Wybaczcie jeśli jest ten temat, nie znalazłam nic, jestem chyba za bardzo zmęczona.
Wczoraj moje koty zawiozłam na kastrację. Okazało się, że Figarowi jedno jądro nie zeszło. Pani wet powiedziała, że jesli chcę żeby nie znaczył i żeby nie było problemów typowych dla kocurów powinno mu się również to schowane jadro usunąć. Tak też zrobiła.
Chciałam zapytać, czy ktoś miał taką sytuację? jak dbać o takiego kota? Zaraz zresztą wracam do pani wet, bo mały sobie rusza ranę na brzuchu i lekko mu się otworzyła. Czekam na TŻ i jak wetka otworzy to lecimy.