą.

Prakseda

 
Posty: 8148
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto mar 21, 2006 16:40

Ja robiłam tak: Gdy sie chcesz zaprzyjaźnić z kotem, musisz pachnieć tak jak on(ale bez przesady nie cala) wystarczą ręce (na początek nie dotykaj kota tylko daj obwąchać, przybliżając rękę każdego dnia bliżej), zapach można wsiąść z posłania. Gdy kot na Ciebie spojrzy, odwróć wzrok(odwracanie wzroku świadczy o poddaniu sie) Ciepła rozmowa za każdym razem kiedy do niego wchodzisz, staraj sie nie być gwałtowna, rob przy nim wszystko powoli, nie hałasuj i nie odkurzaj przy toalecie przez jakiś czas i co jakiś czas daj mu zbadać nową cześć domu. Nie dawaj zbyt rozmaitej karmy, niech nawet przez dwa tygodnie, je to samo.
Ja tak robiłam i nam to pomogło, mój kotek był dzikusek, wzięłam go ze schroniska, a teraz jest kotkiem na kolankowym mało tego śpi w nocy z nami. Do tej pory staram sie nie chodzić szybko, zawsze najpierw wyciągam rękę zęby powąchał za nim pogłaszczę, i z dnia na dzień on jest bardziej ufny, i my jesteśmy zadowoleni i kotek też.
Także dobrze będzie, mam nadzieje ze trochę pomogłam, jesteście wspaniali ze wzięliście takiego dzikuska. :D Trzymajcie sie pa pa

krokodylek

 
Posty: 127
Od: Sob lut 18, 2006 23:19

Post » Wto mar 21, 2006 19:59

Wlasnie uswiadomiłam sobie ze dla tego biedaczka przez kilka miesiecy całym światem był ciemny garaż, a jedynym żywym stworzeniem które widział była opiekunka...nie wiadomo na ile ta sytuacja dodatkowo pogorszyła jego stan...dzis bez zmian, cały czas za wanna...:(
On wygląda jak bardzo przestraszony kot u weta, taki własnie skulony,główka schowana...jedna z forumowiczek poleciła mi krople Bacha...spróbujemy.
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Wto mar 21, 2006 21:57

Bede trzymac kciuki najmocniej jak umiem :ok: :ok: :ok: :D :D
Jestescie wielcy :aniolek: :aniolek:
Dziki kot w domu to ogromne wyzwanie, wiem bo mialam takiego przez poltora roku :(
Obrazek

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Wto mar 21, 2006 22:41

Jesteście naprawdę wspaniali. Podjęliście trudne zadanie. Nie mam doświadczenia żeby Wam doradzać, ale całym sercem jestem z Wami.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto mar 21, 2006 22:47

Gratulacje.. :D

Musicie mieć dużo cierpliwości.. To co piszecie wygląda dokładnie tak jak z moją Pyśką.. Oswajałam ją od kwietnia do września ubiegłego roku.. Dopiero wtedy dała się wziąć na ręce.. A teraz jest jedynym moim kotem, który przylatuje do mnie na dźwięk swojego imienia..

Trzymam kciuki.. I nie przejmujcie się jak bedzie od Was uciekać, prychać.. Ona na razie się boi, bo nie zna tego wszystkiego.. Najważniejszy jest dla niej spokój i nic na silę..
Jak jest zdrowa to nawet poczekajcie trochę z wetem.. Ale ja bym ją jednak na razie izolowała od kociastych.. Może to być za dużo wrażeń dla niej i jednak pewne ryzyko (przed kontrolą u weta) a przez ten czas zapachy kocie się wymieszają i pełne dokocenie będzie łatwiejsze.. :D

Powodzenia.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28886
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Wto mar 21, 2006 23:19

Jesteście naprawdę wspaniali. Podjęliście trudne zadanie. Nie mam doświadczenia żeby Wam doradzać, ale całym sercem jestem z Wami.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto wrz 25, 2007 18:51

na wstępie witam wszystkich, bo jestem nowa i wypada się przywitać.

