Rudy z Torunia jest juz w szczecinie

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 30, 2005 21:21

nie nie gryzly sie :P to bylo naprawde koszmarne dzwiekowo ale pisalas,ze to zawsze brzmi okropnie wiec pomijajac moje bicie serca postanowilam sie az tak nie przejmowac.Stefan zjezyl sie i zaczal dziwnie parskac prychac i wydawac dzwieki o ktore go nawet nie podejrzewalam wtedy Leon sie napial i zaczal tez " z pewna ostroznoscia"psykac.Zabralam go do pokoju i zamknelam drzwi(pisalam wymknal sie samowolnie jak Sarah wychodzila do kuchni(Sarah to moja cora))Stefcio pacnal mnie malo delikatnie pazurem ale wyczytalam,ze to niestety tak bywa wiec plasterek i jakos to bedzie :roll: Jak narazie to Stefan nie opuszcza mnie na krok robiac przerwy na pyskowanie pod drzwiami.Leon jest slodki sliczny i naprawde swietnie radzi sobie w pokoju cory mlodzik z niego spi bawi sie gapi przez okno i wcina rozne pysznosci.Jest czysciutki zalatwia sie do kuwety.Kein problem.Zamieszkal by pewnie i z niedzwiedzie polarnym byle by tylko z nim sie bawil.Z tabletkowe rady dziekuje jakas musi zadzialac. :roll: A chlopaki mieszkac beda osobno!na razie az dojzeja"emocjonalnie"do siebie. :kitty:

123

 
Posty: 3114
Od: Sob paź 29, 2005 14:53
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto lis 01, 2005 15:32

No wiec dzis wposcilam koty do siebi i Stefan odrazu zaznaczyl(czytaj siknal)kuwete Leona a teraz siedza jeden po jednej stronie pokoju a drugi Leon wcisniety miedzy szafki.Stefan ktory nie znosi pokoju mojej corki ani mysli z niego wyjsc! Jak mi idzie beda przyjaciolmi czy mam oczekiwac krwawej jatki.Zdjecia jak tylko naucze sie je zmiejszac do wymaganego wymiaru :oops:

123

 
Posty: 3114
Od: Sob paź 29, 2005 14:53
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto lis 01, 2005 16:23

jak nie rzucaja sie na siebie od razu z wrzaskiem i krew nie sie nie leje ( oprocz Twojej :wink: ) - to wszystko jest na jak najlepszej drodze 8)

spokojnie - to zabiera troche czasu, ale opisy brzmia optymistycznie :D
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 01, 2005 16:49

Dzieki Kaska ale nerwy moje slabo to znosza Stefan (miejszy i starszy) nie pozwala nawet DRGNAC Leonowi.Leon zaklinowal sie w pudelku i tkwi w niezbyt przyjemnej pozycji,glopio zrobil bo probowal skoczyc na Stefana jeny jaki heros z mojego Stefcia usadzil go moment.Sasiadka zaczela stukac w sciane(nie lubi kretynka katow-jej strata,zostala ograbiona z nielicznej radosci bytu :) ) wiec przez kocyk wynioslam walczacego ze mna Stefcia z pokoju.Pewnie zle ,ze przerwalam ten interesujacy koci dialog ale nie bylo wyjscia(mysle ,ze wczoraj bylo lepiej to zrobic zwalilabym na Halloween)Co dalej tak zawsze bedzie czy moze jeszcze gorzej.Obydwa kocurki sa wspaniale,obydwa po przejsciach.Z zadnego nie zrezygnuje.Jutro jak cora pojdzie do szkoly moja ulubiona sasiadka na zakupy otworze drzwi i co mnie czeka!?[/img]

123

 
Posty: 3114
Od: Sob paź 29, 2005 14:53
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto lis 01, 2005 16:56

Lepiej powoli i do celu
spokojnie
Twoje nerwy tez w tymm wazne :wink:
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 02, 2005 15:00

Ja nie umiem sie dokacac :placz: Ja nie umiem wcisnac Stefanowi tabletki w ryjek :placz: Nie dobrze mi bo zjadlam litr lodow i cala paczke krowek :placz: koty mam piekne slodkie ale nie chca sie po pyskach lizac tylko sycza (czytaj Stefan syczy)a Leon siedzi dzis dla odmiany na oknie uwieziony przez krwawa bestie zwana pieszczotliwie Stefanem .Na tabletke chyba mam niesmialy patent.Wystarczy w miche Leona wpakowac,bo Stefanek (ktory przypominam wczoraj nasikal do kuwety Leona!)dzis zezarl z miski Leosia sniadanie(a nie cierpi niestety animody) wiec pewnie aby zrobic na zlosc Leosiowi to zezre nawet tabletki byle myslam,ze to nie jego :lol: Kocham moje kocurki a one robia co chca .Ja mialam to tak pieknie opracowane w teorii czemu w praktyce tak trudno?Mialy sie obwochac i nie syczec zanim pojawil sie Leon czytalam Stefanowi jego historie i o dokacaniu sobie poczytalismy.I co ?I nic!

