Kastracja, jeśli kot jest wnętrem.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 10, 2006 10:31 Kastracja, jeśli kot jest wnętrem.

Wybaczcie jeśli jest ten temat, nie znalazłam nic, jestem chyba za bardzo zmęczona.
Wczoraj moje koty zawiozłam na kastrację. Okazało się, że Figarowi jedno jądro nie zeszło. Pani wet powiedziała, że jesli chcę żeby nie znaczył i żeby nie było problemów typowych dla kocurów powinno mu się również to schowane jadro usunąć. Tak też zrobiła.
Chciałam zapytać, czy ktoś miał taką sytuację? jak dbać o takiego kota? Zaraz zresztą wracam do pani wet, bo mały sobie rusza ranę na brzuchu i lekko mu się otworzyła. Czekam na TŻ i jak wetka otworzy to lecimy.

moroszka

 
Posty: 85
Od: Wto cze 07, 2005 16:40
Lokalizacja: Nowy Sącz

Post » Pt mar 10, 2006 10:38

AniaZ ma podobny przypadek jej rudzielec był wnęterem w tym wątku http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=17929&start=180
Obrazek1% dla zwierzaków

safiori

 
Posty: 11268
Od: Pt sty 07, 2005 21:13
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt mar 10, 2006 10:52

Twoja wetka zrobiła bardzo dobrze, Otis też był wnętrakiem. Moi weci pokazali mi rozdział w swojej książce o tym , że jądro w jamie brzusznej ma za gorąco i najzwyczajniej w świecie nowotworzy w późniejszym czasie. U Otisa prawdopodobnie pierwszy wet usunął tylko jądro z moszny, kiedy przyszedł do nas miał drugie jądro zatopione prawdopodobnie w tłuszczu pachwinowym, który przy okazji usuwaliśmy. Tam biegł funkcjonujący nasieniowód.

Ten zabieg wiązał się z otwarciem jamy brzusznej jak przy kastracji kotek, dlatego musisz się nim zajmować jak kotką po sterylce. Potrzebny jest kołnierz albo kaftanik, żeby nie lizał rany. Po wygojeniu wszystko wraca do normy i będziesz miała dwa bezjajeczne kocurki :wink:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt mar 10, 2006 11:02

Złapałam kiedyś kotkę do sterylki.
Kotka okazała się jednak kocurkiem z jajkami w brzuchu. Wet jądra usunął otwierając jamę brzuszną.

Prakseda

 
Posty: 8149
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt mar 10, 2006 11:20

Właśnie 3 dni temu przeszliśmy przez to samo.

Jedno jajeczko w mosznie, drugie nie zstapiło. Maluch więc oprócz standardowej kastracji, miał także otwierany brzuszek i usuwane to zagubione jąderko.
Chodzi teraz w kaftaniku posterylkowym, jak kotka, żeby sobie szwów z brzucha nie powyrywał. Za tydzień idziemy na usunięcie szwów i wszystko już będzie dobrze.
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight, dwa książątka półkrwi i mała czarownica :)
http://emberiza.deviantart.com/

Obrazek

Pleiades

Avatar użytkownika
 
Posty: 5159
Od: Czw lip 29, 2004 13:07
Lokalizacja: Kórnik

Post » Pt mar 10, 2006 12:18

Ja juz poruszalam ten temet w innym watku, tu sie" przykeje " przy okazji. Jak wygladalo wasze zycie pod jednym dachem z kocurem, ktory juz znaczyl. Bede najblizszy czasie sterylizowac dwa dzikie ale oswojone kocurym ktore tak znacza,ze nie moge ich wpuscic do domu (ciekawe, jak ma sie nimi opiekowac po kastracji?). Koty usiluja wejsc wylacznie po to,zeby wszystko osikac, jedzenie jest na drugim miejscu.Strasznie mi ich zal, jak ociekajace woda przychodza na kolacje.
Bylam ostatnio upani,ktora opiekuje sie kotem z bardzo chora lapa(wada wrodzona),kot troche mieszka u niej troche na zewnatrz i jest niekastrowany (wet tak doradzil ze wzgledu na kalectwo (?)). U tej pani nie smierdzialo,wiec takie maniakalne znaczenie nie jest chyba norma?

