nic...
zimno, mróz, sztywnieją rączki.
zapuściełem futerko, mało daje, zimno, brzuszek pusty.
oni chodzą opatulenie w ciepłe kołnierze,
gdzies się spieszą.
pozapalane światełka i woń ciepłej zupy nęci, to nie dla mnie.
jestem niczyj.
urodziłem się gdy słoneczko przypiekało czarne futerko,
miło głaskały promyczki.
wszystko gdzies znikło, zostałem sam.
ja, mój głód i zmarznięte łapki na środku wielkiego chodnika.
zaryzykowałem
ona szła, taka jakich wiele, opatulona, pachniała kurczakiem,
ciepłem
i szczęśliwymi kotami
zagrodziłem jej drogę, spojrzałem i poprosiłem
wzieła mnie i razem poszliśmy tam, gdzie zawsze marzyłem.
jest mi ciepło
dziękuję
Wyszłam do sklepu, tylko na chwilkę, chciałam wysłac totolotka i kupic kotom kurczaka, przeszłam może z 200m gdy drogę zagrodził mi czarny kot, podszedł i zaczął miauczeć, cichutko, później coraz śmielej. Pogłaskałam go i chciałam odejść. Pomyślałam, że zobaczę czy tu bedzie kiedy bedę wracać. Nie zdążyłam, szedł za mną i prosił o schronienie przebierając z łapki na łapkę. Wziełam go na ręcę i przyniosłam do domu. Choć Gracjan, ogrzejesz się, jakos damy radę.
Gracjan jest młodym kotem, czarnym z białymi stringami i muchą. Ma grube futerko, czyste oczka, uszki, zjadł, podziękował, i siedzi mi na kolanach ciągle mrucząc. I co ja mam zrobić? Mamy obecnie 6 kotów i żyjemy tylko z jednej pensji, odebrali mi zasiłek, nie mamy kasy. Nie mogłam jednak odmówic Gracjanowi, jest -2stopnie...