123

 
Posty: 3114
Od: Sob paź 29, 2005 14:53
Lokalizacja: warszawa

Post » Śro lis 02, 2005 15:08

MaxiKaax rozgniata tabletkę z majonezem lub sosem z rybki puszkowej i smaruje kotu pod nosem - tam, gdzie sięgnie jezykiem (kot - nie MaxiKaaz). Może tej metody spróbuj?
Ja dzieki odraobaczaam wywalając i pastę na grzbiet, potem trochę rozmazałam - dają się głaskać - tak, by nie strąsnęły. Spróbuj - pyszczek. łapka - tam , gdzie się kot zaraz umyje

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 02, 2005 18:28

Leon akrobata nauczyl sie otwierac drzwi :evil: Efekt wylazl na salony(zamknelam je bo mnie glowa rozbolala od ich spiewow a i nerwy mam w strzepach)no i teraz zostal zagoniony do kosza na pranie i siedzi w koszu a ten diabel wcielony(czytaj Stefan)go pilnuje.Skozystam z rady szczegolnie ta z pasta odklaczajaca mi sie podoba.dzieki

123

 
Posty: 3114
Od: Sob paź 29, 2005 14:53
Lokalizacja: warszawa

Post » Czw lis 03, 2005 14:01

Stefan zezarl tabletke ba zezarl i druga :dance: wcial przy tym 20 deko wolowiny ale wtacil obie tabletki.Jestem super kocia pielegniarka.Pasta odklaczajaca posmarowalam mu pyszczydlo czym wywolalam zdziwienie ale wymyl sie dokladnie(dzieki za rade!)tak mi sie spodobalo ,ze wysmarowalam tez Leosia.Tez pyszczydlo i tez oblizal sie cudnie.Stefan przegania Leona z kata w kat biedak caly plaski ucieka,ale krew sie nie leje(odpukac..)do sykow juz przywyklam wiec jak nie sycza to lukam czy aby zyja :lol: Nawet przestala mi drzec lewa powieka.Zazdroszcze wam Forumowicze macie fajowe kociaki w wiekszosci juz kompletnie dokocone.Ja mam 1.5 kota bo Leon zawsze sie gdzies wcisnie a ,ze jest ogromny wiec sie przewaznie nie miesci i wystaje czesc z ogonem :roll: Oddaje gleboki uklon w strone dokoconych,trzeba miec stalowe nerwy,Podziwiam.

123

 
Posty: 3114
Od: Sob paź 29, 2005 14:53
Lokalizacja: warszawa

Post » Czw lis 03, 2005 15:36

moze zamknij jednego na noc...? moje zanim poznały się ryjkiem w ryjek to spędziły 2 noce pod drzwiami - dosłownie - rozdzielone. Może przez to się jakoś dogadały i jak sobie wpadły w objęcia...milo było... :))

polecam, sprawdzone.
Obrazek
sTeFf & FeLeK KarToFeLeK

ani_stefanowa

 
Posty: 546
Od: Wto sie 30, 2005 21:36
Lokalizacja: Szczecin in my heart/Dublin in real.......

Post » Czw lis 03, 2005 15:49

Alez one caly czas noce osobne maja.A pierwsze 2 dni wogole sie nie widzaly.Leon sie boi stefana,troche to dziwne bo wielki jest a Stefan przy nim kruszynka.Fajnie,ze sie nie morduja,bo ja okropnie wrazliwa jestem :oops: przy kazdym syku serce mi podskakuje.Obydwaj niedawno kastrowane byly Stefcio ze 3-4 tygodnie temu( u mnie jest 3 tydzien)a Leonek tez niedawno(nie spytalam dokladnie LIdiyi :oops: )jest juz prawie tydzien(w sobote).Czytalam o Dokoceniu Felisia i Stefana i naprawde bardzo sie ciesze,ze tak pieknie wam poszlo.Fajne masz koty.Ale moje tez swietne.

123

 
Posty: 3114
Od: Sob paź 29, 2005 14:53
Lokalizacja: warszawa

Post » Czw lis 03, 2005 22:11

123 pisze:Fajne masz koty.Ale moje tez swietne.


wszystkie koty świetne są...tralalalaa
Obrazek
sTeFf & FeLeK KarToFeLeK

ani_stefanowa

 
Posty: 546
Od: Wto sie 30, 2005 21:36
Lokalizacja: Szczecin in my heart/Dublin in real.......

