Kochani, mam problem, z którym nie mogę dać sobie rady i bardzo licze na forumowe wsparcie. Otóż mam kota z "ADHD". Owszem, moim zdaniem to choroba nie tylko ludzka ale i kocia tylko może jej jeszcze dokładnie nie opisano
Zaznaczam, że miałam w życiu mnóstwo kotów i nie jestem pochopna w sądach na ich temat, ale ten to wyjątkowy przypadek. Nie możemy z nim spać w jednym pokoju, bo kot cały czas chodzi i gada do siebi i miauczy o tylko jemu wiadomych sprawach. Weltschmerz ?
Wzięliśmy mu drugigo kota do towarzystwa - myśleliśmy, że może czuje się samotny. Gdzie tam, ciągle to samo. (Drugi jest wcieleniem spokoju). Jeszcze małemu (no, już nie takiemu małemu-1,5 roku), regularnie dostaje się po uszach, bo duży (2 lata, Bozo) miewa w dodatku napady agresji. Nie muszę chyba dodawać, że w nocy cuda się dzieją.
Na razie jest o tyle nieźle, że jesteśmy w stanie oddzielić się od Boza nocą dwoma parami drzwi (chociaż próg jest w fatalnym stanie po jego próbach "przekopów"). Ale a)planujemy przebudowę mieszkania w ten sposób, że dzielić nas będą w nocy tylko jedne drzwi b)za jakiś czas planujemy potomka. Nie mam pojęcia jak to będzie, kiedy będę próbowała uśpić dziecko, a tu takie kocie wrzaski. Macie może jakieś doświadczenia w tym względzie i możecie się podzielić?
Zaznaczam, że próbowaliśmy z kotem najrozmaitszych sposobów - przytulania, chowania pod kołdrę, zwiększonych dawek jedzenia(tylko utył...). Jest wykastrowany od 9 miesiąca - absolutnie nic to nie zmieniło. Acha - nie wypuszczamy kotów, bo mieszkamy na 1 piętrze, ale słyszałam i widziałam, że niektórzy tak robią. Czy nie jest już za późno, żeby zacząc Boza wypuszczać? Może to by pomogło? No, ale przecież nie zostawię go zimą nocą na dworze...Sama już nie wiem, czasem myślę, że lepiej by mu było w jakimś domku z ogródkiem, ale bywa taki rozczulający i kochany, że nie miałabym serca go oddać. Co robić?????????????????????????????