grzybek u Lukrecji już troszeczkę ponad miesiąc trwa i się cofa, już prawie zniknął. zarazić się można jak najbardziej ale nei jest to takie proste, mój grzybek te zjuż znika i nie pojawiają się nowe obrączki
wygląda właśnie tak jak opisujesz, sierśc sięprzeciera i coś takiego mechatego roszkę jest, weź wacik i potrzyj ten meszek, powinien się pokazać ciemniejszy placek albo czerwony jeżeli kicia ma jasnągłówkę. włoski w tym miejscu będzie jej można za kilka dni kępkami wyjmować razem z kawałkami tego meszku. u nas zaczęło się od jednej plamki a skończyło na całym czółku i wielkiej plamie na gardziołku. teraz znalazłam kilka plamek łysych na futrze, juzodrastają ale wcześniej ich jakoś nie zlokalizowałam bo Lula ma futro gęste.
upierz w 90 stopniach wszytko co sie da łącznie z kocim posłaniem i waszą ppścielą, staraj sie prac wszystko w jak najwyzszej temperaturze. o leczeniu grzyba są kilometry postów na forum. Lula dostała szczepionką i dopiero tydzień po 2 dawce zaczęło się cofać. do tego lamisil, hepatil dopyszcznie i imaverol do smarowania. dla was kup mydło specjalne w aptece i płyn polodina-r do odkażania (można tym nawet podłogę myć). im szybciej zaczniesz leczyć tym szybciej z tego wyjdzie ale miesiąc to absolutne minimum z tego co tu czytałam
Tymuśka dostałam też z grzybkiem ale juz mu się kończył jak do mnie przyszedł. To on go Luli podarował i mnie bo wet do którego miałam blisko powiedział że szczepionka nie istnieje a na podniesienie odporności przeciwgrzybowej to witamine c mam kotu podawac
A tak z innej beczki to w Wawie właśnie PADA ŚNIEG