Post » Nie lis 06, 2005 17:15

Bedzie dobrze 123 - zobaczysz....
Dobrze tez ze juz ze spokojem znosisz dokacanie....
Ja dokociłam sie drugim kotkiem dorosłym (kotka która urodziła sie dzika i przyszła do mnie z dworu) do kocurka znajdki półrocznego.... Dokacanie trwało 3 mce (nie to żebym ci tego zyczyła) bo najpierw Mis bał sie Pinky, a kiedy zobaczył że nie jest groźna to ganiał ja zawziecie a ona kryła sie po kątach... krzywdy sobie nie robiły ale bardzo mi było szkoda Pinky... Az kiedys Pinky przestała sie bac Misia i teraz też sie ganiaja ale juz nikt sie nikogo nie boi... I nie wyobrazam siobie Misia bez Pinky i na odwrót.... jak czekaja na siebie pod drzwiami, jak jedno np. jest u weterynarza....
Wiekszość moich znajomych miała obawy przy dokacaniu, ja tez sie martwiłam ze to tak długo trwa, ale wszedzie skończyło sie wszystko dobrze....
A więc trzymamy kciuki za Stefka i Leosia .... i porzesyłamy dla obu facetów serdeczne mizianki z Torunia....
(znam troszke twojego Leonka, bo serce mi sie krajało jak musielismy go odpedzac od drzwi fundacji, gdy panowała w niej choroba)
Był u mnie tez na jedną noc, zaraz po złapaniu.... (Niestety TZ jest wybitnie uczulony na nowe koty, więc Leos trafił przejsciowo gdzoie indziej)
Pisz prosze co słychac u Leosia!!!!!

krysiak

 
Posty: 427
Od: Wto lut 08, 2005 20:15
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie lis 06, 2005 21:29

Jakos sie pozmienialo niestety Leon od wczoraj zachowuje sie diametralnie innaczej poczul sie bardzo pewnie zauwazyl,ze Stefan atakuje ze strachu przed okazalym wygladem Leona i postanowil zrobic uzytek z pazorow Efekt rozorany nosek Stefana.Stefcio nie ma spokoju musi chowac sie przed Leonem.Nie wiem co jest grane ale Leon zaczal gryzc rowniez nas;TZ ma pamiatke w postaci kompletu pazorow i zabkow wbitych w dlon!!Na nie wolno reaguje agresja.Kiedy probowalam wyciagnac go z szafki na smieci bylam blada ze strachu.Co sie z nim dzieje!!Jak sobie z nim poradzic ?Stefan nie moze byc workiem treningowym dla Leona a my nie bedziemy uciekac w panice na widok jego pazorow i zebow.Czemu gryzie przeciez nie dzieje mu sie krzywda.Jestesmy wybitnie miekkimi ludzmi jezeli chodzi o zwierzaki.Naprawde na widok kociego pysia rozplywam sie gotowa nieby uchylic byle by tylko kocio dobrze sie czulo(dzieki Bogu TZ jest bardziej stanowczy)Dzis musialam uzyc spryskiwacza z woda i bardzo zle sie z tym czuje,Jak poradzic sobie z agresja kotka ,Na razie siedzi w pokoju cory podgryzujac ja w lydki.Moze nas nie lubi?

123

 
Posty: 3114
Od: Sob paź 29, 2005 14:53
Lokalizacja: warszawa

Post » Nie lis 06, 2005 23:14

ojej znartwiłam sie... Nie mam duzego doswiadczenia jesli chodzi o koty... moge tylko pisac jak u mnie było.... tak jak wiesz najpierw Micho bał sie Pinky, potem strasznie ja gonił i ona nie wychodziła z kąta.... teraz jest wszystko OK.
Mysle ,że skoro sa to młode koty to sie dogadaja, nawet jak troche to bedzie kosztowało czasu i nerwów dwu i czworonoznych.... Jakos te stosunki miedzy soba musza ułozyc.... ktos musi okazac sie silniejszy... Musza sie zaakceptowac...
Mich był u mnie b. agresywny dopóki Pinky nie było... Sklarzyłam sie czesto na forum... Potrafił tak atakowac, że się go bałam...Uszy po sobie i złowik....raz nawet dostałam ataku histeriii... dziecko(no juz duze dziecko) mi pomogło... dziecko wymysliło tez wtedy sposób na jego agresje... (choc zostałam za niego troche okrzyczana)... Jak Mich zaczynał atakowac brałam go kark... (jednym desperackim ruchem) i podtrzymujac by nie bolało go za bardzo a przy tym by nie mógł mnie uzrec zanosiłam go do łazienki,. gdzie spedzał jakis czas w odosobnieniu.... Pomagało i zrobił sie o wiele grzeczniejszy.... No po przybyciu Pinky do nas nie mam juz w ogóle tych problemów... Nie wiem co Ci radzic.... bede sledzic ten watek i trzymac za Was kciuki...

krysiak

 
Posty: 427
Od: Wto lut 08, 2005 20:15
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 486 gości