trafiłam na ten temat przypadkiem (magiczne google), kiedy poszukiwałam informacji na temat oswajania dzikiego kota. temat bardzo mi pomógł, dziękuję Wam za wszystkie rady, których pośrednio mi udzieliłyście.

dzisiaj rano zabrałam z podwórka 2-miesięcznego dzikusa (piękny, czarny jak węgiel), byłam pewna, że to będzie miłość od pierwszego wejrzenia, wiecie, zobaczy mnie, zobaczy, że go ratuję i nie będzie mógł się ode mnie odkleić. tymczasem dzikus (nazwany przeze mnie Skradaczem) siedzi uparcie za łóżkiem i tylko na mnie łypie. dopiero kilka minut temu powędrował do miski z jedzeniem, ale poznałam to tylko po wylizanym do czysta spodeczku, później miałam okazję widzieć tylko jego znikający za łóżkiem ogon...

kocham go już całym sercem, chętnie wzięłabym go na kolana i podrapała za uszkiem, ale póki co mogę się tylko cieszyć widokiem. całuję Was. :*

skradacz

 
Posty: 9
Od: Wto wrz 25, 2007 17:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 26, 2007 8:34

skradacz pisze:na wstępie witam wszystkich, bo jestem nowa i wypada się przywitać.

trafiłam na ten temat przypadkiem (magiczne google), kiedy poszukiwałam informacji na temat oswajania dzikiego kota. temat bardzo mi pomógł, dziękuję Wam za wszystkie rady, których pośrednio mi udzieliłyście.

dzisiaj rano zabrałam z podwórka 2-miesięcznego dzikusa (piękny, czarny jak węgiel), byłam pewna, że to będzie miłość od pierwszego wejrzenia, wiecie, zobaczy mnie, zobaczy, że go ratuję i nie będzie mógł się ode mnie odkleić. tymczasem dzikus (nazwany przeze mnie Skradaczem) siedzi uparcie za łóżkiem i tylko na mnie łypie. dopiero kilka minut temu powędrował do miski z jedzeniem, ale poznałam to tylko po wylizanym do czysta spodeczku, później miałam okazję widzieć tylko jego znikający za łóżkiem ogon...

kocham go już całym sercem, chętnie wzięłabym go na kolana i podrapała za uszkiem, ale póki co mogę się tylko cieszyć widokiem. całuję Was. :*


Wspaniale, będzie drapanie za uszkiem, będzie. Trzeba trochę czasu. Pozdrawiam
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8148
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro wrz 26, 2007 10:34

wyciąg z najważniejszych informacji: Jak radzić sobie z wylęknionym kotem?
z książki "Koci detektyw" może się przydadzą:
1. Nie patrz kotu prosto w oczy, gdyż bezpośredni kontakt wzrokowy w jego języku oznacza zagrożenie.
2. Staraj się przestrzegać codziennego rytuału, jakiekolwiek zmiany w otoczeniu kota są dla niego trudne i przerażają go.
3. Pozwalaj kotu szukać kryjówek i nie przeszkadzaj mu kiedy tam przebywa.
4. Nie zmuszaj kota do konfrontacji z nowymi przedmiotami. Sam podejmie takie próby w odpowiednim czasie.
5. Nawiązanie kontaktu z lękliwym kotem wymaga łagodnych słów i zabawy. Nawet najbardziej wylękniony kot staje się swobodniejszy podczas zabawy.
6. Jeżeli w domu pojawi się mniej bojaźliwy osobnik prawdopodobnie nie poprawi to sytuacji.

Zwracam uwagę na punkt 1, bo wyczytałam, że próbujecie nawiązać kontakt wzrokowy z kotem. Moja Różyczka zwiewa natychmiast jak tylko ktoś przez przypadek spojrzy jej w oczy. Mam nadzieję, że kot dogada się z rezydentami.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 151 gości