Witam wszystkich
Jakieś 2 - 3 miesiace temu przygarnęłam kotkę z ulicy. Kotka najwyraźniej była kiedyś domową kotką, gdyż zaklimatyzowała się szybko, nie bała się ludzi, myślę ze musiała komuś uciec. Ale nie o tych chciałam.
Ostatnio obserwuję coś co mnie niepokoi, mianowicie coś, co przypomina wyglądem i rozmiarami ziarenka sezamu i umiejscowione jest na futerku w okolicach odbytu (a przecież ona nie jada sezamu). Nie codziennie. Na początku myślałam że może coś jej sie przykleiło do futerka, ale zobaczyłam takie same "ziarenka" po po ok tygodniu po raz drugi i dzisiaj po raz trzeci. Nie wiadomo też ile razy kotka je sobie sama zlizała podczas swojej toalety. Zebrałam jedno takie "ziarenko" na chusteczkę i obejrzałam dokładnie - nie ma nóżek ani nic czym mogłoby sie przemieszczać, więc myślę że to jest może jajo jakegoś pasożyta?
Dodam jeszcze, że kotka podczas miauczenia lub mruczenia ma jakiś problem z wydawaniem dźwięku, brzmi to jakby miała chrypkę, a czasami tak dziwnie przełyka ślinę, jakby nie mogła czegoś połknąć. Kiciusia była już u weterynarza, była przebadana dokładnie (zaglądanie dopyszczka, temperatura, łącznie z RTG płuc i przełyku i wszystkie te badania nic nie wykazały - kotka zdrowa. Była też odrobaczana zaraz potym jak ją przygarnęłam.
Czy miał ktoś z czymś podobnym do czynienia?
Pozdrawiam wraz z życzeniami świątecznymi i dziękuję za odpowiedzi.