Rano wszystko ok, wbiegała sobie na jabłonkę, zjadła. W południe przyszła do domu, zwróciła niewielką ilość czegoś, co wyglądało na pół starwiony royal w ślinie, nie za dużo, tak łyżka stołowa. Potem poszła spac wysoko na szafki, tam znika, gdy chce mieć azyl. Wstała, siedziała na oknie i takie odruchy wymiotne, jakby chciała coś zwrócić a nie mogła.
Łepek w dół, pysio smutny. Teraz wlazła do pudełka, do którego nigdy nie wchodzi i chce się izolować od całego świata. Wyraźnie coś jej dolega, na Balbisię burczy. Przeczekać, obserwować, jechać do weta? Co to może być? Robaki może?