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt mar 10, 2006 12:30

to chyba kot tej pani udbiega od normy, bo kot znaczy, z tego, co wiem. Kot koleżanki długo nie znaczył, ale jak miał 1.5 roku, to zaczął^^ I to był jego błąd, bo jakby nie zaczął, to by nabiał może zachował :lol:

Ivette

 
Posty: 3716
Od: Sob lis 19, 2005 17:05
Lokalizacja: warszawa

Post » Pt mar 10, 2006 12:43

Frida był wnętrem obujejecznym, było podejrzenie nawet, że jedno wogóle mu się nie ukształtowało, bo nie można go było "wymacać" i wet powiedział, że można kastrować ale nie trzeba, bo wnętr niekoniecznie musi zacząc znaczyć teren, a takie koty są praktycznie niepłodne, bo jądra przebywając zbyt długo wewnątrz ciała w zbyt wysokiej temperaturze produkują uszodzone plemniki niezdolne do zapłodnienia
jednak jąderka znowotworzeją, i zawsze będzie jakieś ryzyko - podobno minimalne - że mogą zezłośliwieć, więc tak czy inaczej trzeba będzie kota otwierać...

ja wykastrowałam, gdy zaczął znaczyć, w dziwny co prawda sposób-przykucał jak kotka, ale smrodek był prawdziwie kocurzy... :twisted:
malutkie 1,5 cm cięcie, nawet posterylkowego kaftaniku wet nie zalecił, tylko zabezpieczył sprayej (kot go sobie w jeden dzień zlizał :wink: ) ale goiło sie błyskawicznie, trochę się bałam jak próbował sobie szwy wyciągnąć, teraz nawet blizny namierzyć nie mogę, brzuszek porósł futerkiem - mistrzostwo świata!
Ostatnio edytowano Pt mar 10, 2006 12:47 przez Fri, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

Post » Pt mar 10, 2006 12:46

Właśnie zostawiłam Figara u wetki, musi go poprawić, bo sobie rusza szwy. Wetka da mi też kaftanik, taki jak mówicie. Mam go odebrać po 15.00. W ogóle fajna mi się trafiła, bardzo tania, bo w innych lecznicach za kastrację chcieli dwa razy więcej. I pogadać można jak z człowiekiem.
A moje koty właśnie przez to znaczenie zostały wywiezione na obcinanie, bo mam zlane całe mieszkanie. Zima, a ja kołdry puchowe "suszę" na balkonie.
Mam ogromną nadzieję, że to się jakoś wyciszy. Bo do tej pory to były złote koty. Dziś w nocy były siuśki poza kuwetą, w dwóch miejscach. Jedne bardzo aromatyczne, drugie jakby normalne. Nie wiem, które czyje.
Ale w kuwecie też szurały, zobaczymy.

moroszka

 
Posty: 85
Od: Wto cze 07, 2005 16:40
Lokalizacja: Nowy Sącz

Post » Pt mar 10, 2006 12:46

Tosza, to jest tak dziwnie, że nie kazdy kocur znaczy. Np u moich sąsiadów niewychodzący, 9-letni rudzielec był porządnym chłopcem, dopóĸi nie wzięli go gdzieś na wczasy. Tam poznał innego kocura, z którym sie pobił. Poczuł sie macho i zaczął.
Myślę, że kot nie znaczy jak nie ma bliskości i konkurencji innych kocurów.

Bywa też odwrotnie znaczą też kastraty, ale nie ma już tych koszmarnych efektów zapachowych.
Ale nie musi tak byc. Np odratowany Felek, był takim śmierdzielem, że nie dało przez te kilka tygodni się przebywać z nim w mieszkaniu. (Po zabiegu kocur jeszcze śmierdzi 2-3 tygodnie, dopóĸi nie przestawi się gospodarka hormonami w organiźmie.) Po zabiegu jest taki porządny, że nie upuści nawet kropelki poza kuwetą.

Prakseda

 
Posty: 8149
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt mar 10, 2006 16:50

u Fridzielca smrodek charakterystyczny hormonkowy (do kuwety nie dawało sie podejść :x ) ustapił tydzień-dwa po kastracji
no i od momentu wywnętrzenia jajeczek nie zdarzyło mu się nic oznaczyć (tfu,tfu - odpukac w niemalowane! gdzie ja tu mam jakieś niemalowane???)
a przez to, że był wnętrem zaczął znaczyć dość późno, bo dopiero jak miał rok i 3 miesiące...
Obrazek

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: 4bot, Linterek22, Majestic-12 [Bot] i 274 gości